Dodany: 20.11.2013 14:20|Autor: ilia

Testy na zwierzętach


Peter Singer, filozof i etyk, w książce "Wyzwolenie zwierząt" porusza sprawę szowinizmu gatunkowego, zastanawia się nad etyczną stroną okrucieństwa wobec zwierząt, opisuje eksperymenty naukowe i testy jakie wykonuje się na zwierzętach oraz "co się przydarzyło twojemu obiadowi, kiedy był jeszcze zwierzęciem"*, czyli hodowlę przemysłową. Pisze o wegetarianizmie - "czyli jak kosztem mniejszych cierpień wytwarzać więcej żywności, mniej szkodząc środowisku"* - co jest istotne, w obliczu faktu, że "Wyprodukowanie funta białka zwierzęcego wymaga dwudziestu jeden funtów białka w paszy. Dostajemy więc zaledwie pięć procent tego, co dostarczamy".*

Książka jest bardzo dobra, ważna, przedstawia informacje o których przeciętny człowiek nie ma pojęcia, momentami wstrząsa nami zgroza, że takie przerażające rzeczy, dzieją się na tak wielką skalę, obok nas, często opłacane z naszych podatków - zwłaszcza masowe eksperymenty "naukowe", które w dużej mierze niczemu nie służą, chyba tylko karierze, tych pożal się Boże, niektórych naukowców-eksperymentatorów. Jak pisze Peter Singer, uprzednio opisując wiele okrutnych, przerażających eksperymentów na zwierzętach - "Przytoczone doświadczenia właśnie dlatego są tak wstrząsające, że mimo wielkich cierpień zadanych w nich zwierzętom wyniki - przedstawione przecież przez samych autorów - są banalne, oczywiste lub pozbawione sensu. [...] Wielki nakład pracy [...] sprowadza się do powiedzenia żargonem naukowym czegoś, co i tak doskonale wiemy albo - gdyby trochę pomyśleć - czego można by się dowiedzieć w mniej szkodliwy sposób".* (str. 89)

"Wyzwolenie zwierząt" zmusza nas do zastanowienia się nad własnym stosunkiem do poruszanych w książce zagadnień.
Ponieważ informacje o przemysłowej hodowli zwierząt, pokrywają się z tymi, zawartymi w późniejszej książce Jonathana Safrana Foera "Zjadanie zwierząt", o której pisałam tutaj Smacznego?, zamieszczę jeszcze tylko kilka fragmentów o tym, jak testuje się chemikalia i kosmetyki na zwierzętach. Jestem pewna, że większość ludzi nie ma pojęcia, jak się to odbywa.

---------------------------------------------------
"Kosmetyki i inne środki chemiczne testuje się w oku zwierzęcia. Testu podrażnienia oka po raz pierwszy użyto w latach czterdziestych XX wieku, gdy J. H. Draize, pracownik amerykańskiego Urzędu Kontroli Żywności i Leków opracował skalę oceny drażniącego działania substancji umieszczonej w oku królika. Zwierzę unieruchamiane jest zwykle w pojemniku, z którego wystaje mu tylko głowa. W ten sposób uniemożliwia się mu drapanie lub tarcie oka. Testowana substancja (na przykład wybielacz, szampon lub atrament) zakraplana jest do jednego z oczu królika. Na ogół odchyla się dolną powiekę i umieszcza substancję w małym, utworzonym w ten sposób »zagłębieniu«. Oko jest następnie zamykane. Czasami procedura ta jest powtarzana. Codziennie sprawdza się, czy nie wystąpił obrzęk, owrzodzenie, zapalenie lub krwawienie. Obserwacje trwają nawet trzy tygodnie. Pewien eksperymentator z wielkiej firmy chemicznej następująco opisuje ostatni poziom reakcji: »Całkowita utrata widzenia wywołana poważnym wewnętrznym urazem rogówki lub wewnętrznej struktury oka. Zwierzę ma oko kurczowo zaciśnięte. Może piszczeć, drapać je, skakać i starać się uciec«.
Ale oczywiście urządzenie przytrzymujące uniemożliwia drapanie oka i ucieczkę. Niektóre substancje powodują tak poważne urazy, że oko królika traci wszystkie swoje cechy - tęczówka, źrenica i rogówka stają się jednym wielkim zapaleniem. Eksperymentatorzy nie maja obowiązku stosowania środków znieczulających, ale czasami, wprowadzając testowaną substancję do oka, podają niewielkie ilości tych środków, pod warunkiem, że nie zniekształcą one wyników testu. Nie uśmierza to jednak wcale bólu, jaki po dwu tygodniach w oku może wywołać środek do czyszczenia kuchenek. Statystyki Ministerstwa Rolnictwa Stanów Zjednoczonych informują, że w roku 1983 w laboratoriach toksykologicznych użyto 55 785 królików, a w laboratoriach firm chemicznych - 22 034". (str. 94-97)

"Na przykład dla określenia, jak trująca jest pewna substancja, przeprowadza się »ostre doustne testy toksyczności«, wynalezione już w latach dwudziestych XX wieku. Zmusza się więc zwierzęta do połykania różnych substancji, w tym niejadalnych, jak szminka i papier. Ukrytych w pokarmie często nie chcą jeść, dlatego też są nimi przymusowo karmione doustnie lub przez sondę żołądkową. Testy standardowe trwają czternaście dni, ale są i takie, które mogą trwać nawet sześć miesięcy - jeśli zwierzęta tak długo przeżyją. W tym czasie często przejawiają klasyczne objawy zatrucia - wymioty, biegunkę, porażenie, drgawki i krwawienie wewnętrzne.
Najbardziej znanym ostrym testem toksyczności jest test LD50. Symbol ten oznacza »pięćdziesięcioprocentową dawkę letalną«, to jest taką, która zabija połowę badanych zwierząt. Aby ją ustalić, losową próbę zwierząt poddaje się zatruciu. Zanim połowa z nich umrze, poważnie chorują i cierpią. Nawet w wypadku substancji mało szkodliwej procedurę tę uważa się za przydatną dla ustalenia stężenia uśmiercającego połowę zwierząt; i dlatego zmusza się je do zjedzenia ogromnych jej ilości, tak że śmierć może spowodować sama ta ilość lub wysokie stężenie. Nie ma to nic wspólnego z sytuacjami, w jakich używają jej ludzie. A skoro istotą testów jest określenie, jaka ilość substancji zabije połowę zwierząt, w obawie przed zniekształceniem wyników nie skraca się cierpień umierających. Amerykańskie Biuro Oceny Technologii szacuje, że testom toksykologicznym poddaje się co roku »kilka milionów« zwierząt. Brak bliższych danych o liczbie poddanych testowi LD50". (str. 93-94)

"Wszystkie te przykłady pokazują, że testuje się nie tylko produkty przeznaczone do spożycia przez ludzi. Zwierzętom daje się do zjedzenia albo zakrapla w oczy chemiczne środki bojowe, pestycydy i wszelkiego rodzaju produkty przemysłowe i środki chemiczne gospodarstwa domowego. [...] Wśród tych towarów są środki owadobójcze, odmrażacze, płyny hamulcowe, wybielacze, barwiące spraye choinkowe, świece sakralne, płyny do czyszczenia kuchenek, dezodoranty, toniki kosmetyczne, płyny do kąpieli, środki depilujące, cienie do oczu, środki gaśnicze, atrament, olejki do opalania, lakier do paznokci, tusz do rzęs, lakier do włosów, farby oraz smar do zamków błyskawicznych.
Wielu naukowców i lekarzy krytykuje tego rodzaju testy, wskazując, że ich wyniki nie stosują się do człowieka. Doktor Christopher Smith, lekarz z Long Beach w Kalifornii, powiada:
»W wypadku człowieka wyniki tych testów ani nie pozwalają przewidzieć toksyczności, ani nie mogą stanowić wskazówki terapeutycznej. Jestem specjalistą od stanów nagłych, z siedemnastoletnią praktyką leczenia zatruć i skutków ekspozycji na substancje toksyczne, ale nie słyszałem nigdy, aby jakiś lekarz wykorzystał test Draize'a jako pomoc w leczeniu urazu oka. Lecząc zatrucia, nigdy nie sięgałem do wyników eksperymentów na zwierzętach. Wybierając optymalny sposób postępowania, lekarz stanów nagłych opiera się jedynie na opisie przypadków, swoim doświadczeniu klinicznym i wynikach klinicznych prób na człowieku«". (str. 98-99)

"Można by uznać, że testowanie na zwierzętach leków potencjalnie ratujących życie jest uzasadnione, lecz kosmetyki, barwniki spożywcze i środki pielęgnacji podłóg testowane są w taki sam sposób. Czy tysiące zwierząt mają cierpieć po to, by na rynek weszła nowa pomadka lub pasta do podłogi? Czy i tak większość tych towarów nie mamy w nadmiarze? Komu to służy, poza firmami, które chcą dobrze zarobić?
Prawdę powiedziawszy, testowanie środków medycznych również ma niewiele wspólnego z naszym zdrowiem. Brytyjski Departament Zdrowia i Opieki Społecznej [...] stwierdził, że nowe medykamenty »dotyczą głównie tych obszarów terapii, gdzie i tak stosuje się już ich nadmiar (...) dla schorzeń pospolitych, przeważnie przewlekłych, typowych dla zamożnych społeczeństw Zachodu. Głównym celem innowacji jest zysk, a nie zaspokojenie potrzeb terapeutycznych«". (str. 93)
---------------------------------------------------------

* Wyzwolenie zwierząt (Singer Peter), przeł. Anna Alichniewicz, Anna Szczęsna, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2004 r.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 919
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: