Dodany: 20.11.2013 23:36|Autor: Marioosh

W 195 dni dookoła świata


Mark Beaumont, dwudziestopięcioletni szkocki rowerzysta, na przełomie roku 2007 i 2008 ustanowił rekord Guinnessa w szybkości przejechania rowerem dookoła świata – pokonanie 29274 kilometrów zajęło mu 194 dni i 17 godzin. Poprzedni rekord udało mu się poprawić aż o 81 dni, co wzbudziło mój wielki podziw; to osiągnięcie wkrótce zostało jednak bardziej wyśrubowane – wprost trudno uwierzyć, ale aktualny rekord wynosi 106 dni! Mark Beaumont narzucił sobie solidny reżim: dziennie przejechać minimum 160 kilometrów i niejednokrotnie udało mu się znacznie przekroczyć normę: jego najlepsze osiągnięcie to 226 kilometrów. Książka, którą napisał w 2009 roku, jest swoistą relacją z tej wyprawy.

Niestety, jestem nią nieco rozczarowany. W udzielonym wywiadzie Beaumont wyjaśnia: „Ważne dla mnie było wyzwanie: pokonanie własnych słabości, odkrywanie limitów […] nigdy nie zatrzymywałem się, żeby poznać ludzi, ponieważ musiałem ciągle jechać”[1] – i to mówi wszystko o treści książki: autor po prostu jedzie, jedzie i jedzie. Owszem, zdaję sobie sprawę, że konieczność pokonania dziennie 160 kilometrów wymusiła na nim taką, a nie inną formę jazdy, ale o czym wobec tego może pisać na 480 stronach formatu B5? Nie ukrywam, jest kilka ciekawych spostrzeżeń, dotyczących na przykład różnic w traktowaniu go w poszczególnych krajach: wydaje mi się, że najciekawszym fragmentem jest ten, w którym opowiada o przejeździe przez Pakistan, który sam uznał za najtrudniejszy – przez cały kraj towarzyszyła mu uzbrojona eskorta, a dla jego bezpieczeństwa nocować mu kazano na posterunkach policji. Równie trudnym i wyczerpującym testem była dla niego Australia ze względu na pustkę i szalejący wiatr, ale, o dziwo, największy niepokój targał nim w Ameryce: to właśnie tam został potrącony przez samochód, napadnięty i okradziony. Jednak uczuciem, które najczęściej towarzyszyło bohaterowi, była frustracja: przejeżdżając przez Azję widział skrajną biedę i często stykał się z pewnego rodzaju izolacją; często też, co zrozumiałe, męczyła go przejmująca samotność, a z czasem uświadomił sobie: „świat umykał mi, gdy pędziłem drogami szybkiego ruchu”[2].

Najsympatyczniejszy zaś fragment mówi o jeździe Beaumonta przez nasz kraj: „Polska przypominała mi ukryty skarb. Jej mieszkańcy to jedni z najserdeczniejszych ludzi w Europie”[3] – to miłe; poza tym w Jeleniej Górze mechanicy w warsztacie rowerowym tak wyregulowali mu rower, że dojechał na nim bez większej korekty aż do Kalkuty. Przyjemnie się to czyta, owszem, ale takie scenki, niestety, należą do rzadkości, większość książki zajmują troszkę jałowe opisy jazdy z miejsca na miejsce, problemów ze znajdowaniem noclegów i walki z niesprzyjającą pogodą. Nie uważam, broń Boże, że jest to zła książka, po prostu miałem wobec niej trochę inne oczekiwania, spodziewałem się, że będzie to coś zbliżonego do opowieści Krzysztofa Skoka o wyprawie rowerem na igrzyska olimpijskie w Pekinie albo do „Dziewczyńskiej podróży dookoła świata”, tymczasem jest ona od nich zdecydowanie odmienna, ale, powtarzam, taka, a nie inna formuła przejazdu wymusiła taką, a nie inną formę wspomnień; powtarzam też jednak, że pewne „odchudzenie” książce by nie zaszkodziło. Tak czy inaczej, myślę, że zarówno wielbicielom literatury podróżniczej, jak i miłośnikom dwóch kółek może się ona podobać.



---
[1] „Wyścig ze światem. Z Markiem Beaumontem rozmawia Łukasz Długowski”, „Rowertour” nr 6/2013, str. 66.
[2] Mark Beaumont, „Człowiek, który objechał świat na rowerze”, przeł. Grzegorz Chabasiński, wyd. Pascal, 2013, str. 307.
[3] Tamże, str. 62.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1092
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Pani_Wu 22.11.2013 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Mark Beaumont, dwudziesto... | Marioosh
Najwyraźniej sprawdza się stare porzekadło, że "albo ilość, albo jakość". Jeśli bijemy rekord, to nie ma czasu na kontemplację.
Dziękuję za tę recenzję. Wiem, co w książce znajdę, a czego na próżno by szukać.
Wzmianka o Jeleniej Górze jest dla mnie miłym akcentem, gdyż jestem jeleniogórzanką :)
Zastanowił mnie przytoczony przez Ciebie cytat: „świat umykał mi, gdy pędziłem drogami szybkiego ruchu”[2]. Skłonność do bicia rekordu Guinnessa, odkrywanie limitów - jak bardzo to przypomina nasze rozpędzone życie, gdy podobnie jak autor mijamy innych ludzi, nie mając nawet chwili, żeby ich poznać :(
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: