Dodany: 19.12.2013 19:11|Autor: imogena

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Szkatułka z kości słoniowej
Somoza José Carlos

4 osoby polecają ten tekst.

Taki był Quirós


Kim był Quirós? Starzejącym się płatnym mordercą, który ze względu na stan zdrowia dostawał coraz bardziej bezsensowne zlecenia. Typowym małomównym twardzielem, o spokoju właściwym tylko człowiekowi, który wszystko już w życiu widział. Chodzącym przeciwieństwem ekscytacji i naiwności.

I była ona: chodzące przeciwieństwo Quirosa. Nieves Aguilar, młoda nauczycielka w katolickiej szkole, optymistka wierząca w zbawienną rolę dialogu, a swoją wiedzę o ludziach czerpiąca z podręczników psychologii.

Oboje, z różnych powodów, wzięli na siebie rolę detektywów badających sprawę zaginięcia córki pewnego bogacza. Ona ze szczerej chęci pomocy dziewczynie, on - z upokarzającej chęci zysku. Czytelnik natomiast, mniej lub bardziej dobrowolnie (zależnie od tego, czego po książce oczekiwał), zostaje wciągnięty w grę powracających motywów. Bo mamy tu i pudełka, i czerwono-czarne paciorki, i nieuchwytnego białego psa, i nieuchwytny biały welon; od czasu do czasu ktoś przyznaje się do obsesyjnej chęci opisania prawdziwej natury rzeczywistości. Dokąd prowadzi ta pełna symboli układanka? Może donikąd? I może nawet te powracające motywy niczego nie symbolizują, a Somoza chciał się nimi (i z nami) pobawić? Spójrzmy choćby na tytułową szkatułkę z kości słoniowej - czym ona jest? (Tego już nie zdradzę, musicie przeczytać sami).

Ach, są i koty! Dużo kotów, trójkątnych głów i zielonych oczu. Jest nawet kot Schrödingera:

"- Otóż to! »Jeśli będziesz mnie szukał, odnajdziesz martwą«. To jak ten paradoks kota, myślę sobie. Znajdę ją martwą tylko wtedy, jeśli zajrzę do pudełka. A znam ją wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nie przesadza. A ty byś zajrzał, Quirosie? Innymi słowy: wolałbyś ją uznać za zaginioną, lecz żywą, czy za odnalezioną, ale martwą?"[1].

"Jeśli będziesz mnie szukał, odnajdziesz martwą". Taką kartkę zostawiła ojcu zaginiona Soledad. Kim była Soledad? Jak samo imię wskazuje, osobą samotną. I uczennicą Nieves Aguilar. A przy tym autorką niezwykłych opowiadań, rzec można: niepokojąco niezwykłych. Dlaczego Soledad uciekła i co się z nią stało? Odpowiedź na te pytania jest dość zaskakująca, choć uważny czytelnik zacznie ją przeczuwać długo przed końcem lektury.

Nie przejmujcie się zbytnio faktem, że "Szkatułka..." została kiedyś przez kogoś zaklasyfikowana jako thriller. Nie obawiajcie się też "plastycznych scen przemocy", jakimi grozi nota wydawcy. (Wersja druga ostatniego zdania, do wyboru: Nie liczcie też na "plastyczne sceny przemocy", jakie obiecuje nota wydawcy). Owszem, gdzieś w tle pojawią się twórcy filmów "snuff", ale nie będziemy towarzyszyć im przy kręceniu. Nie znaczy to oczywiście, że żadna istota żywa nie zostanie skrzywdzona. W końcu Quirós (przypomnijmy: płatny morderca) czasem kogoś zatłucze bądź udusi albo przypomni sobie, jak kiedyś kogoś zatłukł bądź udusił. Jednak jeśli najdzie Was ochota na thriller, ze wszystkimi jego schematami fabularnymi, odłóżcie "Szkatułkę...", a sięgnijcie choćby po "Przynętę" tego samego autora.

Gdyby ktoś mnie zapytał, o czym w takim razie jest "Szkatułka z kości słoniowej", powiedziałabym, że o literaturze i jej relacji z rzeczywistością. I o Quirosie, jego demonach i jego znajomości z Nieves. "Taki był Quirós" - te słowa też powracają, jak pudełka, jak psy i jak koty.

"- Powinien pan złożyć doniesienie.
- Wczoraj uważała pani, że z młodymi trzeba rozmawiać, dziś chce ich pani oskarżać...
- To co innego - odparła. - Pogróżek nie wolno tolerować. Należy nauczyć ich...
Bla, bla, bla... Psychologia, pomyślał Quirós. Słuchanie kobiety sprawiało mu jednak przyjemność. Mówiła bardzo ładnie. Nie patrzył na nią, ale z łatwością mógł sobie wyobrazić, jak wygląda. Jakby jej sposób mówienia był zwierciadłem, dzięki któremu mógł ją podglądać. Sprawiało mu przyjemność jej zaniepokojenie, nawet jeśli sam je wywołał. Kobieta (na przyszłość musi o tym pamiętać) wywodziła się z kruchego, współczesnego świata, gdzie groźby stają się czymś niewyobrażalnym, a wyzwiska są jak ciosy, które mogą coś zniszczyć"[2].

"Pryszczaty chłopak wręczył mu jakąś kartkę. Przed chwilą przekazali mu ją jacyś dwaj chłopcy, powiedział. Nie musiał nawet czytać: nic nadzwyczajnego. Quirós nie przejął się groźbą; zarabiał na życie, sprzedając je za grosze. Szczere mówiąc, bardziej interesowało go to, żeby kobieta nie dowiedziała się o drugim anonimie. Taki był Quirós"[3].

Jak widzicie, Quirós da się lubić - tym specyficznym, podszytym zastrzeżeniami rodzajem sympatii, jaki rezerwujemy dla niejednoznacznych moralnie bohaterów.


---
[1] José Carlos Somoza, "Szkatułka z kości słoniowej", przeł. Bogumiła Wyrzykowska, wyd. Muza SA, 2006, s. 15.
[2] Tamże, s. 89.
[3] Tamże, s. 114.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1443
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: