Gdy rozsypał się komunizm, Ameryka powoli stawała się jakby mniej potrzebna. 11 września 2001 roku prysł mit jej wszechmocy. Gruzy przykryły iluzję, że to forteca chroniona przed nieszczęściami wodami oceanów i potęgą militarną, której nikt nie da rady. Potem niefortunna wojna i arogancka retoryka sprawiły, że kapkę trudniej ją lubić i łatwiej nie lubić. (...) Ameryka staje w obliczu testu, którego nie uniknęło żadne supermocarstwo. Czy potrafi zachować równowagę między aspiracjami militarnymi i ich kosztami? Czy zdoła uchronić przed erozją swą technologiczną i ekonomiczną dominację, zważywszy na radykalne zmiany w bilansie sił i postępującą globalizację? (...)

Chcę pokazać Amerykę silną i słabą. To, z czego moi amerykańscy przyjaciele są dumni, i to, co ich trwoży, czasem żenuje, albo czego sami do końca nie są w stanie pojąć lub wytłumaczyć.

[Świat Książki, 2007]