Dodany: 15.01.2014 12:24|Autor: koczowniczka

O dziecku, które ojciec uważał za potworka


Ptak, główny bohater powieści, został wezwany do szpitala położniczego, bo jego żona urodziła dziecko. W szpitalu dowiedział się, że na główce noworodka znajduje się olbrzymia narośl, która wygląda jak druga głowa. Wszyscy - i lekarze, i teściowa, i Ptak - uważają, że najlepiej, najhumanitarniej byłoby, gdyby maluszek jak najszybciej umarł. Zapada decyzja, by noworodkowi nie podawać mleka i pozwolić, by "natura zrobiła swoje". Dziecko nie otrzymuje nawet imienia, ktoś nazywa je "potworkiem" i od tej chwili nawet ojciec myśli o nim jak o potworze.

"Sprawa osobista" Kenzaburō Ōe to bardzo gorzka i przerażająca powieść. Pokazuje niechęć do niepełnosprawnych dzieci, obłudę, gotowość dorosłych ludzi do popełnienia morderstwa w białych rękawiczkach. Ptak uważa, że jego syn nie powinien dostawać pokarmu, ale nie ma chęci siedzieć obok łóżeczka i patrzeć na męki głodowe dziecka; woli spędzać czas w przyjemniejszy sposób. Idzie więc do kochanki i uprawiając z nią seks czeka na telefon z "rzeźni dziecięcej"[1], czyli ze szpitala...

Kenzaburō Ōe pokazuje też samotność rodzica upośledzonego dziecka. Nikt, zupełnie nikt nie ma chęci rozmawiać z Ptakiem o jego synu, wszyscy uważają, że nieudany potomek to jego sprawa osobista. Nie znajduje się ani jedna osoba, która pomogłaby mu pogodzić się losem, zaakceptować dziecko, odnaleźć się w nowej, strasznej sytuacji.

"Sprawa osobista" jest książką wstrząsającą, ale jednak nie wybitną; ma wiele wad. Pierwsza wynika nie z winy autora, lecz tłumacza. Otóż nie wiadomo z jakiego powodu kierowca karetki oraz anestezjolog i lekarz asystujący uparcie nazywani są "strażakami": "Na korytarzu wiodącym do głównego skrzydła dołączyli do nich kierowca karetki i anestezjolog. Ci dwaj strażacy od razu zauważyli..."[2]. Nazwa "strażak" powtarza się kilkakrotnie[3].

Druga rzecz, która mnie razi, to brak subtelności w opisie zachowań bohaterów. Reakcje wielu postaci są przejaskrawione. Trudno uwierzyć w to, by doświadczony położnik na widok rodzącego się dziecka śmiał się tak głośno, że słyszała to pogrążona w narkozie matka. Na pytanie Ptaka o wygląd noworodka lekarz zareagował "dziecinnym chichotem"[4], zaśmiewał się też podczas jazdy karetką do kliniki i mówił do Ptaka: "Mam nadzieję, że będę przy sekcji"[5]. Reakcja lekarza wydaje mi się przesadna. Niezdrowa ciekawość, niechęć, obojętność, ale - śmiech?

Trzecia wada to nadmierna szczegółowość w opisywaniu czynności fizjologicznych i seksualnych. Autor niepotrzebnie informuje nas, jak wyglądały wymiociny Ptaka i co Ptak robił z kochanką. Te opisy niczego do akcji nie wnoszą.

Odniosłam też wrażenie, że niektórzy bohaterowie zostali wprowadzeni do powieści tylko po to, by wygłosić jakieś bardzo ważne zdanie lub skomentować zachowanie Ptaka (to wada czwarta). Mam tu na myśli Delczewa, który pojawia się na bardzo krótko i mówi: "Wie pan, Kafka napisał w liście do swego ojca, że jedyną rzeczą, którą rodzice mogą zrobić dla dziecka, to powitać je, kiedy przychodzi na świat. A pan go nie chce przyjąć? Czy fakt, że się jest ojcem, usprawiedliwia aż taki egoizm, żeby odmówić drugiemu życiu prawa do istnienia?"[6].

Piątą wada to zakończenie, z którego wieje fałszem. Nie wierzę, by historia rodzinki Ptaka mogła skończyć się w ten sposób.

Choć "Sprawa osobista" ma wiele wad, bardzo ją cenię. Podziwiam autora za odwagę w ukazaniu uczuć ojca. Kenzaburō Ōe ma upośledzonego syna, toteż mógł założyć, że czytelnicy będą widzieli w Ptaku alter ego autora, a jednak nie starał się wybielić swojego bohatera. Większość osób będzie czuła do Ptaka wstręt i pogardę. Historia ojca i dziecka wstrząsa. Polecam ją nie tyle osobom, które szukają japońskiego klimatu (Japonii w tej powieści jest bardzo niewiele, akcja mogłaby dziać się wszędzie), ale raczej tym, które interesują się stosunkiem ludzi do osób niepełnosprawnych.


---
[1] Ōe Kenzaburō, "Sprawa osobista", przeł. Zofia Uhrynowska, wyd. PIW, 2005, str. 104.
[2] Tamże, str. 32.
[3] Tamże, str. 32-35.
[4] Tamże, str. 24.
[5] Tamże, str. 30.
[6] Tamże, str. 144.


[Recenzję zamieściłam też na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 891
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: