Dodany: 31.01.2014 20:55|Autor: AnnRK

Książka: Anielski kokon
Wilczyńska Karolina (ur. 1973)

1 osoba poleca ten tekst.

Zostałaś wybrana


Wierzycie w anioły? W posłańców Boga, opiekunów i pomocników przydzielonych im osób? W te dobre, zanoszące modlitwy do Stwórcy, przedstawiane najczęściej jako skrzydlate istoty, bezinteresowne, wzbudzające zaufanie? Znacie to uczucie, gdy nagle z niejasnych przyczyn wraca wam wiara w siebie, robi się cieplej na sercu i czujecie się tak, jakby ktoś delikatnie kierował was w stronę wyjścia z matni, jakbyście... dostali skrzydeł? Mieć takiego anioła zawsze przy sobie - marzenie. A może by tak... samemu zostać czyimś aniołem? Wokół nas nie brakuje przecież zagubionych dusz.

"Wszyscy znali tę słabość Olgi. Uwielbiała aniołki. Wszędzie je miała - na obrazkach, na naczyniach, nawet na pościeli. Zbierała figurki aniołków, więc znajomi nigdy nie mieli kłopotów z prezentem dla niej, a kolekcja powiększała się z roku na rok"[1].

Nic więc dziwnego, że to właśnie Olga otrzymała taką oto wiadomość: "ZOSTAŁAŚ WYBRANA, BY STAĆ SIĘ ANIOŁEM"[2]. Nadawcą maila jest niejaki Ananke, co Oldze nie mówi kompletnie nic. "To jakiś głupi dowcip - zdecydowała"[3]. Może koleżanki postanowiły zrobić jej kawał albo informatycy w tak dziwny sposób zabijali nudę? Jest już jednak dość późno i tylko ona została w biurze, pracowicie pisząc ważny raport. Komu w czasie wolnym w głowie wysyłanie głupawych maili do koleżanki z pracy? Zignorować wiadomość trudno, bo przychodzą następne. Na dodatek kobieta ma wrażenie, że ktoś ją śledzi. Tajemniczego mężczyznę widuje w różnych miejscach. Pół biedy, jeśli kątem oka łowi jego obecność z dala od domu, ale gdy intruz pojawia się pod blokiem, wpatrując się w okna mieszkania Olgi, ta czuje coraz większy niepokój. Czy internetowy żartowniś i ten facet to ta sama osoba? Czego chce? Wariat jakiś? Wielbiciel?

Bohaterka "Anielskiego kokonu" Karoliny Wilczyńskiej mieszka sama (jeśli nie liczyć psa-przybłędy), choć od dłuższego czasu spotyka się z przystojnym, bogatym i niezwykle towarzyskim Gaborem. Mężczyzna jest zięciem idealnym w oczach matki, ale córka ceni sobie swobodę i chwilowo życie "razem, ale osobno" bardzo jej odpowiada. Codzienność Olgi to przede wszystkim praca (korporacje pochłaniają czas jeszcze żarłoczniej niż Facebook). Zmęczona, zwykle nie ma ochoty na szalone imprezy do białego rana, co Gaborowi jest zdecydowanie nie w smak. Przyjaciółki raz są, raz ich nie ma, nadopiekuńczość matki bywa irytująca. Odniosłam wrażenie, że najbliższym przyjacielem bohaterki jest przesympatyczny psiak, który kiedyś odszukał Oldze klucze do mieszkania, a przy okazji znalazł sobie panią.

Swoim nagłym pojawieniem się Ananke wyzwala w młodej kobiecie odwagę mówienia wprost, kierowania się sercem. Dość potakiwania, dostosowywania się, wiecznej uległości. Dość obłudy, pychy, kłamstw. Dość zła, bo przecież w każdym z nas jest coś dobrego. Olgę zawsze drażnił fałsz, a teraz ma odwagę mówić o tym wprost.

Tym, co w tej książce rzuca się od razu w oczy, jest samotność i poczucie niedopasowania. Niby każdy z bohaterów prowadzi normalne życie, niby niczym się ono nie różni od życiorysów dobrze znanych nam ludzi, niby wszystko w porządku, a jednak...

Młody, zagubiony, zbuntowany Filip jest postrachem osiedla. Włóczy się całymi dniami z kapturem naciągniętym na głowę i szuka zaczepki. Jego ofiary są przerażone i nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo on sam się boi.

Pani Stanisława jest sąsiadką Olgi. Od wielu lat mieszka sama. Choroba stawów uniemożliwia jej długie wyprawy, kobieta spędza więc dni na czytaniu, oglądaniu seriali, podsłuchiwaniu sąsiadów i szydełkowaniu nikomu niepotrzebnych serwetek. Niby taki tryb życia jej odpowiada, nie musi dla nikogo gotować ani sprzątać, a i rozmów towarzyskich nie potrzebuje, bo dość się już nagadała. Jednak jej zainteresowanie życiem młodej sąsiadki wskazuje na to, że czegoś brakuje w jej własnym.

Matka wydzwania do Olgi o wiele częściej, niż ta by chciała. Wieczne wymówki, ciągłe zrzędzenie. Córka ma dość, a matka... Cóż... Bez względu na charakter, intencje ma dobre i z pewnością wyczuwa niechęć Olgi, a pośpieszne zakończenie rozmowy nieraz ukłuje ją w serce.

Nieprawda, że z raz obranej drogi nie można zawrócić. Prawda, że nie zawsze jest to łatwe, przeciwnie - zwykle jest ogromnie trudne, żmudne i wyczerpujące. Często brakuje motywacji, czasem kogoś, kto pomoże nam wybrać właściwą drogę, od tego, co wartościowe oddzielić pokusę zajęcia się tym, co niekoniecznie jest warte uwagi. Olga czuje, że może być takim drogowskazem, że widzi i potrafi więcej niż inni i w końcu, dzięki wsparciu swojego nowego znajomego, może świeżo odkryty dar spożytkować. Ma co prawda wątpliwości, ale tak łatwo się im nie poddaje.

"To wielki dar; widzieć ludzi takimi, jacy są naprawdę - jedni źli, inni dobrzy, a jeszcze inni niezdecydowani, po której opowiedzieć się stronie. Co mam z tą wiedzą zrobić? Jak wytrzymać w pobliżu tych, na których widok chciałabym z obrzydzeniem odwrócić głowę?"[4].

Niby wszyscy wiemy, że nie należy zadowalać się tym, co widać z wierzchu, maskami, które przybieramy dla innych, lecz powinniśmy spoglądać głębiej, dotrzeć do prawdziwego oblicza, obdartego z kłamstw. To takie proste w teorii, a tak skomplikowane, gdy próbujemy wcielić tę zasadę w życie.

Stłamszona Olga, wciśnięta między sztywne, korporacyjne zasady, zaborczą matkę i faceta narzucającego swój styl życia, wreszcie rozwija skrzydła. Ma cel, ma poczucie tego, co potrafi, chce pomóc innym zrozumieć, że ich życie może wyglądać inaczej, że mogą kierować się dobrem, dostrzec coś więcej niż opakowanie, spojrzeć w głąb siebie i odkryć nieskończone możliwości.

"Anielski kokon" to historia, która zaczyna się zwyczajnie, ale jej autorka poprowadziła fabułę tak, że w pewnym momencie nie wiadomo już, co jest prawdą, a co wytworem fantazji, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna szaleństwo. Powieść Karoliny Wilczyńskiej podszyta jest delikatną sugestią: czytelniku, zainteresuj się tym, jak wygląda twoje życie, jak kształtują się twoje relacje z innymi ludźmi. Czy masz odwagę mówić, ale i słuchać? Czy zadowalasz się tym, co proste, powierzchowne, łatwo dostępne, nie próbując dociekać, poznawać, szukać? Jak dużo jesteś w stanie znieść, żyjąc niezgodnie z sumieniem, z własnym sercem? Czy to, czym żyjesz na co dzień jest tym, czego naprawdę pragniesz? Czy za kilkanaście lat nie dopadnie cię poczucie kiepsko wykorzystanego czasu?

Ilu czytelników, tyle różnie skonstruowanych pytań, bo każdy w "Anielskim kokonie" znajdzie własną prawdę i własne wątpliwości. Karolina Wilczyńska nie wytycza jasnej granicy pomiędzy rzeczywistością a wytworem wyobraźni podyktowanym stanem, w jakim znalazła się jej bohaterka. Dzięki temu możemy zinterpretować powieść po swojemu, obserwując zmagania Olgi - przeanalizować własne życie.

"Ananke" znaczy: "potrzeba", "konieczność". W mitologii greckiej Ananke była uosobieniem bezwzględnego przymusu, boginią przeznaczenia. Czy końcowa, zaskakująca scena była przeznaczeniem Olgi? Czy kobieta mogła dokonać innego wyboru? Jaką postać Ananke przybiera w naszym życiu? Jest nad czym pomyśleć.


---
[1] Karolina Wilczyńska, "Anielski kokon", wyd. MWK, 2013, s. 9.
[2] Tamże, s. 7.
[3] Tamże, s. 8.
[4] Tamże, s. 194.


[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 891
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: