Dodany: 03.05.2008 16:53|Autor: dot59
Zwykły kryminał z bardzo niezwykłym bohaterem
Po ciężkim przesycie opowieściami o działalności maniakalnych morderców i próbach ich ujęcia albo chociaż udaremnienia ich poczynań przez którąś z potencjalnych ofiar, ze sporą przyjemnością przeczytałam kryminał całkiem klasyczny, choć – jeśli chodzi o czas akcji – całkiem współczesny. W rolach głównych – ciut niewydarzony dzieninikarz Jim Qwilleran, „którego nazwisko już od dwóch dziesięcioleci wprowadzało w błąd zecerów i korektorów”[1] oraz niezwykły kot syjamski Kao K’o-Kung, potocznie zwany Koko, który mimo swej egzotycznej urody „(…) wyglądał zupełnie jak kot i nie sprawiał wrażenia nadnaturalnej istoty, która potrafi czytać w myślach, wie, co się wydarzy, jest w stanie wywąchać nosem to, czego nie może zobaczyć, i wyczuć szóstym zmysłem wszystko inne”[2]. Intryga jak intryga, nie tak wyrafinowana, jak w zagadkach rozwiązywanych przez pannę Marple czy Herculesa Poirot – za to ten kot…! A przy okazji sporo zjadliwych uwag na temat rozdźwięku między rzeczywistą wartością sztuki współczesnej a tym, co piszą o niej krytycy. Nie ma mowy o jakichś podtekstach psychologicznych, większość postaci ukazana jest bardzo powierzchownie – co nie znaczy, że schematycznie – ale chyba to wystarczy, jeśli szukamy kryminału na sobotni relaks.
---
[1] Lilian Jackson Brown, „Kot, który czytał wspak”, przeł. Stanisław Kroszczyński, wyd. Elipsa, Warszawa 2008, s. 5.
[2] Tamże, s. 174.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.