Dodany: 09.05.2008 16:02|Autor: carrie

Medicus


Zirytowana dość mocno "Otchłanią zła", sięgnęłam po coś innego dla uspokojenia nerwów. Padło na "Medicusa" Gordona, którego za podszeptem Biblionetki przyniosłam z biblioteki.
Coś mi się widzi, że to mi się spodoba :)
Po pierwsze: gruby tom i zdaje się, ma dalsze części. Lubię dobrze napisane sagi.
Po drugie: chwytliwa narracja, bez dłużyzn i rozwlekłości, bez drobiazgowej analizy psychologii postaci - po pierwszych kilku stronach już wiem, kim jest Rob i znam jego usposobienie.
Po trzecie: dzięki Gabaldon wciągnęłam się trochę w zawiłości dawnej medycyny, jeszcze nie wiem, co mnie czeka w "Medicusie", bo ledwo zaczęłam lekturę, ale spodziewam się wielu interesujących wątków.

Fajnie, że na to trafiłam akurat teraz - już wiem, co zabiorę ze sobą na najbliższy urlop. Wakacje są o wiele przyjemniejsze, kiedy się je skojarzy z dobrą książką, i o wiele mniej satysfakcjonujące, gdy się okazuje, że zabrana w podróż lektura jest zupełnie beznadziejna ;>
A i tak dla bezpieczeństwa zabiorę na te dwa tygodnie jeszcze z pięć innych książek, na wszelki wypadek :) Na szczęście podróżuję samochodem, więc nie muszę taszczyć dobytku na własnych plecach, więc mogę sobie pozwolić na większy bagaż.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2943
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 09.05.2008 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Zirytowana dość mocno "Ot... | carrie
Najlepiej wypożycz jeszcze przed wyjazdem dwie dalsze części ("Szaman" i "Spadkobierczyni Medicusa") - będzie ciągłość. Równie dobrze się czyta tegoż autora "Lekarzy" (całkiem współczesna powieść o tematyce jak w tytule) i "Diament jerozolimski" (jedyna bez wątku medycznego).
Tylko nie spakuj się tak, jak ja w zeszłym roku (www.biblionetka.pl/......
Użytkownik: carrie 09.05.2008 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Najlepiej wypożycz jeszcz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot59, ja też jadę do Chorwacji :) Gdzie dokładnie jest ta zatoka, o której piszesz, jakieś miasto w pobliżu...? Bo jeszcze nie wiem, gdzie wyląduję, chociaż mam nadzieję kawałek urlopu spędzić na Makarskiej Rivierze.
Przeczytałam notkę i współczuję Ci ogromnie... Kiedyś na trzytygodniowy wyjazd zapomniałam zapakować spodnie, miałam odłożone ze trzy pary różnego rodzaju na różną pogodę, a okazało się, że do torby wetknęłam tylko jedną parę, najgorszą z możliwych, mało wygodną i w dodatku plamolubną. Wakacje były w Polsce i miałam nadzieję kupić sobie jakieś portki, byle mieć na chłodniejszy dzień, i wcale nie było to łatwe :/
A w Chorwacji byłam też rok temu, we wrześniu, i stwierdziłam, że chorwacki to łatwy do zrozumienia język :) Podręcznika nie miałam, tylko mikrorozmówki w przewodniku, ale się okazało, że wystarczy odrobina dobrej woli i doskonale się rozumiemy z tubylcami, ja gadałam po polsku, oni po swojemu i wszystko grało. A pisany chorwacki był jeszcze prostszy, przynajmniej w takim wydaniu, jakie mi wpadło w ręce - opakowania w sklepie, lokalne wydanie "Metropolu" i filmy z napisami w telewizji [absolutnie boskie, i też się nauczyłam kilku przekleństw ;>].
Pytanie praktyczne: czy na przełomie maja i czerwca woda w morzu jest już na tyle ciepła, że można się kąpać bez narażenia na szok termiczny? I czy w tym okresie należy rezerwować kwaterę z wyprzedzeniem, czy można jechać w ciemno i szukać na miejscu?

Dzięki za wskazówki dot. lektury, zrobię, jak mówisz :) Jeszcze bym chciała jakiegoś audiobooka do słuchania po drodze, poprzednim razem słuchaliśmy sobie "Trzech panów w łódce...", idealna książka na podróż i równie idealna interpretacja. Miałam jeszcze "Klina" i "Konopielkę", i Wiecha, ale po "Trzech panach..." te wszystkie inne nagrania były dla mnie zupełnie niestrawne :/ Czy ktoś mi poleci coś do słuchania w samochodzie? Będę wdzięczna bardzo! :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 09.05.2008 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot59, ja też jadę do Cho... | carrie
Dokładnie do mojego ulubionego miejsca jedzie się tak: jak jest ta długa autostrada przecinająca Chorwację z płn. wschodu na płd. zachód, to trzeba nią dojechać do zjazdu Ostrovica i zjechać w lewo tj. w kierunku na Split. Następnie jedzie się ze 30 czy 40 km i po drodze są różne małe miasteczka takie jak Kraljevica, Crikvenica, a wreszcie Novi Vinodolski, gdzie najczęściej się zatrzymujemy. O tej porze roku zawsze woda była cieplejsza niż w Bałtyku w lipcu, tylko na plaży (tej głównej miejskiej, bo na dzikich to bez różnicy) nie było jeszcze podłączonych pryszniców i kabinek do przebierania. Teraz najczęściej jeździmy do jednych wypróbowanych gospodarzy, ale wcześniej też nam się zdarzało szukać w ciemno - zwykle w 2 czy 3 domku z kolei było miejsce. Polecam ul. Kralja Zwonimira - same pensjonaty, cicho, spokojnie, z balkonów widok na morze i wyspę Krk, minusem jest tylko dość duży kawałek drogi do plaży. W razie problemu przy głównej drodze po prawej stronie mniej więcej na wysokości plaży miejskiej (czyli z 5 km od wjazdu do N.V.) jest miejskie biuro turystyczne, gdzie mają informacje o wolnych kwaterach. Na Krku też jest kilka fajnych miejscowości z niezłymi plażami, ale jak z zakwaterowaniem, nie wiem, bo tam tylko pojechaliśmy sobie na objazdową wycieczkę.
Jedyne, co do czego nie jestem w stanie Ci nic doradzić, to audiobooki - nie korzystam, bo jestem stuprocentowym wzrokowcem i każda rzecz słuchana usypia mnie w ciągu najdłużej pół godziny, bez względu na to, czy to wykład, kazanie w kościele, czy najlepsza na świecie literatura, i to nawet czytana magicznym głosem Pana Piotrusia (Fronczewskiego)...
Użytkownik: carrie 09.05.2008 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie do mojego ulubi... | dot59Opiekun BiblioNETki
Wielkie dzięki!
Z Bałtykiem nie mam doświadczeń, ale spodziewam się, że Adriatyk będzie wystarczająco ciepły, przynajmniej tak, jak we wrześniu. Dla mnie temperatura wody była całkowicie zadowalająca, ale ze zdziwieniem spostrzegłam, że niewiele osób pływało, chociaż na plażę przychodziło całkiem sporo ludzi. Jak pierwszy raz zobaczyłam wodę w Adriatyku, nie mogłam uwierzyć, że jest prawdziwa... :)
Zaraz popatrzę na mapie, gdzie są te Twoje miejsca.
Też jestem wzrokowcem i zdecydowanie wolę czytać oczami, i w trasie mogłabym czytać, ale jedziemy tylko we dwoje z chłopakiem, on prowadzi i to bardziej dla niego szukam nagrań. Zresztą takie wspólne słuchanie dobrej książki to doskonała rozrywka, przy "Trzech panach..." uśmialiśmy się setnie, mimo że Teżet słyszał to po raz pierwszy, a ja z lektury znałam niektóre fragmenty na pamięć :)
To mówisz, że pan Fronczewski dobrze czyta? Może gdzieś znajdę info, czy nagrał jakieś książki :) Dziękuję raz jeszcze.

A, przypomniałam sobie coś: czy Ty może wiesz, jak należy w Chorwacji kupować chleb? Mieliśmy z tym masę problemów, bo choć wiedzieliśmy, że "kruh", to w 9 przypadkach na 10 przynosiliśmy do domu pieczywo o smaku i konsystencji naszych bułek. Nie chcieliśmy bułek, tylko normalny chleb, biały, nie razowy, ale nie taki miękki i słodkawy jak bułki :] Nie potrafiliśmy tego wytłumaczyć w sklepie, a bochenki starannie wybierane pod kątem ciemnej skórki i tak się w domu okazywały bułką... Tylko jeden rodzaj przypominał w smaku nasz polski chleb, takie duże i płaskie bochny, był dobry, ale nie wszędzie dostępny i droższy od tych innych, i nie wiedziałam, czy to się jakoś specjalnie nazywa, więc nie mogłam się w sklepie dopytać, czy go mają :|
W ogóle ta pierwsza moja wizyta w Chorwacji pełna była komicznych wpadek: a to gospodarz kwatery nie mógł zrozumieć, co to czajnik i do czego nam potrzebny [nigdzie nie było czajników, nawet w supermarkecie, specjalnie sprawdziłam]; a to kupiłam sobie "dwie gałki lodów", nieświadoma, że tamtejsza gałka odpowiada pięciu naszym, i to był jeden z nielicznych przypadków w moim życiorysie, kiedy nie dałam rady zjeść całej porcji lodów ;> To znów biegaliśmy po miasteczku Vodice, rozpaczliwie szukając Akwarium - dwa razy przeszliśmy przed wejściem i go nie zauważyliśmy, tak sprytnie było ukryte :D
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.05.2008 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielkie dzięki! Z Bałtyk... | carrie
Z lodami miałam to samo - teraz jeśli kupuję, to zawsze tylko jedną...
Chleb niestety w większości jest bułkowaty; w niektórych piekarniach mają też taki chyba mieszany o nazwie "domaći kruh" (domowy), a żytni całkiem nazywa się "crni" (czarny). W obu w Novi Vinodolski każde pieczywo leży na półce z etykietką, więc łatwo zobaczyć, co jest co. Ale w mniejszych miejscowościach są czasem tylko takie sklepiki ogólnospożywcze, gdzie nie zawsze towar jest opisany. Na wszelki wypadek zawsze zabieram po 1-2 paczki pieczywa chrupkiego razowego i ryżowego.
Użytkownik: hburdon 10.05.2008 14:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielkie dzięki! Z Bałtyk... | carrie
Na pewno nagrał Pottera, ale nie wiem, czy twój luby gustuje... :)
Użytkownik: Speculum 10.05.2008 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno nagrał Pottera, ... | hburdon
Oo, widzę, że więcej osób nazywa Pana Piotrusia Panem Piotrusiem, nie tylko moja mama :D.
Prócz Potterów Fronczewski nagrał też znakomicie Ferdydurke (bodajże w kolekcji Dziennika czy innej Wyborczej - Mistrzowie Słowa), były wiersze Juliana Tuwima (wydane przez Siedmioróg). Poza tym głosem Pana P. można się napawać na płycie "Franek Kimono" i w rozmówkach z Tadeuszem Rossem... Żyć nie umierać. Wspaniały, niski, męski głos, nasz polski Alan Rickman.
Użytkownik: carrie 11.05.2008 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno nagrał Pottera, ... | hburdon
Też nie wiem, żadne z nas Pottera nie czytało jeszcze, coś tam widzieliśmy w TV. Ale jeśli historia chwytliwa - a sądzę, że taka jest, bo nudziarstwo absolutne nie zdołałoby zdobyć tylu wielbicieli - i jeśli pan Piotruś rzeczywiście fenomenalnie to czyta, to się skuszę i spróbuję :) Może będzie w bibliotece, bo kupować na ślepo wolałabym nie [joj, gadam prawie jak mistrz Yoda ;>]. Czy biblioteki w Warszawie wypożyczają audiobooki, wie ktoś może?
Znalazłam w necie, że pan Siemianowski - ten od "Trzech panów w łódce..." - nagrał jeszcze inne książki, coś Agathy Christie na przykła. Też poszukam, bo jego narracja mnie dosłownie zachwyciła :)
Najbardziej chciałabym mieć do słuchania Janet Evanovich, ale to chyba po polsku nie wyszło, a mój angielski jest stanowczo za słaby, żeby słuchać w oryginale :(
Użytkownik: carrie 11.05.2008 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie wiem, żadne z nas... | carrie
Szukam w sieci nagrań pana Siemianowskiego i oto, co znalazłam w zbiorach pewnej biblioteki:

"Frakes, Randall
Terminator 2. Dzień sądu
(drast.; pow.; sens., fantast.nauk.; USA, współcz.; ilustr.muz.)
k. 9; cz. Siemianowski R. 1992 r.
Brutalne sceny mordu. Terminator, to cyborg, który żyje, by zapijać. [...]"

Niech mnie ktoś podniesie z dywanu... :D
Użytkownik: hburdon 12.05.2008 00:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie wiem, żadne z nas... | carrie
Carrie, słuchanie książek to świetny sposób na dokształcenie się w języku! :) Ja się w ten sposób bardzo dużo nauczyłam. Pamiętam, jak pożyczałam sobie Jane Austen z biblioteki British Council - za pierwszym przesłuchaniem rozumiałam bardzo mało, ale za trzecim czy czwartym już wiedziałam, co się dzieje. :) Nie tylko można się w ten sposób osłuchać z językiem, ale też nie zagląda człowiek co chwilę do słownika, tylko w naturalny sposób koncentruje na łapaniu najważniejszych sensów.
Użytkownik: carrie 12.05.2008 07:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Carrie, słuchanie książek... | hburdon
Haniu, nie wątpię, że to niezła metoda, ale dla mnie o tyle trudna, że słabo słyszę - w cichym otoczeniu albo przez słuchawki, mając doskonałe nagranie z doskonałym lektorem, być może byłabym w stanie wyłapywać słowa i rozumieć treść. Ale w jadącym samochodzie lub w innym hałasie mam problem ze zrozumieniem radia gadającego po polsku, a co dopiero "po zagranicznemu" :( Maksymalne ustawienie głośności nie pomaga w rozumieniu, za to wtedy irytuje mnie hałas. Kiedyś spróbuję posłuchać Evanovich w oryginale, ale chyba jeszcze nie teraz :) Z grubsza rozumiem angielski pisany, jako-tako sobie radzę z filmami, o ile aktorzy nie mówią za szybko i z dziwnym akcentem, bo lepiej rozumiem, jak widzę, a nie tylko słyszę. A piosenek śpiewanych po angielsku nie rozumiem ani trochę :|
Użytkownik: hburdon 12.05.2008 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Haniu, nie wątpię, że to ... | carrie
Może faktycznie słuchanie w samochodzie nie jest najbardziej komfortowe, ale w domu bardzo ci polecam, szczególnie jeśli musisz czasem wykonywać nudne manualne roboty typu prasowanie. Nierozumienie nie jest tu wymówką, bo to ma właśnie pomóc na nierozumienie. :) Każdy lepiej rozumie, widząc, bo każdy mniej lub bardziej świadomie czyta z ruchu warg (taka ciekawostka zapamiętana ze studiów :)). Ale może właśnie dlatego słuchanie gołych nagrań audio jest tak skuteczne. OK, niekoniecznie zaraz Austen, współczesna angielszczyzna jest łatwiejsza, o ile nie jest najeżona slangiem. O, "Harry Potter"! :) W oryginale czyta go Stephen Fry, geniusz! :)
Użytkownik: carrie 13.05.2008 07:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Może faktycznie słuchanie... | hburdon
Prasowanie... Kiedy ja ostatnio prasowałam więcej niż trzy rzeczy po kolei? ;)
Obiecuję, że kiedyś spróbuję, chociaż znając własne możliwości i preferencje obawiam się, że nie będzie łatwo. Obawiam się, że jestem klasycznym wzrokowcem - nigdy mi dobrze nie wychodziło słuchanie: nie zapamiętywałam wykładów, o ile nie były poparte czymś do oglądania; nie umiem zapamiętywać i powtarzać plotek ani zasłyszanych historii; nie potrafię, jak niektórzy, wyłapywać w tramwajach zabawnych dialożków, a nawet jeśli przypadkiem mi się uda, to i tak tego nie pamiętam dotarłszy do domu. Jedyne, co w miarę zapamiętuję ze słuchu, to melodie - ale już nie słowa piosenek, chyba że słyszałam piosenkę wielokrotnie i rozumiem tekst. Potrafię skupiać uwagę na tym, co widzę, i zapamiętywać widziane rzeczy i scenki nawet bez udziału świadomości. A gdy tylko słucham, to muszę się bardzo starać, żeby się nie wyłączyć, myśl mi sama ucieka, jak tylko zacznę tracić koncentrację. O, teraz na przykład kolega z koleżanką gadają o czymś za moimi plecami i słyszę ich całkiem wyraźnie, ale w ogóle tego nie rejestruję - czasami zazdroszczę ludziom, którzy mają taką percepcję słuchową, że zupełnie się o to nie starając są w stanie wyłapać i zakodować każdą rozmowę, jaka się toczy w ich pobliżu...
Co prawda słuchając "Trzech panów..." nie miałam problemów z koncentracją, ale to pewnie dlatego, że doskonale znam treść i czekałam na co zabawniejsze sceny, rozumiałam wszystko, a poza tym dlatego, że ogromnie mi się podobała narracja lektora :) A oczy miałam wtedy zajęte oglądaniem krajobrazów.
Doszłam kiedyś do wniosku, że gdybym musiała jakiś czas przebywać w kompletnej ciszy, nie rozmawiając z nikim i nie słuchając żadnych dźwięków, to nie przeszkadzałoby mi to specjalnie. Natomiast gdy nie mam nic do "zawieszenia wzroku na", to zaraz się robię zirytowana i nieszczęśliwa :]
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: