Dodany: 26.06.2008 15:25|Autor: matis
Boże, jakie to durne!
Przepraszam tych, którym się podobało, za tę skrajnie subiektywną opinię, ale myślę, że taka naiwna szczerość też ma pewną wartość :D.
"Bro" to historia życia kogoś, kto pewnego dnia zorientował się, że należy do społeczności "świetlistych", których z ludźmi łączy tylko fizyczna postać i miejsce przebywania, natomiast wewnętrznie są... no, właśnie świetlistymi.
Od dnia "przebudzenia" tytułowy Bro poświęca się poszukiwaniu sobie podobnych. Bohaterowie cały wolny czas (kiedy nie poszukują współbraci) spędzają obejmując się, płacząc, dotykając się i rozmawiając sercami. Należy tu zaznaczyć, że ponieważ nie pracują, nie rozmawiają (w sensie tradycyjnym, w każdym razie), nie zakochują się, nie mordują, nie prowadzą dochodzeń itp., ten płacz, obejmowanie i dotykanie sercami zajmuje pokaźną część 350-stronicowej książki. Ponadto Bro chodzi po ulicach i wyszukuje braci (i siostry). No i, naturalnie, po przebudzeniu odnalezionych obejmują się, płaczą, rozmawiają (sercami) i dotykają sercami. A potem mają wolną chwilę, więc co robią? Tak! Obejmują się, płaczą, rozmawiają i dotykają sercami - po prostu: dzień, jak co dzień.
Można, a nawet należy jeszcze dodać, że bohater operuje wysoce pretensjonalnym systemem leksykalnym à la "Winnetou" i odnotowuje za jego pomocą najważniejsze wydarzenia historyczne. Ale gdzie mu do "Winnetou": "Niemieckojęzycznym maszynom z mięsa brakowało przestrzeni życiowej"[1], "Napaść zaskoczyła (...) maszyny z mięsa kraju Lodu i jego władcę: nie wierzyli, że kraj Porządku, posiadający mniej maszyn z mięsa i maszyn z żelaza, napadnie na wielki, silny kraj Lodu" [2], (mam nadzieję, że nikt nie uzna tego za spojler - chyba wszyscy wiedzą ;)) - na kilometr śmierdzi zgniłym, kawiarnianym intelektualistą, a nie Komanczem, Dalajlamą czy UFO.
Więcej szczegółów nie podam, bo nie wolno, natomiast nie omieszkam zauważyć, że cytowany w Biblionetce tekst z okładki WAB był pisany przez osobę, która nie czytała tej książki (dobra, może zaczęła i na 40 stronie dała spokój, wymyślając, co może być dalej - tu bym ją akurat rozumiał), ani nigdy nie rozmawiała z nikim, kto ją czytał.
---
[1] A. Sorokin, "Bro", tłum. A.L. Piotrowska, wyd. WAB, Warszawa 2006, s. 325.
[2] Tamże, s. 339-340.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.