Dodany: 06.09.2008 20:55|Autor: Vainamoinen

Książka: Lód
Dukaj Jacek

3 osoby polecają ten tekst.

Apologia przypadkowości - o "Lodzie" Dukaja słów kilka


„Lód” Jacka Dukaja to powieść, na którą wiele osób długo czekało. Czemu tak długo? Bo z zapowiadanego przez autora opowiadania zaczęła wyrastać powieść, a potem, jakby tego było mało, zaczęła przybierać na wadze. I oto rzecz w polskich księgarniach niespotykana: książka objętości tysiąca stron rozchodzi się błyskawicznie, czytelnicy czekają na dodruk, pojawiają się opinie, że dobra, zła, przegadana, niesamowita… Na pewno jest więc „Lód” książką kontrowersyjną, na pewno też – znaczącą jako część polskiej literatury. Już wyjaśniam, dlaczego.

Jest to powieść o historii alternatywnej, z elementami fantastycznymi. Oto na świecie pojawiają się lute, czarna fizyka; Lód rozrasta się, zamrażając nie tylko materię, ale i świat logiki i ducha. W efekcie wszystko może zostać sprowadzone do jednej, jedynej możliwości. Nie będzie wyboru – będzie Droga.

Główny bohater, Benedykt Gierosławski, ani dobry, ani zły, przeciętny aż do bólu, zwyczajny aż do pogardy, odbywa długą drogę – w poszukiwaniu ojca, ale i w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, których coraz więcej.

Czy Lód wygra? Czy wolna wola, wybór, chwiejność i niepewność rzeczywistości znanej nam wszystkim, z nieprzewidywalną przyszłością, pełną zaskoczeń i zdziwień przegra walkę ze stałością, słusznością i koniecznością? Jak wyglądałby świat w pełni zdefiniowany, raz na zawsze określony? To jeden z tematów tej książki. Jeden – bo jak każda prawdziwa powieść, jest „Lód” wielowątkowy.

Dla mnie jednym z ważniejszych wątków jest wielokrotnie przez Dukaja ukazywany w bardzo różnych ujęciach motyw dojrzewania głównego bohatera. Mieliśmy okazję przyglądać się temu w cieniutkiej „Extensie” (notabene – arcydzieło), „Czarnych oceanach”, „Innych pieśniach” – i w końcu w „Lodzie”. Jest bowiem „Lód” powieścią o dojrzewaniu. Benedykt, wciągnięty w wir wydarzeń, musi się określić – nie tylko „pod Lodem”, ale sam w sobie, dla siebie. Odpowiedź na pytanie: kim jestem, jaki jestem, nigdy nie jest łatwa i oczywista. „Pod Lodem” jest o tę odpowiedź łatwiej – ale czy obraz, jaki wówczas widzimy w lustrze, łatwo zaakceptować? Jeśli jestem hazardzistą – czy „hazardzista” określa mnie raz na zawsze? Kim mogę być? Kim mógłbym być, gdybym nie był tym, kim jestem? Jeśli chodzi o psychologię postaci – chwilami jest wspaniała, chwilami fatalna. Być może wynika to z zasad rządzących światem przedstawionym.

Powieść Dukaja jest również powieścią traktatem – i nie sposób o tym zapomnieć przez całe tysiąc stron książki. Bogactwo tez, ścierających się w ogniu dyskusji argumentów, spojrzeń na historię, logikę, człowieka. Można wybierać i przebierać w punktach widzeniach, we frakcjach historyczno-alternatywnych, w wierzeniach i wizjach przyszłości. Trzeba przyznać, że ma tu Dukaj rozmach i mnoży byty… jakby nie pamiętając o brzytwie Ockhama. To jeden z zarzutów, jakie pojawiają się w recenzjach – że „Lód” jest powieścią sztucznie rozdmuchaną.

„Terror” Dana Simmonsa liczy sobie niespełna 600 stron, „Underdog” Torbjörna Flygta – 400, ale w mniejszym formacie. Mimo to objętościowo rzuca się w oczy na półce w księgarni. Klasyka powieści fantastycznej, „Diuna” Herberta jest wielotomową (i zapewniam, że wielostronicową) przygodą, nad którą jedna noc to za mało. Kolejna powieść, jedna z najnowszych, około 600 stron – Orhan Pamuk, „Nazywam się Czerwień”. Czy mam wymieniać dalej?

Bystry czytelnik dostrzegł już pewną tendencję – powieść z reguły jest wielowątkowa, ma rozbudową narrację i część opisową. W rezultacie z reguły jej objętość jest większa niż opowiadania. Być może czytelnik dostrzegł też jeszcze jedną ciekawostkę – w wymienionych przeze mnie pozycjach nie ma literatury polskiej. Dlaczego? Ano dlatego, że trudno o współczesną powieść polską z prawdziwego zdarzenia. Trudno nazywać powieściami książki Pilcha czy Piątka. Nie wiem, czy ktoś z Was pamięta jeszcze, jak spędzał noce, czytając do białego rana – ja dawno nie miałam po temu okazji, większość książek czytam w godzinach „normalnego funkcjonowania” – zwykle nie wciągają mnie wystarczająco mocno, żeby zarywać dla nich noce. Dla „Lodu” Dukaja złamałam tę zasadę. I dlatego również warto przeczytać tę powieść – spędzić nad nią więcej niż kilka godzin, dzień po dniu, wieczór po wieczorze zagłębiać się w inny – a podobny – świat, poznawać nowych bohaterów, obcować z pięknym, bogatym językiem.

Język bowiem to kolejna zaleta „Lodu”. Jego bogactwo, neologizmy, archaizacja, zmieniająca się w zależności od sytuacji stylistyka, narracja będąca elementem rzeczywistości – to wszystko stanowi o wyjątkowości „Lodu” w polskiej powieści współczesnej. Drugiego takiego pod tym względem nie ma. Po prostu.

Kolejny element to intertekstualność. I tu pojawia się pytanie – dla kogo Dukaj pisze? Kto jest odbiorcą idealnym? Jaką wiedzę i wyobraźnię musi posiadać, by zrozumieć zamysł pisarza? Oczytanie nie wystarczy; logika, fizyka, abstrakcja, matematyka, historia – Dukaj sięga do wielu dziedzin, chwilami przemawia bardzo specjalistycznym językiem, a piętrowe dygresje nie ułatwiają zrozumienia.

Zastanawia mnie, czy opowiadanie, jakim „Lód” miał być, nie byłoby jednak zgrabniejsze w odbiorze. U Dukaja można zaobserwować tendencję do coraz to większych objętościowo pozycji. Być może autor nie do końca panuje nad słowem i zamysłem. A to jednak niedobrze i odbija się na dziele – mniej więcej w połowie książki akcja, dotąd dość wartko się tocząca, zaczyna zwalniać pod ciężarem dygresji i dyskusji. Powieść traci rytm. A czytelnik może zacząć się nużyć.

I, niestety, jeden z ważniejszych elementów – zakończenie, które (czy zamierzenie? wątpię) zaskakuje swoją bylejakością. Jakby było na siłę wciśnięte. Jakby autor rozpędził się – i nie wiedział, jak się zatrzymać. Hamowanie awaryjne Orient Expressu.

Jednak, moim zdaniem, nadal warto – nie tylko po to, by na własną rękę poszerzać wiedzę, ale też dla wspominanego już piękna języka, rozsmakowywania się w słowie, odkrywania perełek, cudnych fragmentów, nad którymi można się zamyślić na chwilę czy nawet dwie, zastanowić, odłożyć książkę i wrócić do niej, niespiesznie, spokojnie, dokładnie. Chcę podkreślić: to nie jest książka do przeczytania w dwie godziny, na skróconym oddechu. Przeciwnie: wymaga głębokiego wdechu i zanurkowania w jej świat. Na długo. Na spokojnie.

Na początku wspomniałam, że „Lód” jest książką znaczącą w polskiej literaturze. Powieść, która w momencie ukazania się nie budzi emocji, kontrowersji, zastrzeżeń i sporów, nie jest prawdziwym dziełem. Śmiało mogę napisać: nie ma w tej chwili konkurencji dla „Lodu” (a szkoda). Jednocześnie widać wyraźnie, że powieść przerosła Dukaja. Za dużo chciał tam wrzucić, za dużo zawrzeć. Efekt jest, jaki jest, można „Lodowi” wiele zarzucić, to powieść bardzo nierówna. Ciągle jednak uważam, że warto, naprawdę warto go przeczytać. Dla języka. Dla historiozofii. Dla nowych myśli i nowych wrażeń.

Polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10005
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Meszuge 07.09.2008 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: „Lód” Jacka Dukaja to pow... | Vainamoinen
Z ogromną przyjemnością przeczytałem Twój tekst o „Lodzie”. Moim zdaniem to jedna z najlepszych recenzji w tegorocznej Biblionetce.
Zastanawiam się właśnie, jak to jest możliwe, że w większości punktów się z Tobą zgadzam, a mimo to Twoja ocena „Lodu” to „TAK, TAK, TAK, ZDECYDOWANIE TAK” natomiast moja to „NIE, RACZEJ NIE, NIEKONIECZNIE”. W skali biblionetkowej dałem 3, bo nie dało się dać 3,5.

Niewątpliwie ważne są dwa elementy. Po pierwsze, ja nie czytałem Dukaja nic innego, nie znałem jego stylu, języka, rozwoju warsztatu pisarskiego, możliwości. Po drugie Ty koncentrowałaś się na tym, co dobre, godząc się na to, co mniej dobre, mnie natomiast to, co niedobre w pewnym momencie przesłoniło cała resztę.

Cieszę się, że co do jednego chyba jesteśmy zgodni: Dukaj ugryzł więcej niż był w stanie połknąć. Może lepiej byłoby, gdyby faktycznie zatrzymał się w momencie, kiedy opowiadanie przerodziło się w powieść, a przed tą chwilą, w której powieść zaczęła puchnąć.

„Ano dlatego, że trudno o współczesną powieść polską z prawdziwego zdarzenia. Trudno nazywać powieściami książki Pilcha czy Piątka.” – Tak, tak, tak!
Użytkownik: hburdon 07.09.2008 17:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Z ogromną przyjemnością p... | Meszuge
"To więc, co tworzą nasi powieściopisarze, to nie są powieści, a nawet kiedy mają niektóre właściwe powieściom cechy, kryją je przed czytelnikiem z wielkim wstydem; są to wyroby powieściopodobne."
http://dukaj.pl/czytelnia/publicystyka/LamentMilos​nikaCegiel
Użytkownik: Vainamoinen 07.09.2008 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: "To więc, co tworzą ... | hburdon
Ano właśnie.
I ja już dawno zauważyłam, że polskich powieści, na dodatek w polskich realiach, które byłyby dla mnie strawne - jest mało. Z Sosnowskim mi nie po drodze, w fantastyce masa opowiadań, ale powieści? A łapię się już na tym, że w bibliotece oceniam książkę po grubości - im większe tomiszcze, tym na pewno lepsze, bo więcej czasu nad nim spędzę ;-)

Dziękuję, Meszuge, za tak pozytywną opinię. Zwłaszcza, że to twoja recenzja mnie sprowokowała do zalogowania się tu. Masz rację - widzimy te same usterki, tylko inaczej je oceniamy i ja faktycznie skupiam się na dobrych stronach. I jestem zdecydowanie na tak. TAK!

PS. Oczekiwałam po "Lodzie" wyzwania - i moje oczekiwania się sprawdziły (cała szczęśliwa ;-))!
Użytkownik: Pok 06.05.2012 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Z ogromną przyjemnością p... | Meszuge
Po lekturze mam bardzo podobne odczucia. Oceniłem książkę właśnie na 3,5.

Mimo iż doceniam piękno stylu, rozbudowanie i mnóstwo włożonej pracy, to jakoś do "Lodu" nie mogłem się przekonać. Fabuła wciągnęła mnie tylko na początku, a później było po 100x wałkowane to samo, tylko w różnych formach. Bohater też jest mało przekonywujący, a i za dużo tutaj jak na mój gust rozważań o abstrakcji.

Dukaj pisze bardzo charakterystycznym stylem. Na pewno po części pięknym, ale na tyle specyficznym, że nie wszystkim przypadnie do gustu.

Ja w powieściach właśnie bardzo cenię umiejętność zawarcia spójnej treści we względnie skondensowanej formie. Dodatkowe miejsce jest potrzebne tylko wtedy, gdy wprowadzamy coś nowego.
Użytkownik: gandalf 14.02.2009 04:13 napisał(a):
Odpowiedź na: „Lód” Jacka Dukaja to pow... | Vainamoinen
"I, niestety, jeden z ważniejszych elementów – zakończenie, które (czy zamierzenie? wątpię) zaskakuje swoją bylejakością. Jakby było na siłę wciśnięte. Jakby autor rozpędził się – i nie wiedział, jak się zatrzymać."

Niestety, prawda to, prawda...

Wyobraźcie sobie taką sytuację: J. R. R. Tolkien pisze "Władcę pierścieni". W swej pracy dotarł już do momentu, gdy Frodo jest uwięziony w wieży orków. Wtedy uświadamia sobie, że jego książkę trzeba będzie podzielić na dwa, a może nawet trzy tomy. I przerażony tą rozrastającą się objętością utworu, skraca to, co zaplanował jako jego zakończenie (czyli "Powrót króla") do jakichś stu stron. Jaki byłby efekt końcowy? Arcydzieło? Raczej wielkie rozczarowanie. A właśnie coś takiego w swoim "Lodzie" zrobił Jacek Dukaj.

Pierwsze 800 stron tej książki to moim zdaniem niemal mistrzostwo świata. Wspaniała, wciągająca lektura, dająca do myślenia, prawdziwie pasjonująca. I gdy, jak nam się wydaje, zbliżamy się do wielkiego finału, Dukaj nagle przyspiesza akcję, zaczyna na siłę kończyć jedne wątki, inne właściwie porzuca, zostawiając je samym sobie, wpada w nielogiczności, żeby na koniec wszystko uciąć jedną sceną. Sceną, która tak naprawdę niczego nie wyjaśnia i która wydaje się być zaledwie punktem wyjścia do rozpoczęcia kolejnej części książki... Tyle, że następnej części już nie ma.

I chociaż przyznałem książce obiektywną ocenę 4 (w końcu 3/4 utworu jest naprawdę znakomite), to kusiło mnie, żeby pójść za głosem instynktu i wystawić jej najniższą notę. Za to, że zawiodła moją nadzieję na to, że czytam prawdziwe arcydzieło...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: