Dodany: 26.09.2008 11:15|Autor: p.a.
Przygodę czas zacząć
Czy można w ciekawy sposób rozpocząć siedmiotomowego potwora? Kingowi jakoś się to udało. Od pierwszych stron intryguje postapokaliptycznym nastrojem i nieco surrealistyczną atmosferą świata, w którym rozgrywają się wydarzenia. Przede wszystkim jednak owe wydarzenia prowokują pytania. Kim właściwie jest Roland? Dlaczego ściga człowieka w czerni? Jak wyglądało jego życie w młodości? Dlaczego świat Rolanda jest tak wymarły? Częściowo na te pytania odpowie lektura tej książki, na resztę trzeba będzie poczekać...
Całość rozpoczyna spotkanie bohatera z samotnym osadnikiem i opowieść Rolanda o dekadenckim miasteczku Tull, w którym ścigany człowiek w czerni zastawił na bohatera pułapkę. Następnie, w opuszczonym zajeździe, Roland spotyka pochodzącego z XX-wiecznego Nowego Jorku Jake'a. Razem z nim podąża w góry, za człowiekiem w czerni. Po drodze będą musieli stawić czoło Wyroczni oraz czającym się we wnętrzu gór Powolnym Mutantom...
Najbardziej urzekło mnie w książce to, iż wspomniana postapokaliptyczna atmosfera jest dwojakiego rodzaju. Po pierwsze - przestał istnieć świat z dzieciństwa i młodości Rolanda. Bohater wspomina nieżyjących przyjaciół, dziewczynę o imieniu Susan, surowego nauczyciela - Corta... Teraz pozostał tylko on, ostatni rewolwerowiec. Po drugie - świat, w którym rozgrywają się wydarzenia, jest pełen machin pozostałych po "prastarej cywilizacji", która w podejrzanie dziwny sposób przypomina ziemską...
Jako że "Roland" ma mocno epizodyczną budowę, łatwo wskazać lepsze bądź gorsze fragmenty. Opowieść o Tull spodobała mi się tu najbardziej. Później tempo miejscami siada. Na szczęście wspomniana już atmosfera nieco rekompensuje te zastoje w akcji. Końcowa konfrontacja z człowiekiem w czerni, Walterem, uświadamia, jak właściwie należy traktować "Rolanda" - jako coś w rodzaju prologu do całej "Mrocznej Wieży", z charakterystycznym wejściem "w buciorach" w pełną tajemnic fabułę. Warto też do tej książki wrócić, gdy zna się późniejsze tomy sagi. To dla takich czytelników King poukrywał w tekście (mowa o nowej wersji - z 2003 roku*) sporo odnośników do później opisanych wydarzeń czy wątków. Nazwy takie jak Algul Siento, Mejis czy Karmazynowy Król po raz pierwszy pojawiają się już tutaj.
Książka ta jest w zasadzie zbiorem połączonych z sobą opowiadań, dlatego też tu i ówdzie przebija się odrobina niespójności... Z kolei styl, nieco efekciarski, jest charakterystyczny dla wczesnego etapu twórczości Kinga. Mimo tych wad "Roland" zachęcił mnie do dalszej lektury "Mrocznej Wieży" - a w przypadku siedmiotomowej sagi to jest chyba najważniejsze.
---
* Pierwsze polskie wydanie: Albatros, 2004.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.