Dodany: 23.11.2008 21:56|Autor: Kyouri

Chłopiec, Który Przeżył, czyli nareszcie koniec


Na samym wstępie przyznam się, że nie lubię Harry'ego Pottera. Owszem, kiedy cały cykl dopiero się pojawił, czytałam go z zainteresowaniem, głównie dlatego, by poznać nowy typ powieści dla młodszego czytelnika. Jak dzisiaj bowiem pamiętam wyjazd do Bremy i rozmowy w hoteliku z osobami, które mają własne dzieci: "sami czytamy, bardzo fajne, poza tym warto wiedzieć, czym się inni interesują".

Faktycznie, warto wiedzieć. Głównie więc z tego powodu dobrnęłam do końca siódmej części, wielokrotnie przerywając lekturę i w tym, i w poprzednich tomach. Bo czy warto "Harry'ego Pottera" czytać - to już pozostawiam ocenie każdemu z osobna. Jednakże ostatnia część bez wątpienia należy do tych książek, które przeczytałam raz i absolutnie nie odczuwam potrzeby ponownego zagłębienia się w lekturze.

Wszyscy wielbiciele nastoletniego czarodzieja z pewnością oczekiwali tomu kończącego jego przygody z zapartym tchem. Ja do nich nie należałam, dlatego skończyłam książkę czytać miesiąc temu. Od tamtej pory zbierałam się, by napisać recenzję. Jak się okazało, pisanie o Harrym idzie mi równie mozolnie, co czytanie o nim.

"Harry Potter i Insygnia Śmierci" to bez wątpienia lektura o słusznej objętości. Jednak wyraźnie widać, że ilość nie zawsze przekłada się na jakość. Opowieść, jaką poznajemy, przebijając się przez kolejne rozdziały, zyskałaby znacznie, gdyby wydarzenia nieco skondensować. Miałam nieustanne wrażenie, że Rowling co chwila przypominała sobie o czymś, co miała jeszcze wyjaśnić, i mozolnie do tego dążyła w treści. Efekt osiągnęła taki, że napisała powieść nudną, nużącą i całkowicie pozbawioną dynamiki. Już słyszę te oburzone głosy, przypominające mi o dniu urodzin Harry'ego albo o wielkiej bitwie. Ale jeśli spojrzeć na to w kontekście liczby stron, to akcja przyspieszała bardzo rzadko.

Drugą zbrodnią autorki jest to, że nie wykreowała świata tak wyraziście, jak w pierwszych trzech, a nawet czterech tomach. Potrafię powiedzieć, co działo się w drugiej części przygód Pottera, ale nie pamiętam zupełnie treści ostatniej. Umknęła z mej pamięci, by jej nie zaśmiecać, nie zostawiwszy żadnego śladu po sobie. Zaobserwowałam to mniej więcej tydzień po skończeniu lektury. To niezbyt dobrze świadczy o książce.

Na samym początku napisałam, że nie lubię Harry'ego. W siódmej części irytacja, którą budzi we mnie jego osoba, sięgnęła zenitu. Zupełnie nie potrafiłam zrozumieć, skąd bierze się jego zachowanie, a co ważniejsze, pewne jego działania. Harry bez przerwy udowadnia, że ma niezwykle ograniczony umysł - a nie mam tu na myśli inteligencji, tylko otwartość - i jest tak bez przerwy przedstawiany. Ale jeśli ktoś ma wymyślić coś błyskotliwego, to jest to właśnie nasz wybraniec. Kwestia olśnienia? Zapewne, jednak olśnienie pojawia się u osób, które potrafią dopuszczać do siebie wszelkie możliwości, mają szerokie horyzonty i nie noszą klapek na oczach. Co za tym idzie, na pewno nie powinno pojawić się u Harry'ego. Ta rażąca niekonsekwencja sprawia, że nie tylko on sam, ale i cała książka robi się niesamowicie mało wiarygodna i po prostu kiepska.

Wiele osób zachwyca się Snape'em. Ja go również bardzo lubiłam, ale zawiodłam się (na szczęście w małym stopniu). Otóż od początku jego przeszłość kreowana była na bardzo tajemniczą, ale też bardzo romantyczną, przynajmniej w moim odczuciu. Kiedy wszystko się wyjaśnia, pozostaje wrażenie niedosytu i pospolitości.

Innym bohaterem, dla którego znajdzie się miejsce w mojej recenzji, jest Ron. Zawsze uważałam go za najbardziej mdłą postać z całego cyklu, jednakże po siódmej części zyskał mały plus w moich oczach. Przerywał wszystkie słodkie scenki rozmów Harry'ego i Ginny, włażąc w sam środek z butami i budząc we mnie głębokie poczucie wdzięczności. Ja naprawdę rozumiem, że Rowling chciała ukazać emocje dojrzewającej młodzieży, ale jak mogła zrobić to w taki sposób? Językiem zaczerpniętym z romansideł dla kobiet opisała tak tandetne sceny, że aż zęby zgrzytały mi z wściekłości. Wzdychający Harry, który tracił poczucie rzeczywistości, gdy całował się ze swoją wybraną... Litości! Naprawdę, jeśli będę potrzebowała czegoś podobnego w powieści, to sięgnę po książki, które z założenia są romansami. I z pewnością mniej mnie to zniesmaczy.

Trudno jest mi znaleźć jakieś konkretne zalety siódmego tomu. Kilka lepszych scen, szczególnie spotkanie z Nagini czy ostatnie rozdziały, spowodowało, że ostatecznie zaliczyłam tę książkę do przeciętnych, choć poważnie się wahałam nad przyznaniem oceny "kiepska". Trochę szkoda, że część kończąca cykl wypadła tak niesamowicie słabo.

Podsumowując: jeśli ktoś czytał wcześniejsze części przygód Chłopca, Który Przeżył, powinien zapoznać się i z siódmym tomem. Jednak nie zdziwię się, gdy po przeczytaniu ostatniego rozdziału powtórzy te same słowa, co ja. Nareszcie koniec.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4964
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: martulala 23.01.2009 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym wstępie przyznam... | Kyouri
Hej Kyouri! Przeczytałam wszystkie części Harrego Pottera i chociaż mi się bardzo podobały (szczególnie Więzień Azkabanu), to muszę zgodzić się z tobą, że dobrze, iż to juz koniec cyklu o czarodzieju. Co za dużo... Mam wrażenie, że jeśli ukazałyby się jeszcze następne części to byłyby coraz gorsze. Dobrze, że się skonczyło, póki książki były jeszcze ciekawe i dobre.
Użytkownik: Kyouri 24.01.2009 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej Kyouri! Przeczytałam ... | martulala
W moim odczuciu seria przestała zaliczać się do dobrych na etapie czwartego tomu (ja również za najbardziej udany uważam tom trzeci, czyli "Więźnia Azkabanu", tak na marginesie ^__^). Kolejne to już po prostu przeciętność. Owszem, jestem pełna podziwu i swoistej wdzięczności za to, że dzięki książkom pani Rowling dzieciaki polubiły na nowo słowo pisane. Chwała jej za to. Ale tylko pierwsze tomy miały w sobie to coś, co zachęcało do lektury. Kolejne to już raczej kwestia bardzo dobrej promocji, podsycania domysłów czytelników i legendy Harrego Pottera.

Nie kwestionuję faktu, że są tacy, którzy cały cykl lubią. O gustach dyskutuje się trudno i jałowo, stąd lepiej nie robić tego wcale. Ale prawda jest jaka jest: historia chyliła się ku upadkowi i siódmy tom był ostatnim, gdzie jeszcze udało się wybrnąć z całości autorce z twarzą. Gdyby powstał tom ósmy, byłby on prawdopodobnie prawdziwą klęską.

//Autorka opinii chce podkreślić fakt, że jest to zapis subiektywnych odczuć. W żadnym wypadku nie ma na celu obrażania fanów Harrego. Ani przekonywania ich, że się mylą. Jednocześnie jednak przyznaje, że starała się zachować pewną bezstronność, jaka powinna cechować wydawcę.//
Użytkownik: hburdon 24.01.2009 15:05 napisał(a):
Odpowiedź na: W moim odczuciu seria prz... | Kyouri
Nie czuję się obrażona ;), chociaż osobiście uważam, że pierwsze trzy tomy są bardzo przeciętne, od czwartego jest dużo lepiej, a siódmy jest najlepszy. :) Muszę jednak przyznać, że siódmy tom doceniłam dopiero za drugim czytaniem.
Użytkownik: Kyouri 24.01.2009 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czuję się obrażona ;)... | hburdon
Pierwsze trzy tomy są skierowane do dzieci. Im starsza osoba, tym większą naiwność może w nich dostrzec. Co nie zmienia sytuacji, że wg mnie na początku istniała rzeczywiście w tych książkach jakaś magia.
Czy możesz mi przybliżyć, dlaczego wg Ciebie siódmy tom jest najlepszy?
Użytkownik: hburdon 24.01.2009 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze trzy tomy są ski... | Kyouri
Nie, nie bardzo potrafię to ująć w słowa, musiałabym go jeszcze raz przeczytać, co zresztą na pewno zrobię, bo wracam do tych książek regularnie. Moim zdaniem to najdojrzalsza, najbardziej przemyślana część cyklu, a postacie i osobowości nastolatków są uchwycone po prostu świetnie. Podobają mi się dylematy, przed którymi stają, i sposoby ich rozwiązania. Podobają mi się nawiązania do wcześniejszych tomów, sugerujące, że autorka rzeczywiście miała całość zaplanowaną od początku, w co początkowo nie bardzo wierzyłam. Tylko zakończenie jest kiepskie, co do tego akurat wszyscy się zgadzają. :)
Użytkownik: Kyouri 25.01.2009 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie bardzo potrafię ... | hburdon
To masz diametralnie różne zdanie niż ja ^__^
Sposoby rozwiązania? No tak, wspaniale jest pokazane, że tak naprawdę oni nic nie mogą zrobić. Co do tego się zgodzę - no bo w końcu są tylko nastolatkami. O przebłyskach geniuszu pisałam w recenzji :)
Wg mnie ta książka nie ma nic wspólnego z dojrzałością, ale ja mogę mieć spore skrzywienie. Więc nie neguję, że dla Ciebie taka być może. Moja opinia, polemizująca z Twoją, jest właściwie zawarta w całości w recenzji, zatem nie będę się powtarzać :)
Użytkownik: Bellatriks 26.02.2010 16:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czuję się obrażona ;)... | hburdon
Widzę, że myślimy bardzo podobnie, bo ja również nie zgadzam się z opinią autorki tego tekstu. Przeczytałam pierwszą część książki podczas wakacyjnej nudy. Później rozglądałam się za innymi w miejskej bibliotece, ale nie czułam potrzeby ich przeczytania. Wciągnęłam się dopiero po przeczytaniu czwartej części i piatej części tak, że że nie miałam siły czekać i musiałam je dostatać na imieniny. Siódma część jest najbardziej wzruszająca z całego cyklu. Miałam łzy w oczach przynajmniej w 7 momentach. A części poprzedzające 4 pamiętam głównie z ich ekranizacji.
Użytkownik: martulala 20.03.2010 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że myślimy bardzo ... | Bellatriks
Ok, zgodzę się z tobą, że 7 część przygód Pottera jest w pewnych momentach wzruszająca, ale też chwilami przesadzona. Harry był może wybitnym czarodziejem, ale są sytuacje w których ci nawet wybitni nie poradziliby sobie samodzielnie. W 7 części (i trochę w 6) Harry wg mnie stał się za bardzo przemądrzały i bardzo mnie to denerwowało.
Użytkownik: kaktusek_20 22.09.2010 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej Kyouri! Przeczytałam ... | martulala
podzielam twoje zdanie martulala; dla mnie do 4 części jeszcze warto było czytać, potem coraz gorzej, 7 część dla mnie była po prostu nudna!!!!!!!!!!!! teraz czekam jeszcze na film na podstawie ostatniej części i koniec mojej przygody z Harrym Potterem, Chłopcem Który Przeżył :)
Użytkownik: pomarańczka 22.09.2010 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym wstępie przyznam... | Kyouri
Również ta część najmniej przypadła mi do gustu. Jednak najbardziej mnie razi brak kontynuacji w sposobie kreowania świata. Zaczęło się to już w 6 części, a nawet już w 5. Wg mnie sposób pokazania świata magów i magii daleko odbiega od tego, do którego przyzwyczaiłam się w pierwszych tomach. Tam magia bardziej przypominała technikę. Tymczasem, im bliżej końca serii, tym częściej zaczęły się pojawiać jakieś elementy tajemnej, starożytnej mocy, której nikt nie rozumie, łącznie z samymi użytkownikami.
Poza tym co chwilę potakiwałam recenzentce.

A co do płakania - najgłośniej ryczałam przy śmierci Syriusza. W ostatniej części czytałam z jakiegoś abstrakcyjnej przymusu. A te najbardziej wzruszające momenty (tu przypominam sobie jedynie wątki Wielkiej Bitwy) były zbyt natłoczone i powstał z tego jeden wielki chaos.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: