Dodany: 01.12.2008 11:44|Autor: matis
A tego to już nie lubię...
Nie lubię być oszukiwany, a tu wydawnictwo Książnica (1996) wyraźnie próbuje mnie nabrać wypisując na okładce "Niewinnej krwi", "powieść kryminalna". Co prawda spojlery są surowo wzbronione, ale wobec wyższej konieczności uprzedzam: to absolutnie nie jest powieść kryminalna.
Jakby nie dosyć było jednego zawodu, autorka uraczyła czytelnika galerią postaci antypatycznych, odpychających, denerwujących, jedna w drugą odrażających - margines marginesu jest normalniejszy. Główna bohaterka jest bezinteresownie bezlitosna wobec najbliższych i nieracjonalna w kontaktach z rzeczywistością - najbliżsi (w odróżnieniu od rzeczywistości) przyjmują to ze wzruszeniem ramion.
Przykre jest także to, że pomijając pewne nieistotne szczegóły, czytelnik od razu widzi, że, tak poprowadzona, akcja może się skończyć tylko w jeden sposób. Niestety, to przewidziane zakończenie nie jest wynikiem procesu psychologicznego, myślowego czy jakiegoś innego (no, może są jeszcze jakieś inne procesy ;)), a jedynie wynikiem wspomnianej już reakcji rzeczywistości. Większość bohaterów wychodzi z fabuły takimi, jakimi weszła - z życia wyskoczywszy, deus ex machina zmienił akcję, ale nie ich, co stawia pod znakiem zapytania słodkie zakończenie (jakoś w ogóle nie wyobrażam sobie tych postaci w czymś słodkim).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.