Dodany: 19.12.2008 21:06|Autor: palkosky

Czytatnik: wyrwane z kontekstu

*** (Lena)


Siedzieli razem w jego samochodzie. Przed nimi były jakieś dwie godziny drogi. Padający deszcz i zimowa pora sprawiały, że było szaro i ciemno. Lena oparła głowę o szybę i zamknęła oczy. Od wczesnego dzieciństwa trenowała udawanie spania i być może dlatego już po kilkunastu minutach poczuła jak ksiądz okrywa ją ciepłym, pluszowym kocem. Trochę ją to zaskoczyło, ale poprawiła się tylko nieco na siedzeniu, jak to mają w zwyczaju śpiące osoby, gdy ktoś ich dotknie.
Rozmyślała. O tym co jest, o tym co było, trochę nawet o tym co będzie.
- Tracę wiarę - odezwała się nie otwierając oczu; wyglądało to trochę tak, jakby mówiła przez sen - Kropelka, po kropelce...
Ksiądz spojrzał na nią tylko łagodnym wzrokiem, którego niestety tak rzadko używał. Wiedział, że lepiej dać jej się wygadać.
- I to jest wasza wina - mówiła wciąż bez cienia emocji - Wciąż mówicie, że to wspólnota, że to dom, a pokazujecie, że przeciwnie: miejsce do zbierania podpisów i pieczątek. Czuje się beznadziejnie, kiedy wiem, że za mną, przede mną i koło mnie siedzą ludzie, którzy mają to wszystko gdzieś. Że to wszystko to tylko sztuczny tłok.
Chwilę zastanawiał się co odpowiedzieć. Jak jej to wytłumaczyć.
- Masz rację - odpowiedział z wyraźnym zaskoczeniem w głosie - I właśnie dlatego jedziemy tam, gdzie są ludzie, którzy nie mają tego wszystkiego gdzieś - dorzucił już spokojniejszy.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 612
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: