Dodany: 22.12.2008 17:32|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Z pokorą i uniżeniem
Nothomb Amélie

1 osoba poleca ten tekst.

Doskonała odtrutka dla zafascynowanych Japonią


Gdybym kiedykolwiek należała do osób zafascynowanych Japonią, nie odechciałoby mi się tego kraju ani po „Tokijskim ABC”, ani po „Bezsenności w Tokio”, ale po tej książce - na bank i nieodwołalnie.

Jeśli określenie „męska szowinistyczna świnia” w ogóle ma sens, to ma go właśnie w odniesieniu do przełożonych Amélie, łączących w sobie zakorzenioną w japońskiej tradycji pogardę dla kobiet i osób „klasowo niższych”, z uniwersalną hucpą i chamstwem pospolitych prymitywnych typków, nieszczęśliwym zrządzeniem losu wyniesionych na poważne stanowiska. Dla normalnego Europejczyka przyjmowanie „z pokorą i uniżeniem” podobnie absurdalnych obelg, nagan i insynuacji jest nie do pojęcia; cichszy i spokojniejszy po prostu złożyłby dymisję po jednym dniu pracy w takich warunkach (chyba że głód by mu zaglądał w oczy…), odważniejszy albo na odchodnym „nawrzucałby” panom menedżerom, co się zowie, albo wniósł sprawę o mobbing. Trzeba być naprawdę kimś wyjątkowym, by mając dokąd odejść i z czego żyć, dobrowolnie znosić takie upokarzanie - i z ciekawości, czym się to skończy, i dla wypróbowania własnego charakteru.

A opis tego doświadczenia jest naprawdę fascynujący - wyrazisty, nasycony emocjami, a równocześnie pełen dystansu - do tego stopnia, że czytelnik, zamiast użalać się nad Amélie, rozkoszuje się ironią, z jaką spogląda ona na swoich dręczycieli. Jedyne rozczarowanie, jakie spotkało mnie w związku z lekturą, to to, że tak szybko się skończyła; te sto stron małego formatu to - w przeliczeniu na gazetowy druk i układ tekstu - nie więcej niż połowa objętości „Polityki” czy „Newsweeka” - a czytałoby się i czytało, gdyby było co…

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8038
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 29
Użytkownik: Meszuge 23.12.2008 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybym kiedykolwiek należ... | dot59Opiekun BiblioNETki
„Gdybym kiedykolwiek należała do osób zafascynowanych Japonią…”

Ale najwyraźniej nie jesteś. Co widać, słychać i czuć. :-) „Przygody” bohaterki przysłoniły Ci książkę? :-)

Uprzejmy Japończyk powiedziałby próbującemu tam mieszkać i pracować Europejczykowi: „Ja ciebie tu nie zapraszałem”. Mniej uprzejmy… No, cóż…

Japończycy są największymi rasistami na świecie. Oczywiście moim skromnym zdaniem. Są rasistami nawet w sensie oficjalnym i państwowym. Swego czasu francuska firma dostała zgodę na sprzedawanie w Japonii swoich wyrobów, to jest nart. Kiedy już się urządzili (sklepy, reklama, biura, marketing) wydane zostało oficjalne oświadczenie, w którym stwierdzono, że europejskie narty zupełnie nie nadają się na specyficzny japoński śnieg.
Dokładnie taka sama sprawa była z Amerykaninem, który chciał w Japonii sprzedawać wołowinę: „Specyficzne i wyjątkowe wymagania japońskich smakoszy…”.

W przeważającej większości wypadków Japończycy nie chcą u siebie innych nacji. Najczęściej ze względu na ich arogancję, poczucie wyższości, niezdolność do przystosowania się, brak kultury i chęci zrozumienia lub nauczenia się innych, niż znane od dziecka, zwyczajów.

Ale jeśli ktoś włoży w to nieco wysiłku… może nawet więcej niż nieco… Taki na przykład Lafcadio Hearn, w języku japońskim: Koizumi Yakumo (小泉八雲), po kilkunastoletnim zaledwie pobycie w Japonii umierał jako… japoński pisarz narodowy.



Z pokorą i uniżeniem - Michinori Akimoto (zwany też Akahito Ichigawa)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.12.2008 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: „Gdybym kiedykolwie... | Meszuge
Albo jestem wyjątkowo ciężko pojmująca, albo Ty się przejęzyczyłeś, bo nijak nie jestem w stanie zrozumieć, co chciałeś wyrazić w pytaniu: << „Przygody” bohaterki przysłoniły Ci książkę? :-)>>
Samą książkę, co wyraźnie napisałam w recenzji i co widać z oceny, uważam za bardzo dobrą. Jeśli już coś mi mogły przysłonić, to raczej nie książkę, lecz ewentualne uroki Japonii, do których jednak nie zdołała mnie przekonać ani żadna z wcześniejszych lektur, włączając dwie wspomniane w recenzji, "Pustkę i pełnię" Bouviera, "Wyznania gejszy" Goldena oraz co nieco literatury japońskiej tłumaczonej na polski, ani zachwalane przez młodsze pokolenie rodziny filmiki z gatunku anime, ani nawet filmy Kurosawy. Jakoś nie potrafię poczuć szczególnej sympatii do kultur czy mniejszych społeczności traktujących kobiety i/lub obcokrajowców, i/lub osoby o niższej pozycji zawodowej, jak śmieci, a w najlepszym razie jak przedmioty użytkowe. Tym bardziej podziwiam autorkę, że - wiedząc, na co może być narażona, bo w odróżnieniu od świeżo przybyłego Europejczyka miała już sporą wiedzę o tamtejszych obyczajach - zdecydowała się kontynuować swoje doświadczenie. Jednak z drugiej strony, zatrudniła się wszak w firmie handlowej o międzynarodowym zasięgu, gdzie na zdrowy rozsądek można by przypuszczać, że zachowania biznesowe i relacje interpersonalne nie będą szczególnie odbiegały od przyjętych na całym świecie w podobnych instytucjach. Gdyby chciała pracować w herbaciarni czy jakiejś innej firmie o klimacie lokalnym, wtedy oczywiście musiałaby dostosować się do tego, co obowiązuje w ramach tradycji. Ale jeśli panowie szefowie sami noszą stroje zachodnie, używają języków zachodnich i tego samego wymagają od pracowników, natomiast pomiatają nimi jak chłopami feudalnymi, to chyba nie można na nich patrzeć jak na zagrożonych przez niedobrych przybyszy, którzy "nie chcą się dostosować"...
Użytkownik: Meszuge 26.12.2008 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Albo jestem wyjątkowo cię... | dot59Opiekun BiblioNETki
OK. Niech będzie, że się przejęzyczyłem. :-)

„Jednak z drugiej strony, zatrudniła się wszak w firmie handlowej o międzynarodowym zasięgu, gdzie na zdrowy rozsądek można by przypuszczać…”

Tak, na zdrowy polski (lub europejski) rozsądek można by. Ale ta historyjka nie dotyczy Europy, a nasze, europejskie przekonanie, że my wiemy lepiej i tak jak my uważamy jest najwłaściwiej, odbijają się jak piłka od czołgu w zetknięciu z kulturą japońską. Egocentryzm? Być może…
Amélie Nothomb zatrudniła się w Japonii i to jest tu najważniejsze. Jeśli wydawało jej się, że będzie tam traktowana tak, jak w Japonii traktuje się dzieci (polecam jej „Metafizykę rur”), to się rozczarowała, choć mam co do tego wątpliwości wynikające z jej zdolności do kpienia z samej siebie.

Mnóstwo firm o międzynarodowym zasięgu ma swoje fabryki w Chinach. Chodzi oczywiście o tanią siłę roboczą. Czy uważasz, że z racji tej pracy Chińczycy przestali być obywatelami komunistycznego państwa?

„Męska szowinistyczna świnia”? A gdyby na miejscu Nothomb był jakiś facet? Też by Cię to tak poruszyło? Czy może pomyślałabyś o nim, że to jakiś palant – jak się na coś takiego godzi, to ma co chciał.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.12.2008 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: OK. Niech będzie, że się ... | Meszuge
Moment, moment... Chyba za daleko poszedłeś w uogólnieniach. Oczywiście, że nie uważam, jakoby Chińczycy pracujący w zagranicznej firmie "przestali być obywatelami komunistycznego państwa", tak samo zresztą, jak nie uważam, że Japończycy wprowadzający w swojej firmie zachodni ubiór i język przestali być Japończykami. Natomiast skoro na zewnątrz demonstrowali swój internacjonalizm, a pracowników zgodnie z feudalnym obyczajem traktowali jak podnóżki, to jest zwyczajna obłuda i draństwo.
Określenie "męskie szowinistyczne świnie", którego notabene osobiście nie lubię (m.in.z racji nadużywania go przez feministki bez wyraźnego powodu), odnosi się konkretnie do dwóch przełożonych Amelie - panów Saito i Onochi, którzy ewidentnie bardziej znęcali się nad kobietami, niż nad mężczyznami. I nie usprawiedliwiała tego ani hierarchia służbowa, ani rozmiar domniemanych przewinień delikwentów. No to, przepraszam, co to jest, jak nie męski szowinizm? Gdyby na miejscu Nothomb był facet, róznica byłaby tylko taka, że nie pisałabym o męskim szowinizmie, tylko o samym chamstwie. Bo ci dwaj panowie (o czym świadczy m.in. ich zachowanie w stosunku do Holendra) byli ewidentnymi chamami, jakich ani w Europie, ani w Ameryce nikt by nie tolerował. Skoro zaś jakaś kultura sankcjonuje chamstwo w miejscu pracy - mam prawo się nią nie zachwycać...
Użytkownik: Meszuge 27.12.2008 05:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Moment, moment... Chyba z... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tak, pewnie tak...
Użytkownik: beatrixCenci 27.12.2008 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Albo jestem wyjątkowo cię... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja też się dorzucę swoje trzy grosze do fragmentu "w firmie handlowej o międzynarodowym zasięgu, gdzie na zdrowy rozsądek można by przypuszczać, że zachowania biznesowe i relacje interpersonalne nie będą szczególnie odbiegały od przyjętych na całym świecie w podobnych instytucjach". Kiedy właśnie takie zachowania i relacje różnią się, czasem znacznie, na całym świecie. Inaczej będą one wyglądać w międzynarodowej firmie Coca-Cola, a inaczej w równie międzynarodowej Toyocie. A także inaczej w oddziałach japońskich tejże Toyoty czy Coca-Coli, a inaczej w oddziałach amerykańskich. Noszenie takiego samego stroju i znajomość zachodniego języka to bardzo powierzchowny i często mylny wskaźnik podobieństwa. Czy np. wyedukowany w Cambridge i ubrany w garnitur od Armaniego indyjski radża tego samego będzie wymagać od pracowników, co amerykański menedżer?
Użytkownik: beatrixCenci 27.12.2008 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: „Gdybym kiedykolwie... | Meszuge
To nie jest rasizm, to nacjonalizm...
Użytkownik: carmaniola 24.12.2008 08:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybym kiedykolwiek należ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, kochana! Zapewniam Cię, że to nie działa jak odtrutka. Przeczytałam i... nic. Ale może to dlatego, że chociaż zaskoczeniem dla mnie było zachowanie autorki, to zachowania Japończyków wcale mnie nie dziwiły.

Ostatnio, całkiem przypadkiem usłyszałam w radiu zdanie, że Japończycy wyprzedzają nas w technicznie o sto lat, ale społecznie tkwią nadal w początkach ubiegłego wieku, albo i wcześniej. To była wypowiedź a propos zwyczajów świątecznych tamtejszych chrześcijan: święta to czas, w którym kobieta MUSI się z kimś pokazać, bo inaczej zostanie uznana za niepełnowartościową, taką, której nikt już nie chce - to tak w skrócie wielkim.

W każdym razie moja fascynacja Krajem Kwitnącej Wiśni trwa nadal. Ale przecież fascynacja to nie tylko zachwyt. :-)
Użytkownik: moja06 24.06.2009 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybym kiedykolwiek należ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zarówno zagorzała dyskusja jak i Twoja recenzja zachęciły mnie do przeczytania "Z pokorą...", która leży na rosnącym stosie książek, już nie na regale, bo się nie mieści ale obok :-)
Użytkownik: porcelanka 18.11.2013 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybym kiedykolwiek należ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie wiem czy jestem zafascynowana Japonią, ale czytać o Kraju Kwitnącej Wiśni uwielbiam. Lektura „Z pokorą i uniżeniem” nic w tej kwestii nie zmieniła;) Zamiast użalać się nad Amélie miałam ochotę nią wstrząsnąć. Nawet nie chodzi o to, że znosiła wszystko, co ją spotkało z pokorą – co może i jest chwalebne – ale o jej sposób myślenia i tracenie panowania nad własnym życiem. Odniosłam raczej wrażenie, że to bardziej opowieść o toksycznych relacjach niż o próbie charakteru.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 18.11.2013 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy jestem zafas... | porcelanka
Może to bardziej próba charakteru czytelnika - bo ja najpewniej zareagowałabym podobnie, krew by mnie zalewała wewnętrznie, a i tak bym nie potrafiła z tego wybrnąć... Dlatego zupełnie rozumiem jej reakcję.
Użytkownik: Marylek 19.11.2013 06:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to bardziej próba ch... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, przeczytaj to: American Fuji (Backer Sara).
Książka dobra, a odechcenie może Ci się utrzymać. ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 19.11.2013 07:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot, przeczytaj to: Ameri... | Marylek
A z przyjemnością, jeśli mi kiedyś wpadnie w ręce :-).
Użytkownik: porcelanka 19.11.2013 09:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to bardziej próba ch... | dot59Opiekun BiblioNETki
Może faktycznie bardziej próba charakteru czytelnika... Sama nie wiem czy chciałabym odwiedzić Japonię, ale podróże literackie bardzo lubię;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 19.11.2013 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Może faktycznie bardziej ... | porcelanka
Ach, ja też! Chociaż po tych literackich zawsze są miejsca, do których pędziłabym jak na skrzydłach, i takie, które raczej bym omijała :-).
Co ciekawe, reporterski obraz Japonii, jaki widać w utworach innych autorów (Japoński wachlarz (Bator Joanna), Pustka i pełnia: Zapiski z Japonii 1964-1970 (Bouvier Nicolas), Bezsenność w Tokio (Bruczkowski Marcin)) może dziwić, może śmieszyć, ale nie budzi tak negatywnych odczuć.
Użytkownik: Suara 13.03.2014 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, ja też! Chociaż po t... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie można przykładać miary swojej kultury do kultury całkowicie odmiennej od tej w której się wychowałaś.
Japonia to INNA PLANETA i piszę to z absolutnym przekonaniem a nie przekorą. Inny świat, ( tak samo jak reszta Azji i kraje arabskie). INNA KULTURA to jest INNA kultura. To co dla Ciebie chamskie tam się mieści w kanonie i tyle. Taka zajadłość i nienawiść jak Twoja trąci czymś co mnie przeraża czyli chęcią żeby wszędzie było tak samo i na każdej ulicy w każdym mieście na świecie stał Mc Donald( tak jak lubią Amerykanie w podróży). Gdyby wszędzie kwitła kultura zachodnia czyli nasza, świat byłby koszmarnym, pustym i nijakim miejscem. Tym co jest jeszcze na tym globie cudowne to różnorodność kultur( niestety zaczyna zanikać i juz powoli wszędzie poniewierają się puste butelki po Coca-Coli), nawet gdy jej przejawy nam się nie podobają lub nigdy byśmy ich nie zaakceptowali u siebie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.03.2014 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie można przykładać miar... | Suara
Przepraszam Cię bardzo, a w którym miejscu z mojej wypowiedzi wynika "chęć żeby wszędzie było tak samo i na każdej ulicy w każdym mieście na świecie stał Mc Donald"?

Chyba z zacietrzewienia nie przeczytałaś dokładnie nawet tych dwóch zdań, pod którymi dodałaś swój post. Gdyby tak było, powinnaś zauważyć, że nie mam nic przeciwko INNYM kulturom, tylko przeciw brakowi kultury osobistej, jaki demonstrowali przełożeni i współpracownicy Amelii - panowie na wskroś zeuropeizowani pod każdym względem ... za wyjątkiem stosunku do kobiet.
Użytkownik: zahara 13.03.2014 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie można przykładać miar... | Suara
Taaa, a jakiego słitaśnego kolorytu dodaje rytualne obrzezywanie dziewczynek. O bezpowrotnie (chociaż kto wie) już utraconej palecie barw niewolnictwa, nie wspominając. Nigdy nie wybaczę tego abolicjonistom.
Użytkownik: Suara 13.03.2014 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Taaa, a jakiego słitaśneg... | zahara
No to już przesada i cios poniżej pasa.

Zmiany społeczne, które winny spowodować porzucenie takich praktyk o których wspaniale, dowcipnie i urzekająco wspomniałaś to moim zdaniem coś zupełnie innego niż kultura i obyczaj ( choćny nie wiem jak okrutny) innego kraju. Te straszne rzeczy powinny zniknąć nie daltego ,że NAM się nie podobają tylko dlatego,że IM się przestaną podobać, że ci, którzy robią takie rzeczy jak rytualne obrzezanie dziewczynek sami dojdą do wniosku, że to jest złe i nieludzkie a nie dlatego, że obcy na ich ziemi narzucają im swoje myślenie.I oby stało się to jak najszybciej.
Tak samo w Japonii, choć jak ktoś w dyskusji wspomniał bardzo słusznie Japończycy są rasistami jakich świat nie widział.
Jeżeli czytałaś ksiązkę to zauważyłaś, że nie tylko faceci byli dla autorki co najmniej niemili. Tak samo kobiety. A dlatego tylko, że autorka jest CUDZOZIEMKĄ. Chyba dot59_ ... powinna ponownie przeczytać tą ksiązkę i może bez takich emocji.
Jezu, nie miałam pojęcia, że można tak bardzo nie zrozumieć o co mi chodzi i jeszcze dodatkowo z upodobaniem wypaczyć w każdą możliwą stronę.

Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.03.2014 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: No to już przesada i cios... | Suara
He, he... To ja już całkiem nie rozumiem.
Oburzam się na to, że dwóch pracowników międzynarodowej firmy traktuje innego pracownika jak niewolnika (wszystko jedno, czy dlatego, że jest płci żeńskiej, czy dlatego, że nie ma skośnych oczu i płaskiego nosa) - demonstruję nietolerancję dla innej kultury.
Mówię, że nie mam nic przeciw jakiejkolwiek kulturze, a co najwyżej przeciw brakowi kultury osobistej u ludzi wykształconych i mających pretensje do bycia światowcami - dowiaduję się, że "bycie co najmniej niemiłym" dla CUDZOZIEMCA, choćby bez względu na płeć szykanującego i szykanowanego, jest normalnym elementem tej innej kultury.
To chyba faktycznie nie umiem czytać...
Użytkownik: zahara 13.03.2014 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: No to już przesada i cios... | Suara
Nie do końca rozumiem sens pierwszego zdania, ale pozwolę sobie na uwagę, że obrzezanie dziewczynek jest zjawiskiem czysto i typowo kulturowo-obyczajowym. Niewolnictwo natomiast było przede wszystkim systemem ekonomicznym, jedne państwa porzuciły go na drodze ewolucji samoświadomości (jak Wielka Brytania), a inne ziemie musieli np. najechać agresywni północni sąsiedzi, aby przemocą, działem i bagnetem narzucić im swój obcy sposób myślenia. I zobaczcie czym to się teraz skończyło.

Abstrakcyjne poczucie własnej wyższości, czy związanej z płcią, czy narodowością, czy rasą, czy jakąkolwiek inną cechą może przydawać kolorytu kiedy pozostaje na własnym podwórku i ewentualnie pozwala się podziwiać. Gorzej kiedy postanawia pokazać swoją cudowność na dzielnicy. Akurat Japończycy odebrali gorzką lekcję.

Na marginesie dodam też, że nie odczuwam tu jakoś nadmiernie rozbujanych, a przypisywanych dot59, emocji. Szczególnie tych zajadłych i nienawistnych :).
Użytkownik: Eida 15.03.2014 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: No to już przesada i cios... | Suara
"Te straszne rzeczy powinny zniknąć nie daltego ,że NAM się nie podobają tylko dlatego,że IM się przestaną podobać, że ci, którzy robią takie rzeczy jak rytualne obrzezanie dziewczynek sami dojdą do wniosku, że to jest złe i nieludzkie a nie dlatego, że obcy na ich ziemi narzucają im swoje myślenie."

A co jeśli ci, którzy robią takie rzeczy jak rytualne obrzezanie dziewczynek nigdy nie dojdą do wniosku, że to jest złe i nieludzkie? Powinniśmy stać z założonymi rękami i biernie przyglądać się jak setki dziewczynek i kobiet codziennie cierpią nieludzkie katusze, tracą zdrowie, a nawet życie w wyniku takich praktyk? W imię czego? Źle pojętego szacunku dla odmiennej kultury? Nie zgadzam się. Dla mnie ochrona życia ludzi jest kwestią nieporównywalnie istotniejszą. Tortura to nie kultura.
Użytkownik: Shinigami 15.03.2014 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: No to już przesada i cios... | Suara
Suara, wręcz przeciwnie, wszyscy doskonale rozumieją o co Ci chodzi, po prostu istnieją ludzie, którzy nie podzielają Twojego relatywizmu moralnego.

Poza tym wydaje mi się, że to Ty nie rozumiesz. Okropne rzeczy, jak obrzezanie, powinny zniknąć nie dlatego, że komuś się nie podobają albo w końcu przestaną podobać, ale dlatego że kogoś krzywdzą! Widzisz różnicę?
Użytkownik: Suara 15.03.2014 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Suara, wręcz przeciwnie, ... | Shinigami
Użytkownik: zahara przedwczoraj, 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie można przykładać miar... | Suara
Taaa, a jakiego słitaśnego kolorytu dodaje rytualne obrzezywanie dziewczynek. O bezpowrotnie (chociaż kto wie) już utraconej palecie barw niewolnictwa, nie wspominając. Nigdy nie wybaczę tego abolicjonistom.



To jest wypowiedź zahary, to nie ja wrzuciłam temat obrzezania dziewczynek oraz niewolnictwa do kilku zdań na temat uprzejmości czy też chamstwa Japończyków wobec cudzoziemców.
Czy to ,że palono na stosach czarownice to też moja wina, a może to ja podpalałam w przeszłym życiu stosy?
I niestety ale nikt nie rozumie o co mi chodzi...
Realtywizm moralny... no, no.
Jakie to miłe kiedy ktoś Cię tak od razu zaszufladkuje. Dzięki.

Użytkownik: Shinigami 16.03.2014 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Użytkownik: zahara przedw... | Suara
Widzę, że masz problem z nadinterpretacją tego, co jest napisane. Tak jak dot59 nigdzie nie dała do zrozumienia, że chce, żeby "w każdym mieście na świecie stał Mc Donald" i "żeby wszędzie było tak samo", tak nikt Cię tu potworem nie nazwał, jak już zresztą zauważyli inni.


Wracając do tematu, mnie kultura Japonii interesuje, mimo to nie patrzę na nią przez różowe okulary. Etap zachwycania się absolutnie wszystkim miałam może na początku, tylko że im więcej się dowiadywałam o Japończykach, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że nie wszystko jest u nich takie piękne. Nie oznacza to, że ich kultura przestała mi się podobać. Nadal mnie fascynuje i chętnie czytam książki o Japonii, ale mogę negatywnie oceniać pewne rzeczy. Poza tym nie rozumiem jak napiętnowanie chamstwa ma coś wspólnego z negatywnym nastawieniem do jakiekolwiek kultury. Chamstwo to nie kultura, a jej brak.
Użytkownik: aleutka 15.03.2014 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: No to już przesada i cios... | Suara
Czyli jesli tym innym kulturom zajmie kilkaset lat zrozumienie, ze obrzezywanie dziewczynek jest zle to przez te kilkaset lat powinnismy biernie sie temu przygladac w imie szacunku dla kultury?
Od razu mi sie przypomina Azar Nafisi, wykladowczyni literatury na Uniwersytecie w Teheranie, osoba, ktora bezposrednio, na rowni ze studentkami doswiadczyla przesladowan rezimu Chomeiniego wobec kobiet. Mowila, ze niewiele rzeczy bardziej ja wkurza niz oswieceni teoretyczni multikulturalisci, ktorzy twierdza, ze powinnismy takie gwalty w wiezieniach,bo przeciez kobieta jest przedmiotem dla mezczyzn, zakazy wyksztalcenia, codzienne brutalne rewizje osobiste itp zostawic odlogiem, bo "to element islamskiej kultury". Azar to rozwijala mowiac, ze to tak jakby zredukowac amerykanska kulture do procesow w Salem. Nie do konca sie zgadzam z tym porownaniem, ale warto wziac pod uwage glos osoby, ktora rzeczywiscie doswiadczyla represji "elementu kultury".
Użytkownik: Suara 15.03.2014 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli jesli tym innym kul... | aleutka
Tyle, że dyskusja się zaczęła od Japonii i tego, że ktoś stwierdził iż dwaj panowie z jakiejś korporacji byli chamscy w stosunku do autorki ksiązki. Obrzezanie dziewczynek ktoś rzucił w dyskusji trochę nie na temat ale chwyciło. Zaraz potem z lubością, upodobaniem i celowo zagubiliście wątek i ja już jestem tym strasznym potworem co nie rozumie i najchętniej by pozwolił na te wszystkie straszne rzeczy a najpewniej jestem seryjnym mordercą... No więc niniejszym stwierdzam, że tak samo jak wy jestem przeciw okropieństwom, które dzieją się kobietom na świecie ale ... dyskusja dotyczyła podejścia japońskich facetów do cudzoziemców pracujących w Japonii.
Okazuje się prawdą, że dyskusje "pisane" są nic nie warte bo trwają długo i nic tak naprawdę z nich nie wynika.Nikt nie jest w stanie pisząc wyrazić swojego perłnego zdania i swojej opinii. Czy ja naprawdę musiałam napisać, że należy EDUKOWAĆ w sposób cywilizowany bez naruszania zrębów kulturowych tych wszystkich, którzy popełniają rytualne obrzezanie dziewczynek (skoro się tego tak uczepiliście)i to w możliwie szybkim tempie ale w sposób aby ZROZUMIELI, że to jest potworność. I żeby w związku ze zrozumieniem takie praktyki przestały istnieć, żeby nie było narzyconego prawa, które jest martwe bo i tak się to robi pokątnie... Zresztą to juz nieważne...A rzucanie we mnie całym światowym problemem kobiet jest jak już raz wspomniałam poniżej pasa. Ech, a zaczęło się od Japonii...
Już się nie będę na ten temat wypowiadać ( ani na żaden inny).
Użytkownik: Eida 15.03.2014 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Tyle, że dyskusja się zac... | Suara
Nie ma znaczenia od czego zaczęła się dyskusja. To są Twoje słowa: "Te straszne rzeczy powinny zniknąć nie daltego ,że NAM się nie podobają tylko dlatego,że IM się przestaną podobać, że ci, którzy robią takie rzeczy jak rytualne obrzezanie dziewczynek sami dojdą do wniosku, że to jest złe i nieludzkie a nie dlatego, że obcy na ich ziemi narzucają im swoje myślenie" - i to do nich odniosłam się ja i inni uczestnicy dyskusji.
Nie rozumiem dlaczego się obrażasz, zarzucasz innym, że celowo zgubili wątek itd. Nikt z nas Cię potworem nie nazwał. Wystarczy po prostu wyrażać się precyzyjnie, a jak nie wychodzi - uściślić i sprostować co miałaś na myśli i tyle.
Użytkownik: aleutka 15.03.2014 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Tyle, że dyskusja się zac... | Suara
No ale rzecz w tym, ze twoja wypowiedz o tym jak to powinnismy pozwolic aby te zmiany nastapily wskutek wewnetrznego oswiecenia, tak aby oprawcy sami zrozumieli odnosila sie juz (miedzy innymi) do obrzezywania dziewczynek. I to mnie zdumialo. Szansa na to, aby oprawcy SAMI ZROZUMIELI jest minimalna. Jak mieliby zreszta zrozumiec, jesli nie dostaja informacji zwrotnej, ze to jest potwornosc, bo wszyscy w imie szacunku dla kultury mieliby nabrac wody w usta? Ofiary skladaja swiadectwo (jesli ktos odwiesi szacunek dla kultury na kolku i je uratuje, znaczy sie...) i zostaja uznane za wrogow religii i kultury, czesto sa na nie nakladane rozne fatwy i inne takie. Zupelnie sobie nie wyobrazam, jak mialby wygladac ten proces opisywany przez ciebie. On pieknie brzmi na papierze ale w starciu z realnoscia, gdzie zycie realnych dzieci jest zagrozone, raczej sie nie sprawdza. Sam fakt odrzucenia takiego prawa formalnie jest juz krokiem do przodu, zwlaszcza w krajach szariatu, gdzie prawo Koranu jest czesto interpretowane literalnie. To juz jest przelamanie jakiegos takiego stereotypu myslenia, ktore tworcow prawa i kultury moze wiele kosztowac psychicznie, bo laczy sie z przelamaniem wlasnych uprzedzen, zmiana sposobu myslenia o religii i otwarciem na inne sposoby myslenia, co stanowi wlasnie przemiane wewnetrzna. Jasne, ze beda tacy, ktorzy beda to robic pokatnie, ale przynajmniej w ramach prawa moga powstac placowki, do ktorych te dziewczynki moga przed obrzezywaniem uciekac. (Pamietam jak wyczytalam w prasie opowiesc o kilku dziewczynkach, ktora uciekaly wielokrotnie, az w koncu zwrocila na to uwage opinia miedzynarodowa i wskutek naciskow uratowano je. Niechby to "teoretyczne" prawo uratowalo choc kilka dziewczynek - to i tak jest lepsze niz jakies teoretyczne rozwazania o szacunku dla zrebow kultury, ktore - przepraszam cie bardzo - nic konkretnego nie wnosza).

No i naprawde, nie nazwalam cie potworem. Nigdzie. Wiem, ze temat jest emocjonalny, ale staram sie dyskutowac a nie obrzucac epitetami.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: