Dodany: 07.12.2004 02:15|Autor: verdiana

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Gnój
Kuczok Wojciech

Gnój


Za tę niewielką książeczkę Wojciech Kuczok otrzymał Nike, a Magdalena Piekorz także na jej podstawie zrealizowała film pt. "Pręgi". Czym lub kim jest gnój? Czy tym bagnem, które Kuczok z niezwykłą wnikliwością opisał, czy może chłopcem, o którym opowiedział? Czy gnój to pełne przemocy dzieciństwo chłopca, czy może gnojem był sam chłopiec w oczach swojego ojca?

Ciężko będzie odzyskać nadwątlone wcześniej zaufanie do Nike. Książka Kuczoka niewątpliwie w tym bardzo pomaga. Jeśli mediom przez przypadek czasami zdarza się mieć rację i wypromują wartą uwagi lekturę, to właśnie ten przypadek.

"Gnój" to opowieść uniwersalna: każdy, rozglądając się wokół wystarczająco uważnie, mógłby taką napisać, pod warunkiem, że nie zamknąłby oczu i nie udawał, że nie dostrzega problemu. Bohaterem takiej opowieści może być syn naszych sąsiadów albo koleżanka naszego dziecka, bo takie historie zdarzają się wszędzie – w małych i dużych miastach, w wioskach, w ogromnych, anonimowych blokowiskach i w niewielkich, hermetycznie zamkniętych społecznościach tzw. elit. Ta książka przystaje do każdego regionu, tymczasem media zrobiły tej książce krzywdę, przypinając jej etykietkę śląskości. Śląsk w "Gnoju" tak naprawdę jest tylko mało znaczącym tłem, ledwie zarysowanym, wspomnianym mimochodem pewnie dlatego, że akcja gdzieś osadzona być musi. To jednak nie jest książka o Śląsku i Ślązakach, tylko o dorastaniu chłopca. To, że dorasta on akurat na Śląsku, wydaje się przypadkiem - dorasta właśnie tam, bo to miejsce Kuczokowi najlepiej znane. I tylko wtedy, jeśli śląskość postrzega się właśnie tak, można zrozumieć i zaakceptować śladowość gwary śląskiej, której bardzo brak. Ów brak jest jedynym zarzutem wobec książki: od czasów Janoscha i jego "Cholonka, czyli dobrego Pana Boga z gliny" nie pojawiła się chyba żadna realistyczna, współczesna i prawdziwa powieść o Śląsku, a na taką powieść apetyt rozbudziły media.

W części I Kuczok przedstawia nam swoich bohaterów. Poznajemy starego K., męża i ojca, mężczyznę o nastrojach zmiennych i nieprzewidywalnych, potrafiącego czasami zająć się dzieckiem, jak na rodzica przystało, ale będącego nim rzadko. Stary K. najczęściej tłucze swojego synka bez powodu, gdzie popadnie i czym się da. Pani K., matka dziecka, żona oprawcy, w obronie syna staje tylko czasem – ze strachu? – czujemy jednak, że jest rodzicem kochającym, jedyną osobą, którą los syna obchodzi, ale niestety bezradną. Widzimy ich oczyma dziecka, a wszystko przefiltrowane jest przez jego strach.

Część II to już wiwisekcja przemocy rodzicielskiej - ojca wobec syna. Opowiada o niej dziecko przyjmujące razy (narracja w stylu Allende, chwilami miałam wrażenie, że czytam jedną ze zręcznie przetłumaczonych książek tej autorki). Stary K. wykazał się wybitną pomysłowością w obmyślaniu kar dla syna i sposobów poniżenia, zgnojenia go, a realizm opisów jest tak ogromny, że ból dziecka staje się bólem czytelnika. To niewielka książeczka, ale nie można jej przeczytać w jeden wieczór - ciarki na plecach, złość duszona w sobie, bezsilność utrudniają lekturę. Nie pomaga świadomość, że to fikcja literacka - takie rzeczy wszak się dzieją, jeśli nie tam i nie tak, jak przedstawił je Kuczok, to podobnie, w innych miejscach. Stary K. bezkarnie znęcający się nad swoim synem przywodzi na myśl homo sacer, a zaraz potem prawo rzymskie, według którego władza ojca nad synem była absolutna, tak absolutna, że ojcu wolno było nie tylko podnieść rękę na syna, ale też bezkarnie go zabić. Stary K. podnosił rękę na syna często i obficie obdarzał go razami.

To Kuczok stworzył neologizm określający wszędobylstwo bólu - wszędobólstwo. To wszędobólstwo jest w książeczce wszędobylskie do bólu.

W miarę czytania środek ciężkości przesuwa się z przemocy na dorastanie chłopca we wrogim mu świecie. I od tej chwili jasne jest, że właśnie o tym jest ta książka. A w jakim świecie dorasta chłopiec? W świecie, w którym jest banitą. W świecie, w którym nikt go nie akceptuje, w którym nie ma dla niego miejsca, w którym brak poczucia bezpieczeństwa. Zewsząd za to atakuje go bezinteresowna nienawiść, tłamsi agresja doznawana tak we własnym domu, od ojca, jak w szkole od kolegów, w sanatorium od innych pacjentów, i tak da capo al fine. Bo ojciec nie jest jedynym oprawcą. Tak naprawdę oprawcami są niemal wszyscy ludzie, jakich chłopiec spotyka, jedynie rodzaj przemocy jest inny: zazwyczaj nie fizyczny, a psychiczny.

Książka nie jest o przemocy, jest o dojrzewaniu, dorastaniu, kształtowaniu się świadomości, psychiki, osobowości rosnącego chłopca: dziecka, młodzieńca, dorosłego. Przemoc oczywiście także chłopca kształtuje, ale nie jako czynnik jedyny, a jako jeden z wielu. Większy niż ona wpływ ma chroniczne odrzucenie, stałe bycie wyrzutkiem, niepasującym nigdzie banitą, przepędzanym po prostu za to, że jest. "Banityzm" jest straszliwszy niż cokolwiek, straszliwszy niż kary cielesne, bo one – nawet jeśli nieadekwatne do przewinienia i wydumane – były za coś. "Banityzm" był za nic. I to właśnie nim Kuczok szarpie najbardziej czułe struny czytelniczych emocji.

[http://www.zalogag.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 44066
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: Agis 09.12.2004 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Za tę niewielką książeczk... | verdiana
Świetnie napisana i chyba najlepsza recenzja tej książki jaką czytałam. Mnie jednak wystarczyły "Pręgi",które poznałam zanim sięgnęłam do książki. Film okropnie przeżyłam i obejrzałam dwa razy pod rząd. Szczególnie podobała mi się pierwsza część. A "Gnój" był dla mnie powtórką z niej. Tylko powtórką, bo język filmu doskonale sobie poradził z oddaniem emocji i przeżyć zarówno syna jak i ojca. Monologi ojca też były podobne: "Z żuru chłop jak z muru" itd.
Użytkownik: verdiana 09.12.2004 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetnie napisana i chyba... | Agis
"Pręgi" jeszcze przede mną - nie wiem, czy to dobrze, czy źle... ale zobaczyć chcę. Czy film też skupia się na dorastaniu chłopca bardziej niż na przemocy? I czy też tak boli jak książka?
Serdeczności.
Użytkownik: torg 07.03.2005 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pręgi" jeszcze przede mn... | verdiana
Czy obejrzałas już Pregi w rezyserii debiutującej tym obrazem Małgorzaty Piekorz? Rozczarowanie?
Użytkownik: verdiana 07.03.2005 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy obejrzałas już Pregi ... | torg
Jeszcze nie obejrzałam. Jeśli było w TV, to przegapiłam.
Użytkownik: torg 08.03.2005 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze nie obejrzałam. J... | verdiana
Na wyświetlanie go w telewizji, nawet tej płatnej, jest na razie za wcześnie. Pozostaje kino (bo na DVD takze jeszcze nie wydano).
Użytkownik: verdiana 08.03.2005 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Na wyświetlanie go w tele... | torg
Poczekam na TV. Polskie filmy raczej szybko do TV trafiają. Może nawet w tym roku będzie? ;-)
Użytkownik: norge 22.05.2007 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pręgi" jeszcze przede mn... | verdiana
Verdiano, pewnie w końcu obejrzałaś "Pręgi". Jak ci się podobało? Ja jestem tuż po filmie i myślę, że sięgnę też po książkę. Film wstrząsający i bardzo dobry. Trochę mnie zraża, że ta książka podobno cienka. Nie lubię cienkich książek, zwlaszcza jak są dobre :-)
Użytkownik: verdiana 22.05.2007 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Verdiano, pewnie w końcu ... | norge
Nie obejrzałam, czekam na następną fazę filmową, ale patrząc na obecną fazę czytelniczą i inne, pewnie filmowa prędko nie nadejdzie. :-) A książka rzeczywiście cienka, niestety.
Użytkownik: Agis 22.05.2007 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Verdiano, pewnie w końcu ... | norge
"Gnój" jest jednak inny. Żałuję, że nie udało mi się dotrzeć do opowiadania "Diobeł" bo to podobno bardziej posłużyło jako materiał do scenariusza. Diano, a druga część z Żebrowskim i Grochowską też Ci się podobała? Bo mnie się wydała już taka naciągana i uproszczona psychologicznie. Chociaż ulgę wielką poczułam, jak się okazało, że mama Grochowskiej (nie pamiętam jak ona się w filmie nazywała) to alkoholiczka, bo wydaje mi się, że tylko DDA ogarnięte potrzebą ratowania świata mogło się zainteresować takim typkiem jak Żebrowski (a raczej grany przez niego bohater).
Użytkownik: norge 22.05.2007 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: "Gnój" jest jed... | Agis
Wiesz, co mi się najbardziej podobało w drugiej i części i sprawiło, że "nie dostrzegałam" tych uproszczeń i naciągnięć? Rewelacyjna gra Żebrowskiego. On upodobniał się do swojego ojca (Frycza) nie tylko w słowach, reakcjach psychicznych itp. ale wręcz fizycznie, w mimice, ruchach ciała, tembrze głosu. To mnie powaliło :-)
Użytkownik: pakowalski 09.05.2005 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Za tę niewielką książeczk... | verdiana
Tak. "Gnój" ma charakter dość uniwersalny. Ale muszę powiedzieć, że ja do niego dotarłem inaczej -- właśnie przez regionalność. Kuczok jest ode mnie tylko o rok starszy, a wychowywał się niemal o rzut kamieniem ode mnie. Znam te ulice, tych ludzi, chodziłem po nich -- świadomość takiego realizmu przenika książkę, mimo wszelkich starań autora by od związków z własnym dzieciństwem się oderwać.

Nawiasem mówiąc ojciec autora -- Andrzej Kuczok, rzeczywiście jest plastykiem, znanym w lokalnym środowisku. Potem trzeba pisać o "antybiografii", bo jakże inaczej; w końcu ludzie, którzy przychodzą na wystawę ojca, czytają książkę syna...
Użytkownik: Moni 30.09.2005 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak. "Gnój" ma ... | pakowalski
Dzieki za te ciekawostke o ojcu Wojciecha Kuczoka. On sam bardzo unika tematu "rodzina", a o obecnej, wlasnej, powiedzial kiedys na spotkaniu "zalozylem rodzine, rozlozylem, znowu zalozylem...". Tematu o ojcu w ogole nie poruszyl.
Użytkownik: jolietjakebluesOpiekun BiblioNETki 26.07.2008 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzieki za te ciekawostke ... | Moni
Bardzo dobra recenzja! Przeczytałem "Gnój" ("Gnoja") i mam ogromny problem ze skleceniem choć paru słów na jej temat. Mam wrażenie, że cokolwiek bym napisał, to po Twoim świetnym tekście, będzie wtórne i żałosne.
Gratuluję znakomitego odczytania jej sensu!
Użytkownik: zwierciadło 13.08.2008 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Za tę niewielką książeczk... | verdiana
Swietna według mnie recenzja, doskonale wprowadzająca w meritum, a zarazem fabułę książeczki pod znamiennym, adekwatnie przystającym do treści tytułem.
Dzięki tej recenzji, mogę zaryzykować twierdzenie, że ją przeczytałam!
Dziękuję i pozdrawiam!
Użytkownik: anndzi 25.09.2008 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Za tę niewielką książeczk... | verdiana
Zgadzam się we wszystkim, nie zauważyłam tylko narracji na styl Allende. Chyba muszę przewertować "Gnój" jeszcze raz.
Użytkownik: misiak297 06.04.2009 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Za tę niewielką książeczk... | verdiana
Verdiano, świetna recenzja! Masz rację - to historia, która rozgrywa się wszędzie - czy to wśród elit czy w slumsach, czy na Śląsku czy w Wielkopolsce. Jednak na osobną uwagę zasługuje maestria z jaką Kuczok posługuje się językiem - skoro umieścił już akcję na Śląsku. To prawdziwy wirtuoz gier językowych:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: