Dodany: 04.02.2009 20:14|Autor: kasia9216

Nieszczęśliwy geniusz


[Uwaga, w recenzji zdradzam pewne szczegóły dotyczące fabuły]


Na „Upiora w operze” polowałam zachłannie już od dłuższego czasu. Ściślej mówiąc, od chwili, kiedy obejrzałam wersję kinową z 2004 roku, która dzięki świetnej muzyce urzekła mnie absolutnie. Słyszałam jednak, że dokonano w niej wielu zmian w stosunku do książki, chciałam więc zapoznać się także z powieścią. Zakupiłam ją w końcu, przeczytałam i odłożyłam na półkę z mieszanymi uczuciami. Czemu? Postaram się wyjaśnić.

Przypomnę krótko fabułę, chociaż zapewne sporo osób zna ogólne przesłanie dzięki licznym adaptacjom tego dzieła. Rzecz dzieje się w pewnej paryskiej operze, której kierownictwo obejmują nowi dyrektorzy. Wkrótce dowiadują się oni, że po gmachu grasuje Upiór, zakochany w młodej śpiewaczce, Christine. Dziewczyna jednak nie odwzajemnia jego uczucia - kocha pewnego młodego arystokratę.

Książkę poprzedza przedmowa autora, mająca na celu przekonanie czytelnika, że Upiór Opery jest postacią autentyczną. Gaston Leroux zarówno w tym rozdziale, jak i później, w miarę rozwoju akcji, przytacza fragmenty pamiętników i rozmaitych dokumentów, co znacznie wzbogaca fabułę. Muszę jednak zaznaczyć, że jakkolwiek ten zabieg zastosowany przez autora uważam za świetny pomysł, ani przez chwilę nie wierzyłam w istnienie Upiora, sądząc, że Leroux chciał po prostu ubarwić swoją powieść. Zdziwiłam się więc, kiedy dowiedziałam się, że kwestia istnienia (bądź nieistnienia) Upiora była wielokrotnie szeroko omawiana. Widać tylko mnie Gaston Leroux wydał się pod tym względem mało przekonujący.

Mimo to rozwój akcji bardzo mnie zainteresował. Plotki, niedomówienia i domysły wokół postaci Upiora tworzą specyficzny nastrój tajemniczości i grozy, który może zafascynować czytelnika. Niestety, w pewnym momencie fabuła zaczyna się sypać. Narrator staje się przesadnie rozegzaltowany, nadużywa kursywy, wykrzykników i dwukropków. Dodatkowo irytuje pewna szablonowość w kreowaniu postaci, szczególnie widoczna w przypadku Raoula i Christine.

De Chagny jest jednym z najbardziej denerwujących bohaterów literackich, jakich kiedykolwiek zdarzyło mi się poznać. Potrafi tylko jęczeć, wzdychać za Christine i wpadać w rozpacz. Ma w sobie dokładnie tyle życia i polotu, co kałuża; dużo gada, a mało robi. Poza tym szczerze wątpię, aby jakakolwiek dziewczyna była w stanie wytrzymać jego niekończące się, sztuczne monologi. Może tylko Christine, postać jeszcze bardziej papierowa niż Raoul. W zamyśle autora miała być ona pewnie kobietą–aniołem, niemniej Leroux po raz kolejny mnie nie przekonał. W moim mniemaniu Christine nie jest naiwnym, uroczym dzieckiem, za jakie mają ją pozostali bohaterowie; wielokrotnie daje ona dowody swojego egoizmu oraz nieuczciwości, i wydaje mi się, że została wprowadzona do powieści wyłącznie dlatego, aby Raoul i Eryk mieli o kogo kruszyć kopie.

Ogólnie miałam wrażenie, że zarówno de Chagny, jak i jego ukochana stanowią tylko tło dla Upiora. To Eryk jest postacią intrygującą, tragiczną, mającą przyciągnąć uwagę czytelnika. Genialny muzyk, architekt, projektant, którego największym bólem napawała jego miłość do piękna przy jednoczesnej świadomości własnej brzydoty.

„Biedny, nieszczęśliwy Eryk! Czy mamy go żałować? Czy też raczej przeklinać? Chciał tylko jednego – być takim jak wszyscy inni ludzi. Ale był zbyt brzydki! Musiał ukrywać swój geniusz bądź używać go do stosowania niecnych sztuczek, podczas gdy, mając normalną twarz, byłby jednym z najszlachetniejszych przedstawicieli ludzkiej rasy! Miał serce zdolne pomieścić całe imperium, a musiał gnieździć się w piwnicy! Trzeba żałować upiora Opery! Pomodliłem się, pomimo jego zbrodni, nad jego doczesnymi szczątkami, oby Pan zechciał mieć nad nim zmiłowanie! Dlaczego Bóg stworzył tak potwornie brzydkiego człowieka?”* (ach, znów te wykrzykniki… ale wybaczam).

Problematyka utworu jest wciąż aktualna. Odrzucenie przez społeczeństwo, problemy i kompleksy z tego wynikające – znamy to, znamy. Zdaje się, że Leroux był niejako prekursorem psychiatrii i psychologii…

Było w powieści kilka momentów, które mnie autentycznie rozbawiły. Pałająca świętym oburzeniem Christine, tłumacząca Raoulowi: "Jestem uczciwą dziewczyną, panie wicehrabio de Chagny, nie zamykam się sam na sam z męskim głosem w mojej garderobie!”** czy rozmowa pani Giry z Moncharminem:
„ - Ale pani, pani rozmawiała z upiorem, prawda?
- Tak jak teraz z panem rozmawiam!
- A kiedy pani rozmawia z upiorem, to co on pani mówi?
- No, mówi mi, żebym mu przyniosła podnóżek!”***.

Jeśli Leroux pisał to z zamierzonym efektem komicznym, to wielkie gratulacje, udało mu się rozbawić czytelnika (czyli w tym wypadku mnie). Jeśli jednak był najzupełniej poważny (a mam okropne podejrzenia, że tak właśnie było), to niestety książka jest jeszcze bardziej naiwna, niż początkowo myślałam.

Zdecydowanie najlepsze są końcowe rozdziały powieści, obejmujące sceny w podziemnym mieszkaniu Upiora. Pamiętnik Persa, w którym opowiada on o wydarzeniach w izbie tortur, pochłonęłam jednym tchem. Gaston Leroux dawkuje napięcie i tworzy niezwykły nastrój w tak umiejętny sposób, że śmiało mógłby iść w zawody z najznakomitszymi twórcami thrillerów.

Miałam wielki dylemat, jak ocenić tę książkę. Z jednej strony, ta początkowa nieporadność stylu, wyjątkowa naiwność w kreowaniu postaci zakochanych. Z drugiej – rewelacyjna postać Upiora… Dałam 5. Za świetne zakończenie i przez sentyment do wersji filmowej. Ale mam wątpliwości. Jak można było tak dojrzałej tematyce zrobić krzywdę tak denerwującym stylem? Radzę, żebyście przeczytali i ocenili sami. Mimo wszystko jednak warto.



---
* Gaston Leroux, „Upiór w operze”, tłum. Andrzej Wiśniewski, wyd. Studio Emka, Warszawa 2005, s. 343.
** Tamże, s. 80.
*** Tamże, s. 60.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8084
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Natii 05.02.2009 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: [Uwaga, w recenzji zdradz... | kasia9216
Też poluję na tę książkę, odkąd obejrzałam film. Bardzo dobra recenzja, z przyjemnością ją przeczytałam. :-) I teraz mam jeszcze większą ochotę, żeby to przeczytać.
Użytkownik: kasia9216 05.02.2009 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Też poluję na tę książkę,... | Natii
Uprzedzam, że film ma z książką niewiele wspólnego. Ale o ile można porównywać, to wersja filmowa podobała mi się jednak bardziej.
Użytkownik: Natii 08.02.2009 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Uprzedzam, że film ma z k... | kasia9216
Tak, słyszałam i chcę sobie przeczytać dla porównania.
Użytkownik: H0akina 23.08.2009 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: [Uwaga, w recenzji zdradz... | kasia9216
Pojąć nie mogę, jak można zniszczyć tak świetny temat na powieść.
Nie wierzyłam, że jakakolwiek ekranizacja może być lepsza od książki... A jednak... Jedyne co ratuje utwór- to sam Upiór, chociaż i tak uważam, że mógłby być bardziej intrygujący i charakterystyczny.

Mało emocji zawiera się w tej książce.
Użytkownik: Paulina* 15.04.2011 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: [Uwaga, w recenzji zdradz... | kasia9216
A propos filmu, jeśli nie znacie tego numeru na lodzie to polecam :)
http://www.youtube.com/watch?v=s9VXQbbMGhg
Użytkownik: Paulina* 11.08.2011 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: A propos filmu, jeśli nie... | Paulina*
Jeśli lubicie musical to polecam "Music of the night" w wykonaniu Frangoulisa.
Użytkownik: Paulina* 12.08.2011 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli lubicie musical to ... | Paulina*
http://www.youtube.com/watch?v=ASeaGxmf8hc
Słucha się z wypiekami ;).

Rozczulająca jest też wersja niemiecka:
"Fühl den dunklen Schleier, der dich streichelt,
faß ihn, spür ihn, wie er dich umschmeichelt"...
http://www.youtube.com/watch?v=KsidK5kdkzo
Użytkownik: Paulina* 28.03.2012 09:00 napisał(a):
Odpowiedź na: [Uwaga, w recenzji zdradz... | kasia9216
"Upiór opery mydlanej" - karykatura http://browse.deviantart.com/?qh=§ion=&q=phant​om+of+the+soap#/daprfv
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: