Dodany: 04.02.2009 21:36|Autor: Meszuge

Jeśli wydawało ci się, że wiesz, co to bujna wyobraźnia, to byłeś w błędzie!


Uwaga! Tekst zawiera informacje uchylające rąbka tajemnicy :-)


Senator knuje, jak by się tu wdrapać na stołek prezydencki. Prezydent knuje, jak by się tu nie dać wysadzić z siodła. NASA knuje, jak by tu nie dopuścić do odsunięcia jej od dopływu nieograniczonych funduszy. Asystentka senatora knuje, jak by tu przy jego pomocy zrobić karierę polityczną. Córka senatora knuje, jak by się tu od ojca całkowicie i definitywnie odpępowić. Wykorzystując najnowsze i najwspanialsze zdobycze ludzkiej techniki, szeregowi agenci knują, jak wykonać zadanie uknute przez ich tajemniczego rozkazodawcę. Szef agencji knuje działania podyktowane częściowo pragnieniem zemsty za śmierć córki, która zginęła z rąk terrorystów, którzy już nic nowego nie uknują, bo okazali się terrorystami-samobójcami.

W środku arktycznego lodowca czujniki NASA odkryły meteoryt. Szybko okazuje się, że owe satelitarne czujniki niczego nie odkryły, bo były po prostu popsute, ale to głupstwo, bo natychmiast, jak diabełek z pudełka wyskakuje kanadyjski geolog, który tego epokowego odkrycia dokonał. Po chwili wychodzi jednak na to, że Kanadyjczyk też nie miał z odkryciem nic wspólnego, być może dlatego, że zmarł - w bliżej nieznanych okolicznościach zresztą. Szybko dowiadujemy się także, że meteoryt tak naprawdę nie był meteorytem, w co uparcie wierzyli najznakomitsi uczeni, a co odkryła kobieta pracująca przy sporządzaniu skrótów raportów.

Do tego wszystkiego mikrobot wielkości owada, przenoszący kamerę oraz strzykawki z trucizną, to głupstwo niewarte wspomnienia. Podobnie jak technika wydobywania odłamków skalnych z dna Rowu Mariańskiego i kilkanaście innych fantazji, a może fantasmagorii autora.

Zastanawia mnie tylko, jak bardzo trzeba lekceważyć czytelników, żeby wciskać im tak fantastyczne banialuki?

Ale… jeśli pominąć te wszystkie bzdurnoty, książkę całkiem nieźle się czyta. Tylko po skończeniu pozostaje pewien… niesmak…

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4541
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Kuba Grom 05.02.2009 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga! Tekst zawiera info... | Meszuge
widzę, że wytknąłeś wszystkie słabe punkty.
Użytkownik: Meszuge 05.02.2009 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: widzę, że wytknąłeś wszys... | Kuba Grom
Wydaje mi się, że nawet połowy nie.
Użytkownik: maricz 05.02.2009 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga! Tekst zawiera info... | Meszuge
Jednak jeśli pominiemy wszystkie "bzdurnoty", w tej książce nie pozostanie już nic ;] urok Browna, w podobny sposób napisał wszystkie swoje książki. Właśnie świat, który tak stworzył wciąga, każdą jego powieść czyta się dość prędko. Oczywiście zakładam, że nie znajdą się osoby, które uwierzą, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Wtedy nie wolno czytać nie tylko tej książki, ale żadnej innej tego autora, zwłaszcza "Kodu...", który i tak narobił zamieszania... Ja bym się spytała, jak czytelnik mógły być tak głupi, żeby uwierzyć w czystą fikcję dla rozrywki? Oczywiście to tylko moja opinia :)
Użytkownik: Meszuge 05.02.2009 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Jednak jeśli pominiemy ws... | maricz
Każda powieść sensacyjna jest mniej lub bardziej nieprawdopodobna. Relacja z przebiegu autentycznego dochodzenia, te stosy dokumentów, dowodów...

Jednak na jakiś poziom nieprawdopodobieństwa jestem gotów się zgodzić, a na inny nie. W przypadku "Kodu..." były to już wartości graniczne, a tu... granica została mocno i daleko przekroczona.
Ale może nie mam racji, może to chodzi tylko o mój osobisty poziom wiedzy o współczesnej technice oraz z zakresu historii czy archeologii - i tam, gdzie wiem więcej, po prostu się nie zgadzam na robienie ze mnie durnia?
Użytkownik: maricz 06.02.2009 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga! Tekst zawiera info... | Meszuge
Jasne, w porządku. Ale to tylko powieść, a nie podręcznik najnowszych osiągnięć techniki. Wydawało mi się, gdy czytałam Twoją recenzję, że ogólnie książka jest do bani (po wyliczeniu tylu słabych stron), a jednak napisałeś, że czytało się nieźle. Dlatego jesteś dobrym czytelnikiem (w przeciwieństwie do wielu, którzy uwierzyli np. w historię "Kodu..."), bo odróżniasz fikcję od rzeczywistości, a Brown chyba nie próbował nikomu wmówić, że książka jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. Skoro wzbudziło to w Tobie tyle emocji, to mam nadzieję, że nie czytałeś "Cyfrowej twierdzy". Jeśli nie, to nie zaczynaj, bo jest podobna do "Zwodniczego punktu" ;] oczywiście masz prawo krytykować, tak jak ja bronić, a bronię dlatego, że nie czytałam bardziej wciągających powieści sensacyjnych :)
Użytkownik: Meszuge 06.02.2009 12:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Jasne, w porządku. Ale to... | maricz
Widzisz, być może ja takich powieści przeczytałem zbyt wiele. Kiedy masz "na koncie" takich z pięćset (albo prawie), to robisz się wybredny.
Poza tym zauważam, że zaczynają mnie męczyć. Głównie dlatego, że są tak do siebie podobne... w konstrukcji. Czy przeciwnikiem będzie ZSRR, czy Arabowie, czy Chińczycy, czy szalony senator, to przecież w sumie niewiele zmienia. Albo inaczej - zmieniają się dekoracje, ale sztuka nadal i wciąż jest ta sama.
Nieco świeżości przyniosły kryminały z Wallanderem w roli głównej, ale po piątym... :-)
Użytkownik: maricz 06.02.2009 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga! Tekst zawiera info... | Meszuge
Tylu powieści sensacyjnych nie przeczytałam, więc pewnie masz rację. Miałam podobne odczucia po wchłonięciu wielu kryminałów (nie 500, ale blisko). Za którymś razem wiedziałam kto jest mordercą już na 5 stronie i czułam, że autor w ogóle się nie wysilił i zrobił mnie w konia. Co do Browna raczej się nie zgodzimy - ja oceniłam go na 6 ;P pozdrawiam :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: