Dodany: 03.03.2009 22:00|Autor: Małgoś_28

Książka: Cukiereczki
Mian Mian

Szeleszcząc papierkami


„Powiesz, że miłość jest jak Romeo i Julia,
Ale będziesz miała na myśli książkę
Powiesz, że miłość to anioły w Kaplicy Sykstyńskiej
Ale będziesz miała na myśli obraz. (...)

Bo chcesz napisać historię, w której będziesz Julią,
Bo chcesz namalować tysiące niebieskich
Aniołów grających na harfie
Bo chcesz skoczyć do tej swojej rzeki
I przemoczyć się do nitki.”*


Biorąc do ręki powieść nieznanej mi autorki Mian Mian, wydaną w serii „Z miotłą” wydawnictwa W.A.B (tę serię rozpoczynały moje ulubione „Dziewczyny z Portofino” Plebanek), nie przypuszczałam, że zakocham się w tej książce. Mierzyłam ją w rękach z niepewnością, bo młoda Chinka na okładce, siedząca w podartych na kolanach rajstopach, nie wyglądała przekonująco, tak samo jak przesłodzony tytuł „Cukiereczki”.

Zaskoczyło mnie słowo „od autorki”, w którym stwierdziła bez kokieterii, że napisała tę powieść również dlatego, „że jestem pewna, że zdołacie mnie za to pokochać”**.

Mamy tu zwykłą ulicę, na której żyje para kochanków (lecz nie są to klasyczni kochankowie, przypominający Romea i Julię, lecz zagubieni ludzie, zdradzający się nawzajem, nieufni, dzielący się surowymi słowami i kompletnie nieobliczalni).

Ulica podszeptuje różne historie: o dziewczynie, która jeździ windą w hotelu, nagabując zagranicznych turystów, o chłopaku, który panicznie bał się, że jest nosicielem wirusa HIV, o sprzedawcy szaszłyków, którego aresztowała policja i prostytutce, która kochała swojego alfonsa. Historie w powieści mnożą się, wypełniając ją brudem i pięknem. Narracja natomiast przechodzi z ust do ust. Z początku możemy nie lubić Hong, która opowiada o swojej wielkiej miłości i jednocześnie jest świadkiem zmian następujących w wyniku otwierania się Chin na świat (w latach 80., 90. nastąpiło tam przenikanie do tradycyjnej kultury zachodniej muzyki, stylu życia, narkotyków i klubów, które bardzo szybko zamieniły się w domy rozrywki). W powieści „Cukiereczki” słychać, jak autorka odwija cukierki z szeleszczących kolorowych papierków, ale nie udaje nam się poczuć ich smaku. Między opowiadanymi bezpośrednio scenami miłosnymi, które mogą bulwersować albo zadziwiać, oraz postępowaniem bohaterów, które przeczy przyjętym normom zachowania, pojawia się proste piękno. Siła tej książki tkwi właśnie w jej zwyczajnym, niewyszukanym języku, który miejscami potrafi zmienić się w poezję.

Autorka miała rację, pokochałam ją za Hong i Saininga, za ich cygańskie życie, cały smutek, który jest częścią ich historii oraz muzykę, którą chcieli podstępnie zmusić nas do tańca.



---
* Mian Mian, "Cukiereczki", tłum. Katarzyna Kulpa, wyd. W.A.B, 2007, s. 321.
** Tamże, s. 7.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1258
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: