Dodany: 11.12.2004 10:23|Autor:

z okładki


Wielopolski uchodził u nas za świetlaną postać, której polska anarchia nie pozwoliła przychylić krajowi nieba. Jeśli popatrzeć od strony faktów, okaże się, że ówczesne społeczeństwo, konspiracji nie wyłączając, skłonne było do daleko idących kompromisów, do umiarkowania, lecz nie za wszelką cenę.

Słusznie karci się odruchy i ostrzega przed nimi. Historia powinna jednak rotrząsać sumienia przede wszystkim tym, co mając władzę stwarzają warunki sprzyjające odruchom, a nie tym, co właściwie padali ofiarami.

Tymczasem w naszym dziejopisarstwie od dawna funkcjonuje dziwny polski samograj. Ilekroć zaczyna się konflikt pomiędzy społeczeństwem a władzą, zawsze winne jest społeczeństwo. A odwrotnie nigdy być nie może?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4462
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Lykos 06.02.2007 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielopolski uchodził u na... | aniared
Komentarz zamieszczony na ostatniej stronie okładki przytoczony przez aniared (anięred?)odnosi się do wiadomości (dla mnie rewelacyjnej) wyczytanej przez Pawła Jasienicę w pamiętnikach Władysława Czartoryskiego. Otóż książę Władysław Czartoryski usłyszał od samego Napoleona III wiadomość, którą ten poznał z kolei od carskiego dyplomaty Mikołaja Orłowa, a która odnosiła się do planów rodziny carskiej z roku 1862, żeby koronować w. ks. Konstantego Mikołajewicza na króla Polski. Konserwowałoby to i umacniało odrębność Królestwa od Rosji i osłabiało przez to ucisk zaborcy.

To właśnie margrabia Wielopolski storpedował te plany (niby się z nimi zagadzając), proponując uprzednie oczyszczenie kraju przez proskrypcyjny pobór do wojska. Doprowadził przez to do wybuchu powstania. Inny grzech, którym Wielopolski już wcześniej podgrzał atmosferę, to niezgoda na uwłaszczenie chłopów równocześnie z odpowiednią reformą w Rosji w roku 1861.

Książka jest dla mnie bardzo ciekawa. Autor dowodzi, że anarchia magnatów polskich nie była w Europie niczym wyjątkowym, podobnie zachowywali się magnaci francuscy, angielscy czy hiszpańscy. Fatalne skutki, jakie ta anarchia spowodowała, wynikały ze słabości władzy centralnej. Za tę słabość wini przede wszystkim Zygmunta Augusta, który nie przygotował Polski na bezkrólewie po wygaśnięciu dynastii, mimo że szlachta czyniła próby rozsądnego skodyfikowania zasad wyboru następnych władców, a także reformy Sejmu polegającej na formalnym odejściu od zasady jednomyślności (podobno praktykowanego faktycznie za ostatnich Jagiellonów), która miała wyrodzić się w liberum veto.

Słabość władzy królów elekcyjnych, którzy musieli poddać się osłabieniu swej władzy zaprzysięgąjąc artykuły henrykowskie i pacta conventa, wynikała w części z obawy szlachty przed powtórzeniem się nieudanego eksperymentu z Henrykiem Walezym, co wykorzystała magnateria.

Wojny między królewiętami, nieposzanowanie praw, prowadzenie przez niektórych magnatów odrębnej od rządu centralnego polityki zagranicznej, liberum veto, poddawanie się pod opiekę i arbitraż sąsiednich monarchów, a zwłaszcza cara, branie kubanów i pensji od obcych władców, to przyczyny destrukcji państwa prowadzącej do jego unicestwienia.

Książka została napisana pod koniec lat sześćdziesiątych (Jasienica zmarł w roku 1970), ale wydana dopiero w roku 1988. Wiele sformułowań np. na temat jakości pracy niektórych posłów jak ulał pasuje do obecnej sytuacji. Równocześnie jednak Jasienica walczy ze stereotypem polskiego upodobania do anarchii (m.in. okazuje się, że wyraźna większość posłów zrywających sejmy pochodziła z W.X.Litewskiego lub województw ruskich, co nie znaczy zresztą, że rdzenni Polacy są bez winy}.

Zachęcam do przeczytania tej niewielkiej a bardzo interesującej i znów aktualnej książeczki.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: