Dodany: 16.03.2009 20:04|Autor: shalava

Książka: Gargulec
Davidson Andrew

2 osoby polecają ten tekst.

Prawie jak Szeherezada


Powiedzmy sobie szczerze i dosadnie: nie miałam ochoty czytać tej ksiązki. Nie miałam ochoty na powieść z cyklu o zaginionym skarbie, spadku templariuszy i tego typu bzdetach. Za dużo tego w swoim czasie przeczytałam i ciągle mam przesyt, tym bardziej, ze książkę reklamuje hasło "miłość silniejsza niż śmierć" - czegóż więc można się spodziewać, jeśli nie błahej konstrukcji, średniej treści, banałów i tendencyjności?

ALE! Książka Davidsona jest inna. Zacznijmy jednak od początku...

Główny bohater książki ukazuje nam się jako ćpun i pijak powodujący wypadek samochodowy, w wyniku którego dość mocno poparzony trafia do szpitala. Tam, po obudzeniu się ze śpiączki, widzi tylko jedno rozwiązanie - musi popełnić samobójstwo i o tym myśli całymi dniami. Bo co innego zrobić, jeśli mamy okaleczone cale ciało, a takie są skutki jazdy po kokainie? Tym bardziej, że w wyniku wypadku traci to, co dla niego najważniejsze - penisa...

Monotonne szpitalne życie z czasem zacznie mu urozmaicać Marienne Engle - schizofreniczka, rzeźbiarka, kochanka naszego bohatera. Ale nie kochanka w dosłownym znaczeniu. Otóż Marienne twierdzi, ze w XIV wieku ona i on byli kochankami. I pomyślcie sami - Wy uwierzylibyście w coś takiego? Marienne snuje opowieści, przenosi nas to do średniowiecznej Japonii, to do świata wikingów, to do Florencji; opowiada o swoim poprzednim życiu w tak sugestywny sposób, że bohater zaczyna zastanawiać się, co jest prawdą, a co po prostu objawami chorobowymi Engle.

Bezimienny narrator - i zarazem bohater ksiązki - musi więc podjąć decyzję: wierzy czy nie wierzy. Symboliczny i wielokrotnie przypominany ogień trawi bohatera nie tylko od zewnątrz, ale i od środka. Co więcej, postać musi przejść przez gorące piekło - to fizyczne, związane z leczeniem ran oparzeniowych, oraz dantejskie - podczas czytania fragmentów "Boskiej komedii".

Tak naprawdę, "Gargulec" nie jest powieścią odkrywczą - wszystko, o czym pisze Davidson, już było, ale autor - mimo tak popularnych tematów, jak siła miłości, lecznicza siła cierpienia, kara, zbrodnia, odkupienie winy, wędrówka, próba odnalezienia samego siebie - pisze w sposób dość przekonujący i wciągający. Narracja przeskakuje - to jest pisana w rodzaju żeńskim, to w męskim, to jesteśmy w szpitalu, to znowu przenosimy się do średniowiecznego miasta. Kiedy narratorem jest snująca swoje opowieści Marienne, czytelnik ma wrażenie, że czyta "Księgę 1001 nocy", a ona - niczym Szeherezada - przenosi nas w coraz to nowe miejsca. Kiedy stery przejmuje bohater - zwraca się często bezpośrednio do czytelnika, podtrzymuje "dialog" i sprawia, że coraz bardziej jesteśmy ciekawi ciągu dalszego.

Na Zachodzie "Gargulec" jest już powieścią niemal kultową. Czy u nas też tak będzie? Mam nadzieję, bo Davidson zapowiada się na pisarza dość sprawnie posługującego się językiem. Tylko czy sama "sprawność" wystarczy? Czy na kolejną powieść Kanadyjczyka będziemy musieli poczekać znowu 7 lat?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4281
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Gandam 22.07.2009 00:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedzmy sobie szczerze ... | shalava
"Powiedzmy sobie szczerze i dosadnie: nie miałam ochoty czytać tej ksiązki. Nie miałam ochoty na powieść z cyklu o zaginionym skarbie, spadku templariuszy i tego typu bzdetach."
Cytat żywcem wyjęty z moich myśli, ale paradoksalnie zaciekawiła mnie notka wydawnicza i informacja, że książka traktuje o miłości.
Nie uważam również, iż książka jest wtórna. Co z tego, że powiela pewne ustalone schematy?
Jak ktoś kiedyś powiedział "miłość jest tylko jedna". Siła tej ksiażki tkwi właśnie w jej prostocie, śledzimy znane nam ścieżki by nagle odkryć, że odkrywamy nowy świat, nową drogę do Rzymu "miłości".
Może na następną powieść tego autora będziemy czekać siedem lat, czy może czternaście? Apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale trzeba się delektować tym co mamy. Ja zaczekam i napewno wstawię Gargulca do mojej biblioteczki.
Po za drobnymi, przedstawionymi już uwagami, całkowicie podpisuję się pod komentarzem shalavi.
Tylko zastanawia mnie jak Marienne poznała Vicky, Sai, Sigurora i Francesca?
Użytkownik: Ina1973 12.08.2009 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: "Powiedzmy sobie szczerze... | Gandam
Taka rozreklamowana-pożyczyłam ją z biblioteki i zaczęłam czytać.Początek nawet mnie zaciekawił (zastanawiałam się skąd autor miał taką wiedzę o oparzeniach).Potem przerzuciłam parę stronic bo były nudne.W końcu odłożyłam ją bo stwierdziłam że nie jest warta przeczytania i szkoda mego cennego czasu.No ale jak kto lubi...
Użytkownik: alicja23102 26.02.2010 15:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedzmy sobie szczerze ... | shalava
Również polecam tę książkę, autor w ciekawy sposób opowiada historię miłości, wplatając w nią umiejętnie inne historie. Polecam.:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: