Dodany: 23.03.2009 19:27|Autor: Antiope

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Stąd do wieczności
Jones James

„Stąd do wieczności”


Dwukrotnie zekranizowana powieść Jamesa Jonesa „Stąd do wieczności” należy już do klasyki literatury amerykańskiej. W czym tkwi jej fenomen?

Książka opowiadająca o amerykańskiej bazie wojskowej na Hawajach tuż przed atakiem na Pearl Harbor wydaje się na pierwszy rzut oka lekkim zapisem żołnierskich przygód, gęsto zapełnionym whisky i burdelami. Jednak rzeczywistość wojskowa w powieści Jonesa nie jest tak kolorowa, jak by się wydawało w pierwszym momencie. Obraz amerykańskiej armii nie jest różowy. Cała wojskowa hierarchia wygląda na skostniałą i przeżartą przez patologię. Oficerowie spędzają czas na rozmyślaniu o kolejnych awansach, przejażdżkach z żonami i „męskich bibkach”. Prości żołnierze interesują ich o tyle, o ile nadają się na bokserów – boks jest bowiem w mniemaniu dowódców sportem oddziałującym najlepiej na morale podwładnych. Ale to właśnie boks wpływa na degenerację oddziałów. Na awans mogą bowiem liczyć tylko sportowcy, wartość bojowa żołnierza nie ma znaczenia. W efekcie w armii dochodzi do podziału na „nas” – prostych, ale uczciwych żołnierzy i „ich” – zdemoralizowanych i wszechmocnych oficerów. Widać to wyraźnie w wątku Wardena, który nie chce przyjąć awansu, gdyż uważa, że bycie jednym z nich jest po prostu nieetyczne.

Jednym z tych „prostych” szeregowców jest Prewitt, doskonały trębacz i były bokser, który przenosi się do oddziału słynącego ze szczególnego zamiłowania dowódcy do tego sportu. Po rozpoczęciu przez Prewitta służby w nowej jednostce rozpoczyna się psychologiczna walka między nim a Holmesem, dowódcą, który za pomocą środków na granicy prawa (a już na pewno niemoralnych) stara się przekonać żołnierza do powrotu do boksu.

Prewitt w powieści wykreowany jest na herosa. Jawi się jako honorowy rycerz, broniący swojego prawa do wolności, a przy tym człowiek tajemniczy i inteligentny. Skontrastowane są z nim właściwie wszystkie postaci występujące w powieści. Każdej z nich brakuje owego niezłomnego honoru, który prezentuje Prewitt. Niektóre postaci to pozbawione skrupułów kreatury jak Holmes, inne to typy idące po najmniejszej linii oporu, by tylko przetrwać czas służby wojskowej. Nawet przyjaciele traktują Prewitta jak idola. To czarno-białe przedstawienie postaci nieco psuje, moim zdaniem, cały utwór, wpisując go w nurt popularnej w Ameryce bohateromanii.

Mimo całej nienawiści Prewitta do dowódców, widać wyraźnie jego sentyment do wojska i gorący patriotyzm. W końcu jest „nadterminowym” – żołnierzem, który zaciągnął się do trzydziestoletniej służby wojskowej. I ten właśnie aspekt czyni z niego w pewnym sensie męczennika – nieszczęśliwego kochanka. Prewitt kocha wojsko, ale ono nie kocha jego. Co więcej, nasz bohater zdaje sobie sprawę z tego, że taka jest natura nieliczącej się z jednostką armii. Bez tego nie byłaby tym, czym jest. Prewitt godzi się więc na wszystko, co funduje mu oficerska machina, wiedząc, że jest to wpisane w jego służbę tak samo jak pijackie hulanki i kolejne wahine, hawajskie kobiety, pojawiające się w życiu żołnierzy.

Kobiety, choć niewystępujące tak licznie jak mężczyźni, pełnią bardzo ważną rolę w książce. Zwłaszcza dwie z nich, Kate i Lorene, są istotne w fabule utworu. Dzięki nim ukazana została „męska miłość”, brutalna, opierająca się często na fizyczności, może nawet trochę spaczona przez chroniczny brak kobiety, jaki odczuwają mężczyźni w wojsku.

Głównym tematem tej powieści jest mężczyzna i jego psychika. Są w niej więc: wątek honoru, próby wolności, wątek miłości, wątek męskiej przyjaźni, stosunek do ojczyzny, wojska, próba odnalezienia swojego miejsca w życiu. To wszystko tworzy obraz męskiej psychiki, która została zaprezentowana na przykładzie Prewitta i Wardena. Jest to jednak tylko wzór, ideał mężczyzny dla mężczyzny. Być może sam autor również się z nim identyfikuje.

Ta książka bucha wręcz testosteronem. Męski sposób myślenia został przedstawiony bezkompromisowo, bez żadnych eufemizmów. Autor odrzuca wszelkie konwenanse, pełno jest scen seksu i brutalności. Wszystkie opisane dosadnym dosadnym, jak gdyby żołnierskim językiem.

„Stąd do wieczności” to z pewnością książka warta przeczytania. Przypadnie do gustu przede wszystkim fanom kultury amerykańskiej. Nie jest to jednak literatura typowo popkulturowa. Niesie przecież głębsze przesłanie – dotyczące brutalności mechanizmów, jakimi rządzi się wojsko i cały męski świat, a także próbę analizy męskiego umysłu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11142
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: nuda_veritas 23.03.2009 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwukrotnie zekranizowana ... | Antiope
Chciałoby się powiedzieć, że to ukochana ksiązka mojego dzieciństwa, ale bez przesady... raczej wieku nastoletniego. Zaczytane tomiska (kiedyś nowiuteńkie!) przeszły przez ręce całej rodziny, wszystkich wujków i ciotek i wielu, wielu znajomych, a teraz leżą gdzieś z tyłu regału. Dzięki za przypomnienie, może w wakacje znowu je wyciągnę?
Użytkownik: Izzy 25.03.2009 09:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwukrotnie zekranizowana ... | Antiope
Zgadzam się z przedmówcami, to doskonała książka mimo, wydawałoby się, przebrzmiałego tematu.
Użytkownik: maricz 25.03.2009 17:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwukrotnie zekranizowana ... | Antiope
Racja - ta książka to czysto męski punkt widzenia na większość najważniejszych w życiu spraw. Dla mnie (kobiety) była b. ciekawa i szaleńczo intrygująca. Jakby patrzenie oczami mężczyzn.
Użytkownik: WBrzoskwinia 25.03.2009 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwukrotnie zekranizowana ... | Antiope
Tak!
Z jednym może lub dwoma wyjątkami, ale nie na zasadzie "nie", tylko na zasadzie "hm, ale czy to dokładnie tak?".
Wątpię, by ta książka przypadała do gustu, skoro składa się głównie z pokazywania gnoju palcem (co należy do jej ewidentnie pozytywnych wartości), no, ale to zależy, kto gdzie i jaki własny gust ma (jak dla mnie jest bardzo, ale to bardzo niegustowna - i to jest dobrze, bo np. gustowne romanse najczęściej są zwyczajnie nudne; no, ale i to rzecz gustu). A już bardzo wątpię, żeby przypadła "do gustu fanom amerykańskiej kultury". Tzw. po amerykańsku "fany"?"fani"?"funy"​? przecież z definicji są bezkrytyczni wobec przedmiotu swego "funienia"?"funowania"? - a ta książka jest do głębi krytyczna, i to na ostro.

Na tym tle mnie wychodzi, że Prew niczego nie psuje jako bohater pozytywny, względnie ideał. Ta postać musiała być tak skonstruowana, aby osiągnąć efekt kontrastu, a więc nie spłycić, lecz właśnie przeciwnie, by pogłębić tę książkę, możliwie bez podnoszenia komplikacji, w sensie: podnoszenia bariery odbioru, za którą mogłoby zagrażać, że stanie się dostępna tylko dla bardzo elitarnego czytelnika, a co gorsza, za którą ów główny bohater mógłby stać się niewiarygodny psychologicznie (przecież on nieprzypadkowo jest zwykłym szeregowcem, więc z natury rzeczy nie może być zbyt skomplikowany psychologicznie). Jak dla mnie, przy innym rozwiązaniu ta książka stałaby się zbyt jednostronną krytyką wojska jako takiego, mogłaby zatrącać o anypropagandę. Tymczasem po przemyśleniu tego kontrastu, tego, że człowiek dorzeczny i niegłupi ma w sobie dość idealizmu i patriotyzmu, by dobrze to wojsko znając, zostać w nim jako nadterminowy - natychmiast (no, prawie) dochodzi się co najmniej do pytań: czy to wojsko jako zjawisko czy instytucja jest nieetyczną durnotą ze swej natury? Czy też właśnie nie, to tylko ludzie czynią je takim? (i tych pytań jest więcej, ale nie chcę przedłużać). Jak dla mnie, to drugie, więc przypuszczam, że Jones zaplanował m.in. przekazać, że gdyby w wojsku było więcej takich, to ono byłoby sensowniejsze. Więcej, i nie tylko wśród szeregowców; epizodycznie tam bywają oficerowie lepsi od Holmesa; przede wszystkim zaś, że obok tego, że Warden, znacznie sensowniejszy, rezygnuje ze stanowiska oficerskiego - tak samo ważne, istotne jest to właśnie, że ma możliwość zostać oficerem (a przecież nie miałby, gdyby wojsko jako takie było "holmesowskie"). Pośrednio zatem: wojsko jest dla takich właśnie, jak on i Prew (a więc i ideałów, i niezupełnie ideałów), choć z innej strony można uznać dokładnie na odwrót. Ale nie upieram się, że mu o to chodziło, upieram się zaś, że z pewnością chciał te sprawy postawić właśnie jako pytania do rozważenia, inspirujące do przemyślenia, wcale niekoniecznie dla udzielenia konkretnej tej lub konkretnej innej odpowiedzi. Właśnie to, że ta książka nie jest tylko obrazem rzeczywistości, dokumentem obyczajowości danego środowiska, studium zachowań ludzi w danych warunkach, jak to stawiasz, lecz właśnie prócz tego jest inspirująca (nie tylko w tej sprawie) - to współdecyduje jako jeden z zasadniczych motywów, że ona nie należy tylko do amerykańskiej klasyki, lecz i do światowej.

Mam nadzieję, że jasno z tego widać, że nie chodzi mi o negatywną krytykę treści Twej recenzji. Przeciwnie, damski wymiar w Twym poglądzie rozszerza mi widzenie tej książki: mnie zwłaszcza ten jej "męski" wymiar trochę się prześlizgnął przed oczami jako niezbyt istotny. Chciałem tylko dołożyć coś o tym aspekcie sprawy z punktu widzenia, hm, może niekoniecznie męskiego (chyba, że za męskie uznać, że dla mnie sprawy "człowiek-wojsko-żołnierz/w tym i oficer/" były w tej powieści najbardziej interesujące). Ale na pewno z tego, który mam z Prew podobny: my obaj podobnie postrzegamy wojsko i żołnierza - nie bezkrytycznie, nie ślepo, ale generalnie, w ich istocie, pozytywnie.
Użytkownik: alicja225 16.01.2011 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwukrotnie zekranizowana ... | Antiope
Miałam bardzo duży problem z oceną tej książki. Postanowiłam podzielić ocenę na tą za treść czyli 5 i na tą za tłumaczenie i korektę czyli 1. Nigdy wcześniej nie miałam książki z tyloma błędami. Notowałam sobie te błędy, ale nie miałam czasu ich uporządkować i opisać przed oddaniem książki. Kiedyś do tego wrócę:) Teraz pozostaje mi obejrzeć film.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: