Spotkanie w Rzeszowie i Łańcucie.
- Kasiu, pojedziemy pod koniec marca do Rzeszowa?
- Oczywiście!
Rozmowa ta miała miejsca niedługo po tym jak w Kielcach, na spotkanie BiblioNETkowe przyjechała Ania wraz z Krasnalem.
Miłośniczka jednak mimo szczerych chęci nie mogła być mi towarzyszką w wyprawie do Rzeszowa, wsiadłem więc do autobusu sam...
Wyjechałem już w sobotę, bo była szansa, że w niedzielę w Łańcucie pojawi się na krótko Inaise, więc aby czasowo wszystko zagrało, Krasnal zaoferował mi nocleg. Mimo cechującej mnie nieśmiałości skwapliwie skorzystałem z tej opcji. :)
Jako, że prawie nigdy nie czytam więcej niż jednej książki na raz, w podróż zabrałem rozpoczętą powieść Lema, tak to nie pomyłka Lema - "Solaris", oświetlenie naturalne szybko jednak się skończyło więc zbyt długo nie "męczyłem się". Sznajper w Rzeszowie zadał mi pytanie:
- Dlaczego zacząłeś akurat od "Solaris"?
Cóż, dlatego, że ponoć to najsłynniejsza powieść Lema. Miałem zapytać się Sznajpera, co On mi proponuje na drugie spotkaniem z twórczością (jednak bardzo trudno odbieralną przeze mnie) Lema, ale zapomniałem...
Ja tu o Lemie, a tu już Rzeszów i pierwsze witające mnie osoby, czyli Krasnal z Pawłem, czyli naszym i Jej powożącym. Dzięki Pawle za wszystko.:) Jedziemy do Krasnala, gdzie wypijam z Jej tatą dużo kawy, poznaję sympatyczną Mamę Agnieszki. Rozmawiamy trochę o ciężkich czasach, trochę o Kielcach, Rzeszowie, potem oczywiście odwiedzam wszystkie biblioteczki Krasnala, zostaję obdarowany sporą porcją książeczek (Pruszkowską już przeczytałem - cudo!). Prosiłem także Krasnalka, aby mi coś naszykowała z literatury fantasy, sam chciałem Szostaka, a Ona wybrała mi także Connie Willis, zabrałem jeszcze z pokoiku, w którym spałem "Dzienniki" Anne Frank, które właśnie teraz czytam oraz Vargasa Llosę
Budzę się dosyć wcześnie i wychodzę na balkon popatrzeć na wczesny rzeszowski poranek. Widzę naprzeciwko, pięknego białego kota prowadzącego swoją poranną toaletę. Oglądam jeszcze raz piękną rzeźbę wielbłąda, ktróra to znajduję się w pokoju, w którym nocowałem (nie zdawałem sobie sprawy, że ten wielbłąd to znak, że niedługo ja zamienię się w takiego "książkowego wielbłąda", tyle wywiozłem książek z Rzeszowa, że śmiało mnie można tak nazwać):)))
Po śniadanku jedziemy z Tatą Krasnala na dworzec, troszkę dłuższą trasą, aby móc choć trochę poznać widziany po raz pierwszy, przeze mnie Rzeszów. Krasnal wszystko mi bardzo ładnie objaśnia. Na dworzec przybywamy, aby odebrać Sznajpera i Dianę oraz oczywiście spotkać się z Anią i Syrenką oraz synem Ani. Są ! Po raz kolejny ściskamy się serdecznie z Anną oraz po raz pierwszy, ale równie serdecznie z Syrenką. W tunelu dworcowym pojawia się Sznajper z Dianą, kolejne uściski i ruszamy na podbój Rzeszowa oraz Łańcuta.
Ja jestem ogólnie "zimnolubny" wiele osób może to potwierdzić, tak więc dość silny i mroźny wiatr nie przeszkadzał mi, zresztą przyjechałem przecież z Kielc, gdzie to tak strasznie wieje, przeważnie na dworcu.:)
Mnie intryguje okropnie pewien pomnik znajdujący się w Rzeszowie, o którym to słyszałem tyle "dobrego", tak więc nalegam aby gospodarze zabrali mnie szybciutko pod tę wspaniałą konstrukcję. Rzeczywiście, przyznaję, że Ani i Krasnala skojarzenia co do kształtu pomnika są trafne:)
Spacerując po Rzeszowie, przekazuję pozdrowienia od Miłośniczki, która jest w tej chwili bardzo daleko, a także pamiętam, że mam wszystkich uściskać od Szreq'a.
Około południa jesteśmy już w Łańcucie. Zwiedzamy pałac, powozownię, oranżerię. Jestem tu po raz pierwszy, więc jako miłośnik historii patrzę na wszystko z wielkim zainteresowaniem, aczkolwiek i z pewną dawką humoru. Na przykład był świetny stolik państwa Potockich, na którym chciałem zrobić stosik, przewodnik był dość młody toteż nie chcąc mu robić problemów, z pomysłu zrezygnowałem. Stosik był w mniej romantycznym miejscu, ale dla stosików BiblioNETkowych akurat to najmniej istotna sprawa, gdzie się je stawia, tylko co w nich jest:)))
Czas szybko płynie, zbieramy się z powrotem do Rzeszowa, a tu kolejna super atrakcja, bo zwiedzamy Muzem Dobranocek, które właśnie 22 marca zostało oficjalnie otwarte. Ania wpisuje Nas na pamiatkową planszę a my mamy radochę większą od dużej liczby dzieciaków, które muzeum zwiedzają razem z nami.
Chciałbym jeszcze raz serdecznie wszystkim podziękować za zaproszenie, że poświęciliście mi tyle czasu i serca. Chciałem abyście sobie poszli z dworca przed odjazdem autobusu, bo ja się często strasznie rozczulam podczas pożegnań, ale tym razem bylem dzielny, bo sobie przypomniałem w odpowiedniej chwili, że Łańcut a i Rzeszów w lecie są jeszcze piękniejsze, co ja bardzo chcę naocznie stwierdzić. Rozumiemy się, prawda.)))
Syrenko, Diano, bardzo się cieszę, że wreszcie Was poznałem.:)))
Jeszcze raz wielkie słowa podziękowania dla rodziców Krasnala oraz Pawła i Mateusza.:)
Dziękuję:)))
Zamieszczam link do galerii swoich zdjęć, znajdziecie tam również zdjęcia ze spotkania rzeszowskiego.
http://picasaweb.google.pl/JoyKrzysiek
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.