Dodany: 02.03.2014 11:06|Autor: majkanew
Motyl(ki)em być
Wsi spokojna, wsi wesoła... Maleńkie miejscowości ukryte za starym, gęstym lasem przyciągają coraz więcej mieszczuchów, upatrujących w wiejskim powietrzu uzdrawiających mocy, w ciszy - sposobu odzyskania wewnętrznej równowagi, w spokoju - odpoczynku. Ale czy wieś zawsze oznacza sielskość? Katarzyna Puzyńska udowadnia, że ludzie wszędzie są tacy sami - każdy z bohaterów "Motylka" skrywa tajemnice, które jedynie dzięki niezwykłym, niecodziennym okolicznościom wychodzą na światło dzienne.
Debiut Puzyńskiej porównywany jest do prowincjonalnych kryminałów A. Christie. Sądzę, że to zestawienie jest niezwykle krzywdzące dla polskiej pisarki. W powieściach Królowej Kryminału najważniejszy jest sposób wyjaśniania zbrodni, a w "Motylku" doceniamy także wszystko inne. Poza kluczowymi postaciami - detektywami - u Christie nie sposób zaprzyjaźnić się z nikim więcej. Żaden z bohaterów nie wywołuje w czytelniku na dłużej większych emocji, zupełnie odwrotnie niż u Puzyńskiej. Postaci, tło, watki poboczne nadają charakter tej powieści, to na nich skupiamy się najbardziej, a kwestia morderstw jest ciekawym dodatkiem, wisienką na torcie.
Od początku znajdujemy się w Lipowie. Zimowy krajobraz pochłania nas bez reszty, zacieramy zmarznięte ręce i przewracamy kolejne kartki. Pojawiające się w powieści postaci zawsze prowokują do oceny. To nie są papierowi bohaterowie, o czym świadczy choćby sposób ich przedstawienia, a przede wszystkim to, jak ich odbieramy. Każdy z nich ma jakąś charakterystyczną cechę, każdy ma własny, niepowtarzalny styl. Mogłoby się wydawać, że wiodą spokojne życie, z dala od zgiełku miast, od pokus, od grzechu. Nic bardziej mylnego! Odkrywanie sekretów mieszkańców Lipowa jest bardziej intrygujące niż śledztwo w sprawie zabójstw. Bohaterowie są wielkim atutem tej powieści, autorka poświęca im odpowiednio dużo miejsca i zainteresowania, byśmy mogli się z nimi zżyć. Dobrą wiadomością jest zapowiedź, że niektórych spotkamy w kontynuacji "Motylka", gdyż po zakończeniu lektury można odczuwać niedosyt oraz chęć poznania dalszych losów postaci.
Dość trudno jest jednoznacznie określić przynależność gatunkową "Motylka". Moim zdaniem to powieść społeczno-obyczajowa z rozbudowanym wątkiem kryminalnym oraz elementami psychologicznymi. Czytając ją stajemy się współbohaterami, kibicujemy Danielowi, kpimy z Blanki, z dystansem spoglądamy na rodzinę Rosołów - dziwiąc się, ile nieszczęść może zdarzyć się pod jednym dachem. Wieś, mimo iż ukazana trochę stereotypowo, nie odbiega jednak od wizerunku znanego nam z własnych doświadczeń. Wniknięcie w głąb niektórych bohaterów, ich zawsze umotywowane działania dają spójny obraz tego "gabinetu osobliwości". Sama intryga kryminalna również została świetnie poprowadzona, choć raczej nie mamy szans odgadnąć przed czasem, kto jest sprawcą. Autorka rekompensuje to rozdziałami, w których przedstawia historię z przeszłości. Dzięki retrospekcji poznajemy mordercę, śledzimy rozwój jego obsesji.
"Motylek" to debiut, po którym będziemy domagać się kontynuacji. Katarzyna Puzyńska narobiła nam apetytu, pozwoliła rozsmakować się w swojej historii, ale po daniu głównym ma się ochotę na deser. Pomysł, wyobraźnia, znajomość ludzkiej natury, dar obserwacji, intuicja - to wyróżnia debiutującą pisarkę, a jej pierwsza powieść zachwyca rozmachem, konstrukcją, tematyką, no i oczywiście intrygą, ale największą zaletą "Motylka", co należy podkreślić raz jeszcze, są bohaterowie. Autorka celnie trafia w gust miłośników powieści z dreszczykiem, zwolenników obrazu społeczeństwa i oryginalnych w nim jednostek, a i ci, którzy cenią dobrą powieść obyczajową, będą pod wrażeniem.
[recenzję opublikowałam wcześniej na blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.