Dodany: 03.04.2009 20:26|Autor: Meszuge

Zagrajmy to jeszcze… siedemset dwadzieścia trzy razy


Gustaw, raz narrator, innym razem bohater, którego działania relacjonuje narrator ukryty, pracownik uniwersytetu, oddelegowany zostaje z racji znajomości języka do zaopiekowania się i oprowadzenia po mieście gościa, szwedzkiego humanisty.

Szwed i jego cicerone wędrują po mieście upijając się powoli albańskim koniakiem (czemu właśnie albańskim i czemu jest to w nieskończoność powtarzane, pozostaje zagadką). Wreszcie Gustaw postanawia zorganizować dla Szweda… hm… damskie towarzystwo.

Potencjalną partnerkę stara się znaleźć wśród swoich dawnych znajomych, z którymi kiedyś był w mniejszej lub większej zażyłości. Jest to okazją do retrospektywnych wycieczek w czasie i w marzenia.

Na szczęście książeczka Pilcha jest cieniutka, właściwie to broszurka (moje wydanie ma zaledwie 117 stron*). Poza naciąganą fabułą składa się z osobliwych konstrukcji stylistycznych i gramatycznych w takim oto na przykład stylu:

„Miała na sobie letnią, kwiecistą, półprzejrzystą spódnicę i pachniała perfumami Evasion.
I to było dobre. I to mogło być rozstrzygające.
Albowiem ja, Gustaw, do wielu akcesoriów odczuwałem słabość: otaczałem czcią kostiumy kąpielowe, czarne podkoszulki, czółenka na płaskim obcasie, wzorzyste rajstopy, sukienki na ramiączkach, elastyczne golfy. Zawsze jednak - nawet gdybym był nieumiarkowanym epikiem o gargantuicznym temperamencie i biorący mnie od czasu do czasu w posiadanie nieumiarkowany popęd stylistyczny posiadł mnie bez reszty, podszeptując fałszywie Wielką Pieśń Fetyszysty, nawet gdyby pod moim ołowianym piórem ta skromna litania przeistoczyła się w kilkudziesięciostronicowy indeks istniejących i nie istniejących części garderoby, w historię pończochy, w burzliwą a zarazem szyderczą biografię wynalazcy kontrafałdy, w niekończący się wreszcie spis gatunków tkanin - zawsze więc, powiadam, dzieło to lub też jego ustęp wieńczyłby traktat o barwach, zapachach i fasonach spódnic”**.

Pierwsze dwadzieścia stron jest jeszcze całkiem sympatyczne, ale reszta, pisana zresztą w dokładnie takim samym stylu…

Podczas lektury przyszło mi do głowy pytanie, czy można bawić się na imprezie tanecznej w rytm jednej tylko piosenki? Odpowiedź: oczywiście można – problem tylko w tym, jak długo?



---
* Jerzy Pilch, „Spis cudzołożnic”, Wydawnictwo Atext, Wydawnictwo Marabut, 1996.
** Jerzy Pilch, op. cit., str. 12.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3501
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: exilvia 05.04.2009 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Gustaw, raz narrator, inn... | Meszuge
Mniej więcej podobne odczucia miałam po lekturze "Pod mocnym aniołem". Styl Pilcha po połowie książki staje się denerwujący, pewnie dlatego, że jest tak nieznośnie egzaltowany.
Użytkownik: Meszuge 05.04.2009 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Mniej więcej podobne odcz... | exilvia
"Pod mocnym aniołem" jeszcze jakoś mi poszło. Może dlatego, że była to pierwsza książka Pilcha, którą czytałem? Wtedy ten styl wydawał się mi jeszcze nowy i świeży.
Użytkownik: exilvia 07.04.2009 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pod mocnym aniołem&... | Meszuge
Może mam niższy próg tolerancji. ;-) Chociaż, z drugiej strony.. czytałam też sporo jego felietonów.
Użytkownik: Meszuge 07.04.2009 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Może mam niższy próg tole... | exilvia
A te felietony jak? Lepsze? Gorsze?
Użytkownik: exilvia 07.04.2009 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A te felietony jak? Lepsz... | Meszuge
Styl ten sam, a nawet bardziej skondensowany, bo to krótka forma. Ale Pilch to inteligenty i dowcipny facet, więc jego komentarze tego, co go aktualnie zainteresowało były ciekawe, często złośliwe, przewrotne. Czytałam felietony z "Polityki". Ja mam wrażenie, że on za dużo przeczytał w życiu. :-) I za bardzo chciałby, a nie może, być którymś ze swoich mistrzów literackich. Podejrzewam, że najbardziej Iwaszkiewiczem.
Użytkownik: Meszuge 08.04.2009 07:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Styl ten sam, a nawet bar... | exilvia
Być może to jest pomysł - mam na myśli krótkie formy. W powieści, chociaż nie jestem pewien, czy jego książki można nazwać powieściami, ale to inna sprawa, a więc w jego książkach powtarzanie któryś kolejny raz takiego samego chwytu, tej samej konstrukcji stylistycznej, zaczyna być po prostu nużące. I to nawet dość szybko...
Użytkownik: ann0606 06.10.2013 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Gustaw, raz narrator, inn... | Meszuge
Albański koniak jest bardzo tani, być może o to chodzi. 40% a nie wzdryga jak wódka.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: