Dodany: 26.03.2014 01:14|Autor: MELCIA
Carpe diem
Albert Einstein powiedział podobno, że jeśli przez "s" rozumiemy szczęście, to s = x + y + z, gdzie x to praca, y - rozrywki, a z - umiejętność trzymania języka za zębami. I zasadniczo się z nim zgadzam, choć dorzuciłabym jeszcze b - bliskość innych ludzi, v - zaufanie do Boga (tzn. wiara w sens i cel wszystkiego, co nas spotyka) i u - umiejętność cieszenia się codziennością.
Na przykład teraz. Siedzę wygodnie na miękkim krzesełku przy biurku i odświeżam czytatnik. Piszę wiadomość, która dotrze do grona inteligentnych, sympatycznych BiblioNETkowiczów z niewyobrażalną wprost prędkością. Jest mi ciepło, mam lodówkę pełną pyszności (wykupiłam dziś pół Biedronki), pałaszuję cukierki i czytam Kierkegaarda. Dopadł mnie wieczorny smuteczek (trudno go uniknąć, czytając "Bojaźń i drżenie :)), ale już minął. Studiuję w Krakowie, chodzę na zajęcia, które mnie interesują, mam dostęp do najlepiej zaopatrzonych bibliotek w Polsce, żyć nie umierać!
Mam w życiu naprawdę wiele szczęścia. Wy też! Niniejszym nakłaniam wszystkich do odkrycia w sobie Pollyanny i Johna Keatinga w jednej osobie ;). Kto pierwszy podzieli się radością i przepisem na uśmiech?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.