Dodany: 10.04.2009 21:19|Autor: uparciuszek

Powiew świeżości


"Traktat ateologiczny" to pozycja całkowicie nowatorska, choć nie wnosi do dyskusji o religiach i ich roli nic nowego. Onfray od pierwszych stron bezkompromisowo krytykuje trzy największe monoteizmy, nie pozwalając sobie na ograniczanie się troską o uczucia religijne ich wyznawców. Jego styl - pozbawiony przepełniającej polskie publikacje czołobitności - może zostać przez osoby wierzące uznany za prowokatorski i nastawiony na wywołanie taniej sensacji. Wierzę jednak w szczerość autora i autentyczność jego opinii. Wszak takiego samego języka powszechnie używa się do krytyki ideologii, systemów i frakcji politycznych. Nie powinno więc budzić zdziwienia, że jest to naturalny język mówienia o religiach dla człowieka, który odmawia im ich uprzywilejowanej pozycji.

Francuski filozof stawia szereg zarzutów dotyczących hipokryzji ludzi religijnych, zakłamania i koniunkturalizmu hierarchów oraz nieaktualności ich doktryn. Wskazuje też, że pomimo stopniowego porzucania mitologii i symboliki religijny sposób myślenia, zupełnie nieprzystający do naszych czasów, wciąż jest obecny we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Choć ze zdecydowaną większością jego tez się zgadzam, argumentacja autora pozostawia wiele do życzenia. W wielu miejscach przypomina naiwnością i zaangażowaniem emocjonalnym hasła bigotów.

Mimo to książka Onfraya była dla mnie prawdziwie urzekająca. Pewnie dlatego, że polski czytelnik - chcąc poznać w dyskusji głosy odmienne od popularnej papki zawierającej w każdym akapicie zapewnienia o niezmierzonym i głębokim szacunku dla każdego, nawet najgłupszego poglądu - jest skazany na wypowiedzi krzykliwych fanatyków religijnych z jednej strony, z drugiej - na nienawistne oskarżenia młodych stażem antykatolików, często błędnie nazywanych antyklerykałami. Bez wątpienia, Onfray nie zalicza się do żadnej z tych grup.

Poza tym, rzeczą, której najbardziej zazdroszczę osobom wierzącym jest pewność, że zna się prawdę absolutną, ostateczną i niezaprzeczalną. Wolność od wątpliwości, od dylematów, od strachu przed byciem w błędzie. "Traktat" pozwolił mi ujrzeć ten wspaniały, nierzeczywisty świat, w którym takie przekonanie jest uzasadnione i nie wymaga odwracania się od racjonalnego i logicznego myślenia.

Cudownie było widzieć przez chwilę świat prostym i jasnym, w czarni i bieli. Cudownie było dać się na chwilę ponieść pozbawionej refleksji odrazie do wszelkich religii. Cudownie było przez chwilę obarczać winą za wszelkie zło "innych". Ale tylko przez chwilę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4852
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: verdiana 24.04.2009 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: "Traktat ateologiczny" to... | uparciuszek
Do schowka, dziękuję! Już się nie mogę doczekać, kiedy przejmę tę książkę od Vemony!
Użytkownik: Vemona 24.04.2009 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Do schowka, dziękuję! Już... | verdiana
Niedługo, czytam z wieeelkim zajęciem, w pośpiechu, myślałam o czytatce z cytatami, ale chyba musiałabym prawie całą przepisać! :-)
Dla mnie 6, murowana!!
Użytkownik: verdiana 24.04.2009 16:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedługo, czytam z wieeel... | Vemona
Zrób czytatkę, zrób! A ja nie wytrzymałam i zamówiłam książkę na promocji w Empiku... :)
Użytkownik: modem2 28.04.2009 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedługo, czytam z wieeel... | Vemona
ja mam dokładnie tak samo: jak zwykle, sięgałam po ołówek, żeby zapisać kolejne numery stron z zaznaczonymi fragmentami do mojej "księgi cytatów", ale na jakiejś 20str. zrezygnowałam. Jednak... Ta książka, język, tematy są tak bogate i skompresowane, że rozpakuję je powtórnie i wtedy coś niecoś wypiszę, choć, oczywiście już cierpię nad tym, że będę musiała ciąć jak chirurg albo...rzeźnik. Trudno, coś za coś, przecież nie mogę odpuścić takich perełek jak chociażby: "dendrologiczny zakaz" albo "ontologiczne placebo"... no czyż to nie boskie? nomen omen...
Użytkownik: Vemona 30.04.2009 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: ja mam dokładnie tak samo... | modem2
Brzmi wspaniale, prawda? A im dalej, tym więcej celnych sformułowań, ciekawego ujęcia tematu. :-) Wypadałoby książkę przepisać.
Użytkownik: modem2 30.04.2009 15:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Brzmi wspaniale, prawda? ... | Vemona
O paradoksie! To książka nie dla....mnie, bo ja jestem ateistką, więc nie potrzeba przekonywać przekonanych. Oczywiście, "Bóg urojony" czy "Traktat..." to dla mnie intelektualna uczta, jednak ci, którzy takie teksty właśnie powinni czytać, z definicji po nie nie sięgną...I to jest smutne...
Użytkownik: Vemona 02.05.2009 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: O paradoksie! To książka ... | modem2
Ale czemu nie zrobić sobie intekektualnej uczty? Lubię sobie robić przyjemności, i polecam każdemu rozpieszczanie się. :-)
Użytkownik: mchpro 27.04.2009 10:18 napisał(a):
Odpowiedź na: "Traktat ateologiczny" to... | uparciuszek
"Poza tym, rzeczą, której najbardziej zazdroszczę osobom wierzącym jest pewność, że zna się prawdę absolutną, ostateczną i niezaprzeczalną. Wolność od wątpliwości, od dylematów, od strachu przed byciem w błędzie."

Zapewniam Cię, że osoby wierzące nie są wolne od rozterek i wątpliwości. Twój opis dotyczy fanatyków - zarówno tych wierzących, jak i ateistów.
Użytkownik: uparciuszek 03.05.2009 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: "Poza tym, rzeczą, której... | mchpro
Tak, piszę o fanatykach. Ale fanatykiem można być w mniejszym lub większym stopniu i twierdzę, że wśród osób religijnych (ogólnie - nie tylko katolików rzymskich) średni stopień fanatyzmu (a także najbardziej powszechny stopień fanatyzmu) jest o wiele wyższy, niż wśród ateistów. Przynajmniej w Polsce.

Proponuję następujący eksperyment myślowy: wybierzmy "przeciętnego" katolika (rzymskiego) i ateistę. Poznajmy dokładnie ich poglądy i znajdźmy niekonsekwencję w opiniach każdego z nich - takie, które dotyczą najważniejszych dla nich "prawd". Bezlitośnie podzielmy się z nimi naszymi obserwacjami. Jaki będzie efekt?

Wg mnie katolik - o ile tylko uderzymy w wystarczająco czułe miejsce - stwierdzi (niekoniecznie na głos), że to co mówimy jest niezgodne z jego religią, więc coś z naszymi twierdzeniami musi być nie tak. Zacznie się motać w wyjaśnieniach, być może zrobi się trochę agresywny, ale nie ustąpi na krok. A po rozmowie czym prędzej postara się zapomnieć o całej sprawie. Ateista natomiast, choć może na początku jego reakcje będą podobne, będzie drążył ten temat i jeśli po dłuższym namyśle nie będzie potrafił obronić swego stanowiska, zmieni je.

Można też temat ugryźć od innej strony: Jak wiadomo, myślenie boli (a konkretniej, każda osoba odczuwa ogromny dyskomfort, jeśli musi rozpatrywać problem o stopniu skomplikowania przekraczającym pewien poziom - poziom ten dla każdej osoby jest inny). Wierzący mają łatwy sposób ucieczki przed tym bólem, ateiści (choć tu już niestety wyjątki zdarzają się znacznie częściej) - nie.
Użytkownik: Monika.W 03.05.2009 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, piszę o fanatykach. ... | uparciuszek
A najwięcej myśleli: komuniści, faszyści, czerwoni kmerzy, rządzące klasy w czerwonych Chinach. I dalej w tym kierunku...
Użytkownik: mchpro 04.05.2009 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, piszę o fanatykach. ... | uparciuszek
"Jak wiadomo, myślenie boli. (...) Wierzący mają łatwy sposób ucieczki przed tym bólem."

Ciekawe, że Ty podjąłeś dyskusję z osobą tak bezmyślną, jak ja. Bardzo Cię bolało? Wybacz, ale na tym poziomie nie zamierzam dyskutować.
Użytkownik: uparciuszek 04.05.2009 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jak wiadomo, myślenie bo... | mchpro
Choć dyskusji rzeczywiście nie warto ciągnąć, małe sprostowanie: Błędem z mojej strony było użycie słowa "ból" tak jakbym stwierdzenie, że "myślenie boli" traktował dosłownie. Jeśli tak to odebrałeś, przepraszam - nie było to moją intencją, a jedynie wynikało z niedokładnego przelania myśli na klawiaturę. W obu miejscach, w których pisałem o bólu, powinienem był np. ująć ten wyraz w cudzysłów.
Użytkownik: mchpro 05.05.2009 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć dyskusji rzeczywiści... | uparciuszek
Wyjaśniam, gdyż wiem, że czytanie ze zrozumieniem nie jest nauką łatwą ani małą.

Mimo Twojej opinii o mojej bezmyślności jest dla mnie oczywiste, że słowa "boli" nie użyłeś w znaczeniu dosłownym. Natomiast Ty jakoś nie możesz zrozumieć, że traktowanie osób wierzących jako bezmyślnych głupków nie zawsze jest zasadne. To tyle.
Użytkownik: aleutka 27.04.2009 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: "Traktat ateologiczny" to... | uparciuszek
"To, że nasze serce nie jest niezachwiane, znaczy również, że nie jest z kamienia; to, że nasza wiara (w najszerszym sensie tego słowa) nie jest niezachwiana, może znaczyć po prostu, że jest żywa. (...) Obawiam się i unikam "niezachwianych" ponieważ czuję o nich chłód śmierci i wrogości wobec życia, wobec jego dynamiki, ciepła i różnorodności; unikam ich bo po prostu nie wierzę w deklarowaną pewność ich wiary. (...) Moja wiara nie jest niezachwiana, przeciwnie - stale się chwieje. Chwieje nią cześć dla Tajemnicy, chwieje nią wstyd przed wielkimi słowami, bez których równocześnie nie mogę się obejść. Chwieje nią niechęć do formalizmu i chłodnego profesjonalizmu ludzi z zamkniętym sercem i mózgiem, chwieje nią lęk przed niebezpieczeństwem grożącym ze strony "właścicieli prawdy."

Te słowa napisał ksiądz. I przyznam, że wolę to, niż niezachwiany w swej pewności ateizm czy "areligizm" z którym zdarza mi się zetknąć. Święty Jan od Krzyża pisał o ciemnej nocy wiary, święta Teresa z Lisieux takoż. Zupełnie nie rozumiem skąd się bierze to (częste) przekonanie, że wszyscy wierzący mają absolutną pewność, iż znają prawdę absolutną. To bardzo powierzchowne założenie, mówiąc wprost - nic bardziej błędnego. Choć oczywiście założenie takie może być wygodnym punktem wyjściowym dla niechęci czy wręcz nienawiści. Inni to ciemnogród ograniczony i wolny od wątpliwości, ja nie. Dokładnie tak jak piszesz - dobrze jest mieć kogoś do obarczania winą za wszelkie zło...
Użytkownik: uparciuszek 03.05.2009 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: "To, że nasze serce ... | aleutka
"Te słowa napisał ksiądz. I przyznam, że wolę to, niż niezachwiany w swej pewności ateizm czy "areligizm" z którym zdarza mi się zetknąć."

Dla mnie natomiast duże znaczenie ma przeszłość danej osoby i to, jak dużym wysiłkiem dane poglądy osiągnęła. Na pewno jeśli ktoś był w dzieciństwie poddany silnej indoktrynacji, o wiele większy szacunek z mojej strony wzbudza jego uczciwa niepewność, niż ateizm osoby, która nie miała nigdy zbyt bliskich kontaktów z religią.

"Zupełnie nie rozumiem skąd się bierze to (częste) przekonanie, że wszyscy wierzący mają absolutną pewność, iż znają prawdę absolutną."

Zrewidowałem trochę ten pogląd. Nadużyciem było wrzucenie do jednego wora "wierzących" (choć nigdy nie pisałem o wszystkich). Otóż ta pewność nie musi być udziałem członków mniejszych sekt i religii, charakteryzuje natomiast katolików (rzymskich), czemu na poziomie establishmentu dano wyraz niejednokrotnie w oficjalnych dokumentach (np. Dominus Iesus - której jeszcze nie przeczytałem). Zastanawia mnie, czy wynika to bardziej z doktryny, czy też dominującej pozycji Kościoła.
Użytkownik: moremore 15.08.2009 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "Traktat ateologiczny" to... | uparciuszek
Mnie ta książka nieco rozczarowała. Przeszkadzała mi skrótowość, brak pogłębionej analizy, być może należy traktować Traktat, właśnie jako traktat i niewiele więcej. Pisarski styl Onfreya, sam w sobie sprawny, popada jednak w kwaśność, ponieważ emocjonalne zaangażowanie, zacietrzewienie autora momentami przekracza granice rozsądku, owocuje powtórzeniami (Paweł - histeryk, pojawia się chyba z dziesięć razy:)), napięciem, które się czuje, iskrzeniem z kartek :)Gdyby był drugą stroną w sporze, mógłby reprezentować słuchaczy jedynie słusznej stacji radiowej :P Książkę czyta się lekko i przjemnie, ale mnie trochę brak rozwinięcia wątków, na przykład kwestia kobiety w spojrzeniu kościołów, potraktowana została haniebnie skrótowo...Jako wprowadzenie do zagadnienia ateologii, ateoligizmu ?, oceniłam na 4,5. Do przeczytania.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: