Dodany: 16.04.2014 19:56|Autor: zuzankawes

Nowy mistrz kryminału


Dobry chwyt marketingowy - oto, co napędza książkowy biznes (nie tylko książkowy zresztą). Intrygujący tytuł to drugi krok do sukcesu, z czego zdaje sobie sprawę chyba każda osoba parająca się pisaniem, a chwytliwe nazwisko przykuwa zdecydowanie większą uwagę potencjalnego czytelnika. Ta prawda sprawdza się świetnie zwłaszcza w przypadku mało znanych pisarzy, którzy nie zdobyli jeszcze takiej renomy, by to ich nazwisko było wabikiem. Czasem jednak trzeba połączyć i jedno, i drugie, i trzecie, by sukces był murowany. Tak stało się w przypadku "Wołania kukułki" Roberta Galbraitha. Dobry tytuł i ciekawa treść nie wystarczyły, by powieść szybko zawojowała serca czytelników. Zastosowano więc chwyt marketingowy, który przyniósł natychmiastowy skutek. Gdy czytelnicy dowiedzieli się, że pod nikomu nic niemówiącym nazwiskiem Robert Galbraith kryje się jedna z najbardziej poczytnych autorek angielskich - J.K. Rowling, sprzedaż diametralnie wzrosła i "Wołanie kukułki" zaczęło okupować listy bestsellerów. Pod pseudonimem czy nie, nie ulega wątpliwości, że autor i kryminał, o których zrobiło się nagle głośno, w istocie zasługują na uwagę.

Londyn. Z balkonu swojego apartamentu wyskakuje Lula Landry. W samobójczą śmierć tej będącej u szczytu sławy supermodelki nie wierzy jej brat. By dowieść, że Lula sama się nie zabiła, wynajmuje stojącego na skraju bankructwa detektywa, inwalidę wojennego po misji w Afganistanie, który na domiar złego właśnie zakończył toksyczny związek z wieloletnią partnerką. Tak rozpoczyna się śledztwo prowadzone przez dociekliwego Cormorana Strike’a, podczas którego na własnej skórze poczuje on piętno celebryckiej sławy. Nie do przecenienia jest rola jego asystentki, Robin. Dziewczyna trochę z przypadku trafia do pracy u Cormorana, lecz szybko odnajduje się w nowej funkcji, zyskując zaufanie i szacunek szefa oraz klientów.

Relacja tej pary staje się wątkiem, który - choć poboczny - z wypiekami na twarzy obserwowany będzie przez żądnego sensacji czytelnika. Zresztą takich pobocznych wątków, które pochłaniają uwagę, jest tu znacznie więcej, bo Galbraith zadbał nie tylko o ekscytujący, choć wolno rozwijający się motyw główny, ale i o masę drobnych elementów, pojawiających się gdzieś na marginesie, które bardzo wzbogacają powieść. A dzięki naprawdę świetnie nakreślonym charakterom postaci ma się wrażenie, że sprawa prowadzona przez Strike’a jest nie tyle literacką fikcją, co sensacją rozgłoszoną przez plotkarskie media.

W powieści Galbraitha/Rowling może podobać się również Londyn pokazany w całej krasie, współczesny aż do bólu. Pięknie narysowany został obraz mass mediów, całej otoczki wokół celebrytów, sztucznie pompowanej sensacji i blichtru. Kontrastem dla tego obrazka jest codzienność przeciętnego Kowalskiego, a w zasadzie Smitha. Szarość kontra feeria barw. Angielskość wyziera z każdego rogu, zaułka, pubu. Nie należy jednak zapominać, że jest to przede wszystkim dobrze skonstruowany i dobrze napisany kryminał. Autorka, która "uśmierciła" kultową serię o Harrym Potterze, tą książką udowadnia, że mordowanie bohaterów powieści jest dla niej bułką z masłem, a ona sama w roli pisarza kryminałów czuje się jak ryba w wodzie.

Reasumując, w "Wołaniu kukułki" mamy do czynienia z niezłą intrygą, wciągającą fabułą i zaskakującym rozstrzygnięciem, które zadziwia swoją prostotą, czyli z bardzo dobrym kryminalnym debiutem. Pisanie pod pseudonimem posłużyło autorce; ona sama powiedziała, że dawało jej to wolność i swobodę twórczą, a przede wszystkim pozwalało nie odczuwać presji związanej z oczekiwaniem przez czytelników kolejnego "Harry’ego Pottera". I właśnie tę swobodę i wolność, o której mówi Rowling, wyczuć można w jej powieści wydanej pod pseudonimem. Dlatego polecam gorąco.


[Recenzja pochodzi z mojego blogu]



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 977
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: