Korona śniegu i krwi (
Cherezińska Elżbieta)
Nie do przecenienia jest popularyzatorska historycznie rola powieści Cherezińskiej. Co prawda prócz fabularyzowania historii oraz używania licentia poetica, w kilku miejscach zafałszowała lub naciągnęła (bądź po swojemu zinterpretowała) fakty na potrzeby akcji, ale ogólne wrażenie zostaje bardzo dobre. (problematyczne miejsca: historia córki Ryksy Elżbiety, poprzesuwane w czasie pewne wydarzenia, osoba Leszka Czarnego – trochę inaczej wygląda w źródłach, np. http://historiapolski.eu/leszek-czarny-zasromany-ksi-t9327.html, aż chyba z ciekawości poczytam sobie o nim w
Leszek Czarny: 1240-1288 (
Chmiel Lech)
i
Studium podzielonego Królestwa: Książę Leszek Czarny (
Żmudzki Paweł)).
Dziwią i psują lekturę całkiem liczne błędy ortograficzne (nie literówki, to darowuję): kilkukrotnie „książe”, „ukuła w palec” zamiast „ukłuła”, błędy w stylu „dwoma nogami”, kilka niezanotowanych już, oraz najbardziej uderzający: „watacha” zamiast „wataha”… Dodatkowo w ogóle nie podoba mi się sposób opisywania scen miłosnych – są strasznie bezduszne, bez emocji i smaku.
Dużym plusem dla mnie jest umiejętne wielostronne podejście do bohaterów i ich oceny sytuacji. Zupełnie inaczej niż w
Mgły Avalonu (
Bradley Zimmer Marion)
autorka nie stoi po którejś ze stron, a działają magie różnych grup – tak pogańskiej jak i chrześcijańskiej. No i bezstronność oraz subiektywny ogląd rzeczywistości jest nad wyraz zgrabnie zaprezentowany dla różnych stron: czy to pogańskich „Matek”, czy dla biskupa, czy dla czeskiego Wacława, czy dla wiarołomnego księcia, czy dla wiernych racji stanu. Cherezińska ma talent i potrafiła zaprezentować stanowiska każdej strony tak, jakby wnikała w czyjeś myśli – a przecież każdy jest przekonany o swojej racji, więc wielokroć kolejne rozdziały były mocno skontrastowane.
Na koniec dwa ciekawe wynotowane fragmenty:
1. Tu ubrana w słowa odpowiedź na pytanie dzisiejszej młodzieży „po co chodzić do szkoły i się tego uczyć?”: „Uczył się szybko i był nad wyraz inteligentny, ale brak gruntownego wykształcenia sprawiał, iż potrafił zadawać pytania oczywiste i nie wiedzieć rzeczy, które każdemu wydawały się normalne.” [653]
2. I tu też aluzja do współczesności możliwa: „Budowa klasztoru norbertanek w Słupsku dobiegła końca, bo choć przeciągał ją, to dłużej się po prostu nie dało.” [555] – być może pomni tego doświadczenia, dzisiaj budowniczowie III RP już nauczyli się przeciągać realizacje w nieskończoność ;)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.