Cunningham...
Autor prowadzi nas przez 100 lat codzienności pewnej rodziny. Codzienności dosyć niecodziennej, lecz w wersji Cunninghama jak najbardziej naturalnej i zwyczajnej. Pisarz w bardzo dosadny sposób, wręcz z fizjologiczną dokładnością, ukazuje nam sensualność i cielesną powierzchowność każdego z bohaterów ("Z ciała..."), jednocześnie z mistrzowskim kunsztem subtelnie malując psychologiczne portrety poszczególnych postaci ("... i z duszy"), pozwalając czytelnikowi bądź na zaprzyjaźnienie się z nimi, bądź też na nabranie negatywnego stosunku... Ukazuje przeróżne oblicza miłości, od tej surowej - ojcowskiej, poprzez więź łączącą matkę z jej dzieckiem, aż po seksualną fascynację kobiety i mężczyzny, a nawet doświadczenie homoseksualnej więzi głównego bohatera z innymi mężczyznami. Nie puentuje poczynań osób występujących na kartach powieści moralizatorskimi tezami, lecz pozostawia wolną drogą odczucion i sądom naocznych świadków wydarzeń, którymi w magiczny sposób czyni swoich czytelników.... :)
Jest coś takiego w książkach Cunninghama, co nie pozwala się w nich nie zakochać... Autor przedstawia nawet najbardziej ekscentryczne koleje ludzkiego losu z taką naturalnością i dozą sympatii, że sami stajemy się przyjaciółmi i "dobrymi duchami" głównych bohaterów. Myślę, że każdy odnajdzie w tej książce swoją własną myśl...
Bardzo gorąco polecam!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.