Dodany: 30.05.2009 21:12|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Dziś łobuzy, jutro bohaterowie...


Kupiłam tę książkę, zainspirowana początkiem noty na okładce: „Fascynująca opowieść o młodości Jana Grudzińskiego, dowódcy ORP »Orzeł«, który wsławił się brawurową ucieczką z Tallina do Anglii we wrześniu 1939 roku. Napisana w stylu »Znaczy Kapitana« Borchardta (…)”[1]. To wystarczyło, choć gdybym miała dość cierpliwości, by przeczytać notę do końca, nie doznałabym na wstępie lekkiego rozczarowania, stwierdziwszy, że element marynistyczny ogranicza się do krótkiego streszczenia historii wspomnianego wydarzenia i dalszych losów kapitana okrętu.

Ale rozczarowanie to wkrótce zostało wynagrodzone przez żywą i barwną opowieść o codzienności uczniów lwowskiego Korpusu Kadetów (którego dzisiejszym odpowiednikiem, choć już bez staroświeckiego powabu nadawanego przez nazwę, byłoby mniej więcej liceum o profilu wojskowym: pełny zakres przedmiotów ogólnokształcących plus musztra, manewry, strzelanie i wszystko to, co przygotowuje młodego człowieka do znalezienia się w szeregach armii). Ta szkolna sceneria sprawia, że całość kojarzy się nie tyle ze „Znaczy Kapitanem” (choć rzeczywiście, Łaszkiewicz dzieli z Borchardtem gawędziarskie zacięcie i umiejętność wydobywania z opisywanych sytuacji na przemian komizmu i podniosłości), co z równie uroczymi i zabawnymi wspomnieniami Gomulickiego („Wspomnienia niebieskiego mundurka”), Hertza („Ze wspomnień Samowara”) czy Makuszyńskiego („Bezgrzeszne lata”).

Tu jednak, bardziej niż w tamtych pozycjach, daje się zauważyć, że „męskie zabawy” piętnasto- czy siedemnastolatków nie zawsze bywają zgodne z obowiązującymi normami etycznymi i prawnymi. Metody, za pomocą których jedni kadeci usiłują zapewnić sobie mir wśród kolegów, inni „tylko” rozwiązywać - czasem zupełnie błahe - zatargi, dziś nierzadko „podpadałyby pod paragraf”, a jeśli nawet nie, to doczekałyby się ostrej reakcji ze strony władz szkolnych, rodziców czy nawet przypadkowych świadków. Opisy starć, podczas których jeden uczeń drugiego „młóci kułakami jak cepami w ramiona, w głowę, w brzuch (…), tłucze jego głową o podłogę, wykręca mu ręce, miażdży dłonią nos ”[2], a tamten odpowiada mu to kopniakiem w twarz, to uderzeniem ciężką deską w głowę, przeczytane we współczesnej prasie, są dla nas powodem do narzekań na kiepskie morale młodzieży i przewidywania dla niej jak najgorszej przyszłości. A przyszłość tamtych dwóch chłopców już znamy, bo w międzyczasie stała się przeszłością: ten silny, brutalny, który chciał sobie podporządkować zadziornego niedorostka, „zasłynął (…) jako zdolny futbolista”[3], ten drugi, co „potrafił nienawidzić do szału, do obłędu”[4], zginął w glorii bohatera wojennego, i to nawet nie podczas jakiejś szaleńczej eskapady, tylko zwykłego patrolu morskiego. A gdyby ich wówczas przekreślono, naznaczono piętnem młodocianych przestępców?... Autentycznie targają mną sprzeczne uczucia, bo z jednej strony jestem zagorzałą przeciwniczką wszelkiej przemocy, nie poważam ludzi rozwiązujących spory za pomocą pięści, z drugiej widzę, że poddawanie się takim prymitywnym instynktom wcale nie musi zabić w człowieku człowieka. Kto by pomyślał, że szkolne wspomnienia starego lotnika staną się bodźcem do rozmyślań nad kwestiami psychologiczno-prawnymi?

Ale wracając do tematu, jako całość ta opowieść o chłopięcych wybrykach, animozjach i przyjaźniach, o codziennym życiu szkoły kadetów i późniejszych losach jej absolwentów jest zwyczajnie dobra - czasem zabawna, czasem wzruszająca, napisana ładną, bogatą, miejscami nieco staroświecką (co akurat w moich oczach dodaje jej uroku) polszczyzną, więc kto po nią sięgnie, nie straci.



---
[1] Stefan Łaszkiewicz, „Szum młodości”, wyd. Finna, Warszawa 2008, tekst z okładki.
[2] Tamże, s. 45.
[3] Tamże, s. 50.
[4] Tamże.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 655
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: