Dodany: 12.08.2014 17:41|Autor: misiak297

Michaśka znów na t(r)opie


W mieście X grasuje perfidny seryjny morderca. Z - bo tak zostaje nazwany przez prasę - dopada swoje ofiary, zabija je i robi coś niezwykłego. Nikt w X nie może być bezpieczny. Igreka - ambitna dziennikarka/lekarka/detektywka/policjantka - włącza się w śledztwo. Nie wie, że jej samej grozi śmiertelne niebezpieczeństwo (ewentualnie: "że morderca jest bardzo blisko" bądź "że wkrótce jej tropem podąży psychopata"). Resztę możemy sobie sami dopowiedzieć. Ambitna bohaterka będzie tropić mordercę nie zważając na niebezpieczeństwo. W końcu wpadnie w sidła okrutnika, ale bez obaw - zanim włos jej z głowy spadnie, uratuje ją ukochany (względnie uratuje się sama), a psychol zgnije w więzieniu. Dobra nasza!

Takimi notami (oczywiście bez zdradzania typowego rozwiązania akcji) opatrzono wiele współczesnych kryminało-thrillerów. Tak też można przedstawić fabułę najnowszej powieści Michała Witkowskiego "Zbrodniarz i dziewczyna". Oto Michaśka - znany powszechnie literat-celebryta, autor m.in. poczytnych powieści "Lubiewo" i "Drwal", obecnie nieco znudzony monotonią życia - wpada w sam środek afery kryminalnej. Bowiem we Wrocławiu, mieście spotkań, młodych chłopców spotyka okrutna śmierć z rąk seryjnego zabójcy. "Przedwojenny Morderca" przebiera i stylizuje swoje ofiary na modłę 20-lecia międzywojennego. Co więcej, można przypuszczać, że zbrodnie mają coś wspólnego z samym Witkowskim - stąd jest on głównym podejrzanym. Przypadek sprawia, że Michaśka zostaje oczyszczony z zarzutów i sam aktywnie bierze udział w dochodzeniu. Wszak nigdy nie wiadomo, co "nada się do prozy". Tymczasem mnożą się ofiary, psychopata pozostaje bezkarny, napięcie rośnie. Dalszy przebieg wypadków jest już łatwy do przewidzenia.

A jednak "Zbrodniarz i dziewczyna" to nie kolejny sztampowy kryminał. Witkowski oczywiście trzyma się pewnych schematów (zwłaszcza tych wypracowanych przez obecnie bardzo popularne kryminały skandynawskie), ale zarazem traktuje je z przymrużeniem oka (Agatha Christie, Raymond Chandler czy Stieg Larsson zapewne przewracają się w grobach). Filuterne mruganie do czytelnika staje się zresztą swoistym wyznacznikiem książek Witkowskiego. Nie jest to pierwsze naginanie kryminalnych zasad w twórczości wrocławskiego prozaika. W "Drwalu" (którego quasi-kontynuację stanowi "Zbrodniarz i dziewczyna") ważniejsza od śledztwa wydawała się pogoń za młodym lujem.

Poza tym w najnowszej powieści Witkowskiego króluje tzw. żywioł narracji. Michaśka jest doskonałym gawędziarzem. Dokonuje celnych obserwacji, wyśmiewa absurdy rzeczywistości, potrafi bawić się językiem - a to wszystko przedstawione zostało lekko i z wyrafinowanym humorem. Nie można też zapominać o świetnych aluzjach literackich (nawet jeśli trafiają się odwołania do filmu, to zwykle będącego ekranizacją książki), których Witkowski nigdy nie szczędził swoim czytelnikom. Rozpiętość aluzji jest dosyć duża. Można tu znaleźć odwołania zarówno do de Laclosa, Jelinek (której zdjęcie Michaśka powiesił w swoim mieszkaniu, aby wykorzystać jako tarczę do rzutek w przypadku napadu zazdrości o to, "że suka tak fajnie pisze. Ma na tym zdjęciu minę psychopatki, ale psychopatki genialnej i rzucanie w nią strzałkami to doskonała terapia"[1]), jak i do Mniszkówny: "Zdębiałem, jak nie przymierzając, Stankówna, kiedy w »Trędowatej« zobaczyła, że nauczycielka została dopuszczona do towarzystwa (a ta mina to jest jej rola życia)"[2], "Lubiewa" (fenomenalna postać Pauli, wspomnienie o innych ciotach z pikiety) czy "Drwala". Pozwolę sobie zacytować jeszcze jeden fragment (przygotowywanie miłosnego gniazdka przed prawdopodobną randką), aby pokazać, ile Witkowski ma dystansu do siebie, co się zawsze chwali:

"Pochowałem rzeczy zbyt osobiste lub obniżające ochotę na seks. Wyeksponowałem nieliczne trofea, które mi zostały po nagrodach i nominacjach, z czasów, kiedy jeszcze zajmowałem się literaturą wysoką. Na co dzień Nagroda Gdynia leżała na podłodze i, z racji swojej wagi, przytrzymywała drzwi, żeby się nie zamykały, a nominacji do Nike to w ogóle nie mogłem nigdzie znaleźć. Szukałem, ale oczywiście poczciwa Władzia tak dobrze to gdzieś zachomikowała, że teraz nigdy nie znajdę. Tyle razy jej mówiłem, robiąc miny Barbary Niechcicowej z »Nocy i dni«:
– Moja Władziu, czy Władzi nie było już powiedziane, żeby nie chowała rzeczy tam, gdzie ja ich na pewno nie znajdę?"[3].

Właśnie za ten wyjątkowy styl, za te smakowite aluzje i za dystans w autokreacji, Michałowi Witkowskiemu wiele można wybaczyć. Na przykład to, że zupełnie bezzasadnie wplątał postacie z "Drwala" w fabułę "Zbrodniarza i dziewczyny" (z drugiej strony miło było znów spotkać Krewetę, Mariuszka czy Jadzię Parszywą). Albo to, że w drugiej połowie powieści z każdą stroną wzmaga się irytujący chaos, historia staje się niespójna, a właściwą akcję przerywają liczne dygresje (biorąc pod uwagę, że Michaśka - jako się rzekło - ciekawie opowiada, wybaczenie przychodzi tym łatwiej). Trudno tylko zaakceptować finał - napisany jakby na kolanie, "na szybko". Zupełnie jakby Witkowski zmęczył się już tą historią i chciał jak najszybciej postawić ostatnią kropkę. Szkoda, że nie starczyło mu siły na jeszcze jeden pisarski wdech i wymyślenie czegoś bardziej spektakularnego. Po całkiem obiecującym początku (love story Michaśki i Studencika rozgrywająca się na oczach kibicujących kelnerek to chyba najlepsza część książki) i względnie przyzwoitym rozwinięciu wątku kryminalnego finał zwyczajnie rozczarowuje. Miłość czytelnicza może wiele wybaczyć - ale nie zawsze tak ostentacyjne pójście na (literackie) skróty.

Pomimo tego zgrzytu w finałowym akordzie powieści "Zbrodniarza i dziewczynę" można polecić. To kawał naprawdę interesującej i niebanalnej prozy.


---
[1] Michał Witkowski, "Zbrodniarz i dziewczyna", wyd. Świat Książki 2012, s. 69.
[2] Tamże, s. 41.
[3] Tamże, s. 31.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 816
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: imogena 25.12.2015 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: W mieście X grasuje perfi... | misiak297
Dostałam wczoraj na gwiazdkę i tak trafiłam na Twoją recenzję. Naprawdę zachęca :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: