Dodany: 29.06.2009 22:33|Autor: Małgorzata_

Spotkanie z idiotą


„Życie z idiotą” Wiktora Jerofiejewa trafiło w moje ręce przypadkiem. Nazwisko autora nic mi nie mówiło, jednak fakt, że jest on Rosjaninem wystarczył, aby przekonać mnie do przeczytania tej książki. Od rosyjskiego pisarza oczekiwałam pięknej, przesiąkniętej rosyjską duszą opowieści. Ale to, co otrzymałam, przerosło wszelkie moje wyobrażenia.

„Życie z idiotą”, jak informuje nota na okładce, jest zbiorem najbardziej nonkonformistycznych i postmodernistycznych nowel Jerofiejewa z lat 1978–1990 – okresu, w którym publikacja jego utworów była zakazana w ZSRR.

Już na początku tytułowego opowiadania zorientowałam się, że nie mam do czynienia z literaturą rosyjską, do której przyzwyczaili mnie powszechnie znani i lubiani rosyjscy pisarze, tacy jak Dostojewski, Czechow, Bułhakow. I już w trakcie lektury zadałam sobie pytanie, czy mam jakiś sensowny powód, aby ją kontynuować. Bo czy jest sens czytać autora, który wyraźnie daje do zrozumienia swojemu czytelnikowi, ile go sobie ceni, zwracając się do niego „A teraz, mój chujowy czytelniku, kimkolwiek jesteś: gównem czy człowiekiem, […] pamiętaj: sąd twój mało mnie obchodzi”[1]? Jednak czy to ze względu na prowokacyjny ton Jerofiejewa, czy też z powodu mojej głęboko skrywanej, niezdrowej ciekawości - postanowiłam brnąć dalej w lekturę.

Przyznaję, że trudno było mi przebić się przez większość nowel, które brutalnie godziły w moje wyczucie estetyki. Jedne, jak „Papuga” opowiadająca historie nastolatka skatowanego na śmierć dla wymuszenia na nim obciążającego go zeznania, podawały mi wyprane z wszelkich uczuć, brutalne opisy przemocy: „…oberwaliśmy mu na koniec klejnoty […] i rzuciliśmy psom”[2]. Drugie, m.in. „Matka”, w której z kolei został opisany kazirodczy związek matki z synem, ukazywały mi, bez żadnych upiększeń, wulgarny obraz wszelkich wynaturzeń i patologii: „Matka kładzie syna na łóżku, krzepko łapie go za chuja”[3], „Jebana matka pierdzi głośno a radośnie, ale oboje są tak zachwyceni, że nawet tego nie słyszą. Po niecałych dwu i pół minutach razem dochodzą”[4]. Inne zaś polemizowały z moją wiarą i pojęciem etyki. Jak miałam się odnieść do głównej bohaterki „Kwitł bez” – pewnej Żydówki, która na pytanie „Czy Bóg istnieje?” odpowiada swoją waginą? Albo jak miałam wyjaśnić sobie samej, jaki cel miał autor umieszczając w opowiadaniu „Koniec świata” obszerny opis opanowania przez wszy włosów łonowych jednej z postaci?

Na szczęście nie wszystkie opowiadania miały taki wydźwięk. Zdarzały się i takie, jak np. „Biały wykastrowany kot o oczach pięknej dziewczyny” o skazanym na rozstrzelanie więźniu, który w pamiętniku swojego oprawcy zapisuje ostatnią myśl: „Człowiek jest stworzony do szczęścia, jak ptak do lotu”[5]. Pomimo że nowela kończy się źle dla bohatera, można w niej poczuć powiew optymizmu.

Czytając „Życie z idiotą” miałam wrażenie, że każda strona książki przesiąknięta jest zapachem alkoholu, a piszący ją znajduje się w stanie nieustającego delirium tremens, który podsuwa mu ciągle nowe, przepoczwarzone wizje rzeczywistości.

Wbrew temu wszystkiemu nie mogę jednak zarzucić Jerofiejowi braku talentu pisarskiego. Pisarz ten bowiem sprawnie operuje piórem, łącząc w swoich opowiadaniach spuściznę klasycznej literatury rosyjskiej z kontrowersyjnym, postmodernistycznym spojrzeniem. I choć w bulwersującej formie, Jerofiejew pisze o naprawdę ważnych rzeczach – życiu, polityce i wolności.

Nie polecam więc „Życia z idiotą” nie z tego powodu, że jest kiepskie, lecz dlatego, że przeczytanie go dla niejednego czytelnika może okazać się wysiłkiem ponad miarę. A dla innych może to być, ze względu na treść, lektura niestrawna.



---
[1] Wiktor Jerofiejew „Życie z idiotą”, tłum. Małgorzata Buchalik, wyd. Czytelnik, Warszawa 2005, s. 25.
[2] Tamże, s. 75.
[3] Tamże, s. 164.
[4] Tamże.
[5] Tamże, s. 34.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1082
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: