Dodany: 18.10.2014 13:30|Autor: Małgorzata_

2 osoby polecają ten tekst.

Polska książka potrzebuje ratunku - List otwarty


Trwa akcja zbierania podpisów pod listem otwartym środowisk literackich i wydawniczych, które postulują o wsparcie rynku książki regulacją zwaną "ustawą o książce". Bogata oferta tytułowa, szeroka dostępność do książki, fachowe doradztwo w dobrze prosperujących księgarniach – to cele, w których realizacji może pomóc wprowadzenie do polskiego porządku prawnego takiej ustawy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pod apelem podpisało się już wielu wybitnych autorów, dziennikarzy, aktorów i przedstawicieli rynku książki.

Wszyscy, którzy popierają te starania, proszeni są o złożenie podpisu pod apelem dostępnym TUTAJ.

 

Za: www.pik.org.pl

Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 63
Użytkownik: janmamut 18.10.2014 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
To oczywiście oznacza WYŻSZE ceny książek. Rzeczywiście: ratunek dla książki. No, ale skoro w szkole jest więcej wuefu niż matematyki, trudno się dziwić, że ludzie nie potrafią wyciągać wniosków.
Użytkownik: Szeba 18.10.2014 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: To oczywiście oznacza WYŻ... | janmamut
A myślałam, że więcej religii, niż języka polskiego, co by zresztą wyjaśniało galopujący wzrost czytelnictwa i morale w społeczeństwie, że aż trzeba mu regulacji odgórnych, żeby ukrócić obecną niewolną amerykankę uczciwości rynku.
Więcej, niż siedem dych za powieścidło? Nie może być!
Użytkownik: modem2 18.10.2014 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A myślałam, że więcej rel... | Szeba
Dobrze myślałaś - wszystkie klasy na wszystkich poziomach edukacji mają po DWIE godziny religii tygodniowo. Ile to jest w sumie od pierwszaczka po maturzystę? Ile w tym miejscu mogłoby być polskiego, matematyki, j. obcego, biologii, fizyki czy czegokolwiek innego, co uczy myśleć i rozwija, również fizycznie, jak wf, o którym tu wspomniano?
Maturzyści, którzy mają 'nabity' plan i wiadomo, mnóstwo pracy, powtórek itp, MUSZĄ mieć DWIE godziny religii! A nauczyciele przygotowujący do matury dostają zadyszki, żeby zdążyć wszystko zrobić. Paranoja.
P.S. Ale skąd te '7 dyszek'? Czyli jesteś przeciw?
Użytkownik: henia04 18.10.2014 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze myślałaś - wszystk... | modem2
To się powinno nazywać "Ustawą o jednolitej cenie książki nowej", a nie o ochronie i promowaniu czytelnictwa. Znaczy takie porozumienia kartelowe przepychane przez parlament, żeby prokuratura się nie czepiała?
Z drugiej strony (osobiście rzadko kupuję nowości marketingowe) to fajnie by było kupić sobie taką nowo wydaną książkę gdziekolwiek - w kiosku, sieciowej księgarni czy "z ulicy" mając pewność, że to ciągle ta sama cena. Tylko niesmak, że pewnie ta wyższa z możliwych.
Modem, zapomniałaś o pięciolatkach. Od przyszłego roku będzie to oznaczać tyle samo angielskiego, co religii, i bardzo bym chciała, żeby Biblię ci ludzie znali mniej więcej tak dobrze, jak angielski, po tych 13 latach nauki...
Użytkownik: modem2 18.10.2014 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To się powinno nazywać "U... | henia04
Zdaje się, że te francuskie przepisy lub niemieckie, które przywołuje się w liście, są bardzo korzystne dla cen książek - ochrona kultury przez państwo, dotacje itp.
Ceny książek chyba niewiele się różnią na polskich rynkach, 2-3 zł?
Religii w ogóle w szkole nie powinno być. Biblia to taka sama mitologia jak inne zbiory mitów. Nie uważam, że powinno się ją dobrze znać, chyba że jako obiekt religioznawstwa. Lepiej, żeby dzieci znały dobrze inne książki, języki, naukowe zjawiska niż wałkowały chodzenie po wodzie lub 'cudowne' rozmnożenie ryb i chleba itp.
Użytkownik: alva 18.10.2014 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdaje się, że te francusk... | modem2
Ceny książek może i nie różnią się tak bardzo, ale wydaje mi się, że bardziej zasadne byłoby tu porównanie średniego miesięcznego zarobku mieszkańców Polski i Niemiec.
Użytkownik: modem2 18.10.2014 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ceny książek może i nie r... | alva
Ale ja to podałam jako dwie różne sprawy:
1. Ceny książek u nas się tak bardzo nie różnią, więc chyba nie o to w tym projekcie chodzi. Ale o co w takim razie? Nie wiem więc, dlaczego tu tak bardzo się ten apel krytykuje? Zaś za mało uwagi, moim zdaniem zwraca się na to, że w dokumencie mówi się jeszcze o innych aspektach.
2. Zaś porównanie zarobków nie ma z apelem bezpośredniego związku - wiadomo, że tam zarobki większe. Czy ów list to ma zmienić?...
Użytkownik: alva 18.10.2014 22:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja to podałam jako dw... | modem2
A, to przepraszam, źle cię zrozumiałam :)
Użytkownik: Szeba 18.10.2014 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze myślałaś - wszystk... | modem2
Teraz już kosztują siedem. Czy ktoś kupi więcej, jeśli będą jeszcze więcej? Tak, ci uprzywilejowani. Tak, jeśli ktoś (podatnicy) pokryją różnicę. I (prawie) tylko oni. Wnioskuję, że o to chodzi z tymi dwunastoma miesiącami. Potem - to będzie już towar mniej luksusowy. Opcja druga - państwowe, nie oszukujmy się - grosze, nie zabiją jednak odwiecznej zabawy popyt-podaż, która to wyreguluje górny pułap. Ale może błędnie rozumuję.
Stety, czy nie, nie znam szczegółów projektu i nie wiem co o tym myśleć, co nie przeszkadza mi się teoretycznie pozastanawiać i poobawiać od różnych stron, i od tej nie pachnącej zbyt fajnie minionym systemem i od tej pachnącej systemem wręcz przeciwnym.
Użytkownik: modem2 18.10.2014 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: To oczywiście oznacza WYŻ... | janmamut
Dlaczego wyższe?
Użytkownik: juliannamaria 18.10.2014 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego wyższe? | modem2
Bo przez 12 m-cy będzie obowiązywała cena "okładkowa" i nawet ravelo nie da zniżki biblionetkowiczom, bo im nie będzie wolno!
Użytkownik: Szeba 18.10.2014 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo przez 12 m-cy będzie o... | juliannamaria
Cały czas funkcjonuje coś takiego jak cena okładkowa, cena detaliczna - zastanawiam się co to u licha jest, co to za dziwaczne zwierzę? Psu na budę?
Dlaczego wysyp tanich książek po Weltbildzie miał "popsuć rynek"? itp.
Szmatki w sieciówkach kosztują 200, a na wyprzedażach 30. Rynek działa?

A Ravelo i tak ci nie daje żadnych zniżek, jeszcze tego nie rozkminiłaś? ;)
Użytkownik: juliannamaria 19.10.2014 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Cały czas funkcjonuje coś... | Szeba
Ravelo było tylko przykładem. Każdy może sobie w to miejsce wpisać swoją księgarnię, w której tanio kupuje książki. Rezultat pozostanie ten sam- po ujednoliceniu ceny, nikt nigdzie, przez rok nie kupi z rabatem.

W praktyce w UE (na pewno w Niemczech, ale jeśli w innych krajach są duże różnice to niech mnie ktoś poprawi) wygląda to tak, że wydaje się książkę w twardej obwolucie, która kosztuje ok. 25 euro i ta cena jest "zamrożona" przez rok. Po roku cenę można "uwolnić" a jednocześnie zostaje wydany ten sam tytuł w miękkiej oprawie w cenie ok. 10 euro i sytuacja z "mrożeniem" zaczyna się od nowa. Cena książki w twardej obwolucie, już po jej "uwolnieniu" rzadko spada a jeśli już to niewiele. Naprawdę tanio można kupić książki gdy księgarnia robi czystkę i wtedy stemplują ksiązki przecenione (na prezent już się nie nadają). Jeśli chcesz na prezent to możesz kupić ten sam tytuł, ale w normalnej cenie!


Użytkownik: Szeba 20.10.2014 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ravelo było tylko przykła... | juliannamaria
Rzeczywiście, Ravelo to taki sam dobry przykład jak każda inna firma, bo żadna z nich nie sprzedaje książek z tzw. rabatami, czy w tzw. promocji, co najwyżej i nie wiedzieć czemu w cenie hurtowej lub pomiędzy hurtową a detaliczną. Nie mówię, że pomysł ustawy tu omawiany jest ok, ale to, co jest obecnie też wcale ok nie jest. Ja, naiwne dziecię, może bym chciała, żeby rynek był jednak trochę bardziej przejrzysty i żeby ze wszystkich stron nie starano się mnie przede wszystkim ciągle zrobić w bambuko, a zwłaszcza w takiej dziedzinie jak książka i literatura.

Wiem, znam te teksty, że to powrót komuny, że takie są prawa wolnego rynku (czyt. dzikiego zachodu ;) a kto podniesie rękę... Tylko że z wolnym rynkiem jest trochę jak z wolnością. Czy faktycznie chodzi o to, że powinno być wolno wszystko i zawsze, i każdemu? A niby jak by to miało funkcjonować? Jak w Walking Dead? ;)
Użytkownik: janmamut 18.10.2014 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego wyższe? | modem2
Bardzo proste. Nie można obniżyć ceny przez 12 miesięcy, więc trzeba w nią wkalkulować straty. Wyobraź sobie kogoś, kto handluje bananami (przykład o tyle dobry, że regulacje UE podniosły ich ceny tak z połowę). Źle rozpoznał rynek i teraz mu owoce przejrzewają, a wkrótce zgniją. I nie mówmy, że książka się nie psuje. Trzeba ją przechowywać, a to kosztuje.

Zatem: albo zmowa cenowa, albo jeszcze skuteczniejsze wypchnięcie z rynku małych, całkowicie wbrew propagandowemu mydleniu oczu.
Użytkownik: Szeba 18.10.2014 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo proste. Nie można ... | janmamut
Ja mam wrażenie, że owszem, książka się psuje, bo teraz liczą się same nowości. I jeśli coś na dłużej (ale nie za długo!) nie trafi na listy bestselerów, to staje się szybko nieświeże.
Użytkownik: modem2 18.10.2014 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Podpisałam. Podbijam temat, bo uważam, że inni też powinni podpisać i propagować tę akcję. Ja już wysłałam link do innych. Też tak róbcie.
Użytkownik: Sylwia_ 18.10.2014 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Andrzej Kuryłowicz, zmarły w tym roku właściciel wydawnictwa Albatros, mocno skrytykował pomysł PIK w swoim liście otwartym, który poniżej przytaczam. Data powstania: luty 2014.

"Przedłożony przez PIK projekt ustawy o "jednolitej cenie książki", wbrew twierdzeniom jego autorów, nie był przedmiotem konsultacji społecznych, ani nawet branżowych.

Powstał w wąskim gronie złączonych wspólnymi interesami członków Rady PIK, do której wchodzą także dwie osoby reprezentujące Bibliotekę Analiz (dlaczego aż dwie z takiej małej firemki - Bóg raczy wiedzieć). Autorzy projektu, jak publicznie stwierdził pan Albin, nie byli zainteresowani opiniami wydawców reprezentujących alternatywne stanowisko w tej sprawie. Przypomnijmy - PIK zrzesza ok. 200 wydawców, spośród kilkunastu tysięcy funkcjonujących na rynku. Nie jest więc żadną wiarygodną reprezentacją środowiska wydawniczo-księgarskiego. Nie ma więc powodu, aby pomysły akurat tej grupy ludzi musiały być narzucane przeważającej większości innych podmiotów.

Sam projekt, wymieniający w swojej preambule rzekomo pozytywne konsekwencje wprowadzenia stałej ceny na książkę to zestaw pobożnych życzeń (typu zwiększenie czytelnictwa, spadek średniej ceny książki, wzrost sprzedaży) i rygorów sprzecznych nierzadko ze zdrowym rozsądkiem, sprzeczny z istniejącym prawodawstwem zabraniającym zmów cenowych, stanowiący zaprzeczenie idei wolnego rynku. Można jasno powiedzieć - to wykwit tej samej wybitnej myśli intelektualnej, za którą stoją PIS i jego akolici opowiadający brednie o sztucznych mgłach, helu rozpylanym nad lotniskiem w Smoleńsku przez ludzi Putina, wielkich magnesach ściągających samoloty na ziemię czy bombach podłożonych z rozkazu Tuska i Komorowskiego w samolocie prezydenckim, którym leciał pan Lech Kaczyński, inaczej mówiąc były już prezydent.

Projekt PIK jest dobitnym dowodem na całkowitą bezużyteczność tej instytucji, rozpaczliwą próbą udowodnienia sensu jej istnienia. Powiedzmy sobie szczerze - gdyby z dnia na dzień PIK po prostu zniknął, na rynku książki, czy w poziomie czytelnictwa w Polsce, nic by się nie zmieniło - ani na lepsze, ani na gorsze. Nikt by nawet tego faktu nie zauważył. Więc niech już lepiej nie szkodzą - najlepiej jakby przestali udawać, że są komukolwiek potrzebni.

Ustawa o stałej cenie książki jest nam potrzebna tak, jak lodówki na Antarktydzie. Jakie korzyści mają płynąć dla czytelnika i wydawcy z uniemożliwienia sprzedaży książek w sieciach dyskontowych i hipermarketach? Wiadomo przecież, że tego typu placówki mogą sprzedawać towary (w tym książki) wyłącznie w cenach niższych niż gdzie indziej - Empikach, Matrasach czy zwykłych księgarniach. Taki jest bowiem sens ich istnienia. Nie mogąc mieć niższej ceny na nowo wydaną książkę, zastąpią ją innym produktem. Ludzie, których stać najwyżej na wydanie 20-25 zl za książkę i którzy nigdy nie zaopatrują się w nią po cenie Empiku, zwyczajnie zrezygnują z zakupu. Czy w ten sposób ma zwiększyć się czytelnictwo i wzrosnąć sprzedaż? Nonsens widoczny gołym okiem.

Po co przenosić na polski grunt rozwiązania z Francji, gdzie realia ekonomiczne są zupełnie inne, poziom zarobków nieporównywalny z Polską, a sprawy z powództwa o charakterze gospodarczym rozstrzygane w tempie 10 razy szybszym, niż u nas? Komu to ma służyć? Czytelnikom i bibliotekom, które będą musiały ograniczyć zakup nowości - na pewno nie!
Prawie monopolistom typu Empik, który niechętnie patrzy za sprzedaż w Biedronkach - na pewno tak.
Czy o to wam chodzi, szanowni przedstawiciele Izby? Może powiecie to wprost?

Porażający jest poziom hipokryzji prezentowany przez autorów ustawy. Czyż przypadkiem nie ma wśród nich wydawców, którzy szerokim frontem handlują swoimi książkami w sieciach typu Biedronka, Tesco, czy nawet Empikach, sprzedając je z gigantycznym rabatem? Z litości nie wymieniam tu nazw firm, ale większość wydawców i księgarzy i tak wie, o kogo chodzi. A czemu zwolennicy ustawy sami nie zastosują się do kretyńskich reguł, które chcą narzucić całemu rynkowi wydawniczemu? Któż im broni trzymać się stałej ceny i stałego rabatu dla wszystkich punktów sprzedaży skoro - jak uważają - płyną z tego same korzyści? Nie robią tego z oczywistego powodu - bo doskonale wiedzą, ze spadnie im sprzedaż, że stracą rynki zbytu.

Ile jest warta ustawa sporządzona przez ludzi, którzy sami nie wierzą w pozytywne konsekwencje wymienione w preambule projektu? Ile jest wart cały ten, mówiąc kolokwialnie, bullshit?

Mam nadzieję, że ta wypowiedź poruszy przynajmniej niektóre szare komórki uczestników rynku książki, którzy zablokują radosne pomysły pana Albina j jego paczki z PIK-u.

Jeśli chodzi o PIK - apeluję o przeprowadzenie pełnych konsultacji z całym środowiskiem wydawniczym, publiczne prezentowanie alternatywnych poglądów na ustawę, a przede wszystkim zrobienie cyfrowej symulacji wszystkich jej skutków przy użyciu powszechnie dostępnych narzędzi matematycznych , jak choćby zajmującej sie tego typu zagadnieniami teorii sterowania. To nie jest trudne - trzeba tylko chcieć!

Apeluję do PIK-u o ujawnienie pełnej treści zrobionego przez CBOS za publiczne pieniądze raportu założycielskiego dotyczącego czytelnictwa w Polsce. Dlaczego ten raport został utajniony i jest dostępny tylko wąskiej grupie członków Rady PIK? Czyżby jego konkluzje były nie na rękę PIK-owi i autorom ustawy? A może z polska książką i czytelnictwem nie jest tak źle, jak próbują nam wmówić? Może polskiej książki nie trzeba ratować? Dlaczego z raportu może korzystać tylko wąska grupa osób z kierownictwa PIK-u? Rodzi to poważne obawy o konflikt interesów...
Z poważaniem
Andrzej Kuryłowicz
Wydawnictwo Albatros

Źródło: http://www.ksiazka.net.pl/?id=4&tx_ttnews%5Btt_new​s%5D=19052
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 19.10.2014 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Andrzej Kuryłowicz, zmarł... | Sylwia_
Bardzo celna wypowiedź, przede wszystkim ekonomicznie.

Zasadniczo wg mnie nie ma już nic do dodania, projekt jest poroniony i zdrowy rozsądek wystarczy do zrozumienia, że wyższe ceny nie spowodują wyższej sprzedaży, a cenowa urawniłowka zaszkodzi głównie małym księgarenkom aniżeli sieciówkom.

Parę jedynie uwag:
- nemo iudex in causa sua - tu zaś mamy projekt i poparcie głównie od zainteresowanych wydawców i księgarzy (nakręconych pobożnymi życzeniami)
- znamienne, że na liście podpisów brakuje praktycznie kogokolwiek związanego z ekonomią - jasne, że projekt może zaszkodzić tak rynkowi księgarskiemu, jak i czytelnictwu, więc finansowo wszystkie strony stracą; dla tych, którzy jeszcze nie zaskoczyli - to już było! regulacja cenowa choćby za PRLu pokazała, jakie są skutki odgórnego ustalania wartości towarów
- p. Kuryłowicz odsłonił się politycznie trochę bez związku z tematem, ale racja jest, że pomysł iście socjalistyczny - pasuje do stylu PISu czy SLD
Użytkownik: belial 06.11.2014 08:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Andrzej Kuryłowicz, zmarł... | Sylwia_
Co do samego "sprzeczne z logiką" to np. sposób na usprawnienie ruchu w mieście też jest "sprzeczny z logiką" bo skoro jest za dużo samochodów i tworzą się w mieście korki, to logiczny sposób na poszerzenie dróg, jest przeciw-skuteczny... http://www.tnn.pl/k_675_m_3.html

"Sprzeczny z logiką" wcale nie jest ostatecznym i wiarygodnym argumentem, sam w sobie. Z tego co pamiętam, w Biedronkach, Saturnach etc. tania książka, która jest sprzedawana, to nie są nowości, które właśnie wyszły. Ta sama cena przez rok nie zaszkodzi sprzedaży książek w tamtych sklepach. Książki kosztują tam 10, 20 zł, a przeciętny Polak i tak się zaopatruje w taniej książce, bo na rok wydaje średnio niecałe 20 zł. Jak więc to ustalenie jednej ceny i dla małych księgarni i dla Empiku ma się odbić negatywnie na czytelnictwie? Nowości rzadko kiedy kosztują poniżej 20 zł, tak czy inaczej.

Sytuacja z lutego (bodajże) 2014. Wyszła nowa książka, znalazłam w jakiejś księgarni, ale że nigdy nie czytałam wojennych, serii nie znałam postanowiłam poczytać w domu opinie. Dajmy na to cena okładkowa 39 zł. Przychodzę do domu, szukam informacji o książce. Co znajduję - przez pierwszy miesiąc (czyli gdy jest największy szum) Empik ma wyłączność na sprzedaż książki z rabatem 25%. Hmmm...

Co do ilości wydawnictw i wydawnictw zrzeszonych, według raportu IK (rozumiem, należy nie wierzyć), za większość książek wydawanych w Polsce odpowiada wąska grupa wydawnictw. Nie rozumiem więc oburzenia, że 100% wydawnictw nie brało w tym udziału.
Użytkownik: Urszulla 18.10.2014 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Polska książka zapewne potrzebuje ratunku, ale czy na pewno w ten sposób? Zbieranie podpisów bez ujawnienia proponowanych zmian prawnych jest jak prośba o podpisanie czeku in blanco.
Użytkownik: alva 18.10.2014 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Tutaj https://www.facebook.com/Zygmunt.Miloszewski/posts​/788918894508229 jest wypowiedź Zygmunta Miłoszewskiego na temat tej ustawy. Przyznam, że zmusiła mnie do spojrzenia na proponowane zmiany pod innym kątem, ale koniec końców - wszystko sprowadza się do tego, żeby można było na okładce napisać cenę 35 zł i sprzedawać książkę po cenie 35 zł, zamiast pisać na okładce 45 zł, a sprzedawać po 35.
Użytkownik: Sznajper 18.10.2014 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Tutaj https://www.faceboo... | alva
W tej chwili kupuję książkę w twardej oprawie za trzydzieści kilka złotych w "promocji", choć cena okładkowa to około 50 zł. Jeżeli po zmianach zapłacę rzeczywiście tyle samo, co na okładce, czyli 30 złotych, to jestem za. Ale jeżeli po zmianach będę zmuszony zapłacić 50 zł ceny okładkowej, co zapowiadają przeciwnicy ustawy, to obawiam się, że zasilę grono zwolenników kapitana Haka.
Użytkownik: beatrixCenci 19.10.2014 01:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Tutaj https://www.faceboo... | alva
W sumie lepiej jest to wyjaśnione w komentarzu do posta Miłoszewskiego - chodzi o to, by sieciówki nie wymuszały na wydawcach/hurtowniach obniżek cen książek od "dnia zero", czyli od premiery, a małe księgarnie, które nie mają wystarczającej "siły perswazji", by wytargować aż takie upusty, nie pozostawały na lodzie zmuszone do sprzedaży książek po cenie okładkowej. Jakoś mi to trafia do przekonania.
Użytkownik: Monika.W 19.10.2014 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: W sumie lepiej jest to wy... | beatrixCenci
Czyli - tak na prawdę to jest akcja: walczmy z sieciówkami.
Ja taką akcję stosuję od dawna, od czasu, gdy dowiedziałam się, jaką politykę stosuje Empik (pewnie inne sieciówki też). Po prostu - nie kupuję książek w empikach i dużych księgarniach. Głównie kupuję prosto od wydawców, co w czasach internetu jest proste, łatwe i przyjemne. Zresztą - wspierać nie małe księgarnie, ale wydawnictwa, które wydają ambitniejszą nieco literaturę.

Może warto tę akcję zamienić na akcję nieposłuszeństwa obywatelskiego - nie kupuj w księgarniach sieciowych.
Użytkownik: Monika.W 19.10.2014 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli - tak na prawdę to ... | Monika.W
Weszłam na stronę WAB, aby kupić najnowszego Miłoszewskiego. I co? I nie można. Jest przekierowanie na stronę empiku. Tego to już zupełnie nie rozumiem. Niby mają swoją księgarnię, ale tak na prawdę Grupa Foksal internetowo sprzedaje przez empik (przekierowanie).
Chyba pójdę na Targi Książki w Krakowie, choć to daleko i tłumy mnie zabiją.
Użytkownik: Marylek 19.10.2014 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Weszłam na stronę WAB, ab... | Monika.W
Zdaje się, że oficjalna premiera przewidziana jest na 22 X, a na razie tylko Empik ma książkę w przedsprzedaży, w cenie obniżonej o 25%. Czyli istotnie, cena okładkowa ma się nijak do rzeczywistej ceny zakupu książki. Miłoszewski wspomina o tym w swojej wypowiedzi na fb podlinkowanej wyżej w tym wątku.
Użytkownik: Monika.W 19.10.2014 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdaje się, że oficjalna p... | Marylek
Mnie chodziło o to, że WAB (i Grupa Wydawnicza Foksal) nie mają swojej księgarni internetowej, ale przekierowanie do Empiku. O jakże to smutne.

Wypowiedź Miłoszewskiego czytałam. Wypowiedź jak wypowiedź. Świetny pisarz nie musi znać się na ekonomii, a ja mogę lubić jego książki i nie muszę zgadzać się z jego poglądami. Zwłaszcza, że z wywiadu z Miłoszewskim wynika, że nie wiedział, co to poszetka. Zaskakujące - w kontekście postaci Szackiego. Nie wierzę, że ustawa o jednolitej cenie książki przyniesie jakiekolwiek pozytywy w zakresie cen książek czy zwiększenia czytelnictwa.
Użytkownik: Marylek 19.10.2014 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie chodziło o to, że WA... | Monika.W
Ja też w to nie wierzę.

O poszetce mógł nie wiedzieć - młody jest. ;) Najważniejsze, że się douczył i teraz już wie.
Moi studenci nie wiedzieli, co to jest podołek, w życiu takiego słowa nie słyszeli. Signum temporis.
Użytkownik: agatatera 19.10.2014 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie chodziło o to, że WA... | Monika.W
A po co mają tworzyć sztuczny byt w sytuacji, jeżeli to ta sama grupa? Tak dla pro formy? :>
Użytkownik: Monika.W 19.10.2014 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: A po co mają tworzyć sztu... | agatatera
Znaczy, że WAB jest częścią Empiku? Nie wiedziałam. Czy Empik kupił też jakieś inne wydawnictwa?
Użytkownik: agatatera 19.10.2014 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Znaczy, że WAB jest częśc... | Monika.W
A dokładnie tak:

"Właścicielem wydawnictw W.A.B., Wilga oraz Buchmann, które weszły teraz w skład Grupy Wydawniczej Foksal jest firma Empik Media & Fashion. W jej ramach funkcjonują: Grupa Empik (m.in. salony Empik), sieć sklepów Smyk z asortymentem dziecięcym, sieć szkół językowych Empik oraz Speak Up, jak również grupa sklepów franczyzowych z modą oraz kosmetykami.

Spółki powiązane z Empik Media & Fashion działają nie tylko w Polsce, ale również w Niemczech, Rosji, Czechach, Słowacji, Turcji, Rumunii oraz na Ukrainie."

http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/w-a-b-wilga-oraz-buchmann-lacza-sie-w-wydawnictwo-grupa-wydawnicza-foksal#
Użytkownik: Monika.W 19.10.2014 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A dokładnie tak: "Właś... | agatatera
No to kupię jutro z czystym sumieniem Gniew w Empiku. Nawet wynika z tego, że to zgodne z moją zasadą - kupowania w wydawnictwie:)
Użytkownik: agatatera 19.10.2014 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: No to kupię jutro z czyst... | Monika.W
W tym wypadku właściwie tak :)

Jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń z "Gniewu"! Ja właśnie skończyłam i uważam, że pojechał po bandzie ;)
Użytkownik: Monika.W 21.10.2014 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym wypadku właściwie t... | agatatera
Za mną zarwana noc i 300 stron przeczytanych. Bardzo dobra. Chyba najlepszy Miłoszewski. Aż się cieszę, że Miłoszewski będzie się rozwijał teraz w jakimś innym kierunku - albo nowy bohater, albo nie-kryminał. Chciałabym go poczytać w jakiejś formie, w której mogłoby być więcej Miłoszewskiego.

Ale wizyta w Empiku z lekka traumatyczna. Czułam się zagubiona, a książki są tam schowane. Jak już się odnalazłam, to nawet sporo ciekawych książek na półkach wypatrzyłam. Jednak sama idea tego sklepu (bo to na pewno nie jest księgarnia) zdecydowanie mi się nie podoba.
Użytkownik: agatatera 21.10.2014 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Za mną zarwana noc i 300 ... | Monika.W
O widzisz, a mnie się bardziej podobało "Ziarno prawdy", jakoś bardziej do mnie przemawiało. W "Gniewie" jak dla mnie pojechał już naprawdę po bandzie. Miałam momentami wrażenie, że ma dosyć Szackiego i robi wszystko, by zdecydowanie czytelników przekonać, że to już koniec i nie chcemy do niego wracać ;) Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że to ciągle świetnie napisana książka!

Co do E. to fakt :> Chociaż mocno zależy od salonu, jednak generalnie to mydło i powidło z dodatkiem książek.
Użytkownik: Monika.W 21.10.2014 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: O widzisz, a mnie się bar... | agatatera
Jeszcze nie wiem, która część cyklu bardziej mi się podoba. Primo - jeszcze nie skończyłam (choć czytałam do 3 w nocy), secundo - na razie czuję Gniew zbyt intensywnie. Ciągle mam przed oczami obrazy z Gniewu. Szackiego nigdy specjalnie nie lubiłam, a już na pewno nie lubiłam go w Uwikłaniu (za ten dla mnie całkiem niezrozumiały i bezsensowny romans). Tak sobie myślę, że Miłoszewski robi to specjalnie, Szacki chyba nie jest do lubienia. Za to uwielbiam Miłoszewskiego. Za tło i postaci drugoplanowe, za to, że każda książka z cyklu jest inna, że ma inne to tło i idee do przekazania, że kryminał nie jest najważniejszy.
Użytkownik: Monika.W 22.10.2014 08:32 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym wypadku właściwie t... | agatatera
Już skończyłam. Poszedł po bandzie, rzeczywiście. I to poszedł tak, że według mnie ostatnie 80 czy stron zepsuło świetny kryminał. Czytałam wczoraj tę końcówkę coraz bardziej rozczarowana. Miałam wrażenie, jakby była niedopracowana, doklejona, zmieniana w ostatniej chwili. W każdym razie - według mnie nie pasuje ani do świetnego początku, ani do Miłoszewskiego. Zmowa, spiski, udziwnienia. Po co? Ocena spadł do 4 za to zakończenie.

No i pytanie - gdzie jest Szacki? Nie umiem robić tych ukrytych tekstów, więc piszę enigmatycznie - jeśli miał być koniec cyklu o Szackim, to wystarczyłoby, żeby poniósł konsekwencje czynu z pierwszego rozdziału. Zwłaszcza, że córka wie, że tam był.
Użytkownik: agatatera 22.10.2014 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Już skończyłam. Poszedł p... | Monika.W
No właśnie, też mam mieszane odczucia co do końcówki. Generalnie książka nadal robi wrażenie, ale miałam uczucie, jakby autor chciał już tylko skończyć i to tak z przytupem.
A co do Szackiego, to faktycznie, wystarczyłoby go skazać na poniesienie konsekwencji czynu. No, ale widocznie autor chciał zostawić furtkę, może bał się, że za 10 lat będzie chciał wrócić do tej postaci ;) Córka swoją drogą to byłby ciekawy bohater, jak sobie poradziła z tym wszystkim :>
Użytkownik: Monika.W 22.10.2014 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, też mam miesz... | agatatera
A jak myślisz - gdzie jest Szacki?
Użytkownik: agatatera 22.10.2014 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak myślisz - gdzie jes... | Monika.W
Wersje mi się zmieniają, zależy od dnia ;) Raz myślę, że Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: Monika.W 22.10.2014 11:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Wersje mi się zmieniają, ... | agatatera
Czyli Miłoszewski sam sobie zaprzeczył - zostawił otwarte zakończenie, może wrócić do Szackiego, jak będzie chciał albo jak wydawcy będą tego żądać i dobrze za to zapłacą.
Szkoda. Rozczarował mnie. Powinien Szacki ponieść konsekwencje czynu z 1 rozdziału.
Użytkownik: agatatera 22.10.2014 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli Miłoszewski sam sob... | Monika.W
No właśnie, zastanawiam się dlaczego ostatecznie wybrał zakończenie otwarte. Szkoda, że książkę skończyłam już po spotkaniu autorskim, bo chyba bym o to zapytała, co nim powodowało.
On się niby zapiera, że nigdy więcej Szackiego. Zażartował, że może kiedyś jego córka, jak dorośnie ;) No, ale życie to zweryfikuje.
Użytkownik: beatrixCenci 22.10.2014 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, zastanawiam s... | agatatera
Nie zarzyna się kury znoszącej złote jajka :)
Użytkownik: Monika.W 22.10.2014 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zarzyna się kury znos... | beatrixCenci
Zgadzam się. Tylko po co deklaracje, że to ostatnia część z Szackim? Marketing i nic więcej? Jeśli tak - to mnie Miłoszewski rozczarował trochę. Jak i ostatnie 80 stron książki.
Mam zresztą taką myśl - że może było inne zakończenie? Zamknięte, spójne z resztą, trzymające poziom reszty. Ale zażądano zmian???
Użytkownik: beatrixCenci 22.10.2014 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się. Tylko po co ... | Monika.W
No cóż, wyjaśnić to może tylko sam autor, czytelnikom pozostaje tylko zgadywać.
Użytkownik: agatatera 22.10.2014 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się. Tylko po co ... | Monika.W
Ja myślę, że to jednak może być - przynajmniej na dłuższy czas ;) - ostatnia część o Szackim. Autor, męczony przez Mellera, zarzekał się sama nie wiem ile razy, że ma już dosyć kryminałów i chce teraz pójść w innym kierunku.

A co do złotych jaj, to sądzę, że Miłoszewski już ma tak "wygraną publikę", że pójdą za nim i w inny gatunek, sprawdzić, jak mu poszło. A potem się zobaczy :>
Użytkownik: imogena 23.10.2014 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Już skończyłam. Poszedł p... | Monika.W
A ja przez Waszą dyskusję też przeczytałam "Gniew" i muszę przyznać, że... w moim przypadku zakończenie (czyli ostanie +/- 80 stron) podniosło moją ocenę tej książki. Po pierwsze: dyrektor Smaczek: prawdziwy smaczek. Po drugie: ten dickensowski klimat, który tak dyskretnie się ujawniał przez cały czas, a który pokazał się w całej krasie w iście dickensowskim zakończeniu.
I nawet przestało mi przeszkadzać, że rozwiązanie intrygi kryminalnej wręcz się narzucało (przynajmniej w dużej części; bo i TAMTA postać dała się zapamiętać i TE powtarzające się słowa TEJ postaci były nie do przeoczenia). I że fałszywe tropy takie oczywiste... Ale tu chodziło jednak o coś więcej. I te subtelne gry z czytelnikiem... Według mnie to najlepsza powieść Miłoszewskiego pod względem formy. (Bo pod względem treści będę się upierać przy "Uwikłaniu").


A co do meritum dyskusji, zgadzam się z tymi, którzy są przeciw.

...
Użytkownik: olaneczka 19.10.2014 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli - tak na prawdę to ... | Monika.W
Tylko, że ta akcja przeciwko Empikowi też była nieźle rozdmuchana przez pewną grupę wydawców. Gdyby rzeczywiście było tak źle, to wydawcy w ogóle nie współpracowaliby z sieciówkami i sprzedawali bezpośrednio, a jednak wychodzi na to, że ta współpraca się opłaca. To tak najkrócej bez wzdawania się w szczegóły jak mrożenie pieniędzy w back katalogi, consignementy, warunki factoringu itp. Jednym słowem warto zapoznać się ze stanowiskami obu stron i wyciągnąć obiektywne wnioski. Ja w każdym razie do wspomnianej akcji na pewno nie przystąpię, bo wybieram to co mi się opłaca i nie kieruję się wzajemnymi oskarżeniami biznesowymi, bo jak chodzi o pieniądze, to zawsze ktoś będzie niezadowolony.
Użytkownik: Monika.W 19.10.2014 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko, że ta akcja przeci... | olaneczka
Książka nie-mainstreamowa to delikatny produkt. A wydawnictwa wydające coś spoza mainstreamu nie mają lekko. Osobiście je zatem wspieram - kupując książki bezpośrednio u nich . Na pewno nie wychodzi drożej niż w Empiku. Może czasem więcej kłopotu.
I nie mówię, że Empiki należy zamknąć albo zakazać sieciowym księgarniom stosowanych przez nich praktyk. Zwłaszcza, że te praktyki nie naruszają prawa, a jedynie - dobre obyczaje i inne imponderabilia.

Nie wiem, jakie teraz są zasady - ale parę lat temu sieciówki kupowały książki z odroczonym terminem płatności (np. 180 dni). Efekt - sieciówki nie płaciły, ale w koszty sobie wliczały. Zaś wydawnictwa nie otrzymywały pieniędzy, ale VAT i PIT musiały zapłacić. Akurat od 2014 roku zasady się zmieniły w zakresie niezapłaconych faktur, więc może jest lepiej? A może znaleziono inny sposób?

Tak samo zresztą robię, gdy mogę kupić jedzenie bezpośrednio od producenta. I nie zawsze wybieram to, co mi się opłaca. Wybieram te śmieszne i niemodne imponderabilia i inne dobre obyczaje.
Użytkownik: pawelw 19.10.2014 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Czegoś tu nie rozumiem.
Dlaczego producent miałby narzucać handlowcom cenę końcową produktu? Po co drukować cenę na okładce? Na metce mojej kurtki nie ma ceny, na laptopie też nie.
Producent ma towar produkować i sprzedawać z zyskiem dla siebie. I co go w zasadzie obchodzi, czy towar sprzedany w hurcie po zadawalającej dla niego cenie jest dalej odsprzedawany z marżą 1% czy 111%. Producent już zarobił. Jeśli jednak producent się uprze i z jakichkolwiek względów (marketing, wizerunek, widzimisie) chciałby wymuszać ceny końcowe, to nie musi mieć ustawy, ma do tego umowy cywilnoprawne z handlowcami. A rynek (klienci i handlowcy) zweryfikuje, czy taki sposób sprzedaży jest dobry, czy nie.
Producent pewnie powie, że jest na straconej pozycji i nie zarobi, bo jest mały, a duzi handlowcy wymuszają na nim obniżkę cen. Sorry, taki mamy klimat. Być może produkt jest nietrafiony, może jest nadpodaż na rynku. Rozumiem, że pisarz i wydawca chcieli by żyć godziwie, ale wszyscy chcieli by zarabiać godziwie na tym co lubią robić i bez ryzyka porażki. Sorry, taki mamy rynek. Tak samo piekarz nie dyktuje ceny końcowej chleba, ani sadownik - ceny jabłek, ani producent butów - ceny końcowej butów.

Producent może SUGEROWAĆ cenę końcową, ale nie może jej wymagać. Tak robią na przykład producenci jogurtów czy samochodów.

Jakiekolwiek odgórne wpływanie na ceny bardzo źle mi się kojarzy z "cenami regulowanymi" z PRLu.

Chcę żeby była wolność. Klient niech sobie sam wybierze gdzie i za ile książkę kupi. Handlowiec niech sobie sam ustali, po ile książkę kupi i po ile sprzeda. Od tego jest handlowcem. Wydawca niech sobie sam ustali, za ile kupi treść książki od autora, ile zarobi na produkcji i czy po zniżce dla dużej sieciówki nadal wyjdzie na swoje. Autor niech sam zdecyduje, czy napisze książkę i ją sprzeda wydawcy, czy będzie zarabiał w inny sposób.

Chcę kupić książkę tanio. Nie musi to być w klimatycznej księgarni z długą historią. Może to być w sieciowej księgarni, w internecie, czy w markecie. A nawet na straganie, gdzie można sie potargować o cenę. Jeśli na czymś zyskuję, to na marży handlowca, a nie na zysku wydawcy. A jeśli mała klimatyczna księgarnia padnie? A jeśli mój ulubiony autor już nic więcej nie wyda, bo zarabia na zmywaku? Sorry, taki mamy rynek. Trzeba się dostosowywać. Nie stać mnie na dofinansowywanie z naszych podatków niedochodowego biznesu.

Owszem, są przypadki skupów interwencyjnych po regulowanych cenach, jak chociażby ostatnio z jabłkami. Ale to są wyjątki warunkowane długim cyklem produkcji i sytuacją polityczną. Nie oszukujmy się, książki są w znakomitej większości towarem rozrywkowym.
A na wydawanie literatury wyższych lotów można już teraz uzyskać dofinansowanie z ministerstwa.


Użytkownik: Eida 19.10.2014 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Czegoś tu nie rozumiem. ... | pawelw
Zgadzam się w zupełności. Dla mnie ta propozycja jest kompletną pomyłką i na pewno się pod nią nie podpiszę.

O ile dobrze zrozumiałam, jednym z założeń ustawy jest obrona małych księgarni przed gigantami typu Empik, które mogą sobie wytargować niższe ceny od wydawcy, a małe księgarnie muszą sprzedawać po cenach okładkowych. Ale skąd pomysł, że ujednolicenie cen pomoże właśnie małym księgarniom?

Już wyjaśniam, o co mi chodzi: Mieszkam w średniej wielkości mieście. Chcąc kupić sobie nową książkę, mam do wyboru albo sieciówkę typu Empik czy Matras, albo którąś z mniejszych księgarni w centrum. Jeśli we wszystkich, cena będzie wynosiła 35zł, to idę o zakład, że większość osób i tak wybrałaby sieciówkę. Bo one zazwyczaj są położone w centrach handlowych, co wiąże się z wygodą zarówno dla zmotoryzowanych (duży, bezpłatny parking) i tych korzystających z komunikacji miejskiej (zazwyczaj w niewielkiej odległości znajdują się przystanki). Nie wspominając już o tym, że przy okazji zakupów książkowych można załatwić wiele innych rzeczy. Moim zdaniem, na tym właśnie polega przewaga Empików nad innymi księgarniami - na wygodzie. Bo cenę końcową książek i innych oferowanych tam produktów (z wyjątkiem promocji) raczej trudno nazwać konkurencyjną.

Kiedy decyduję się na zakup jakiejś książki, zwykle wybieram jednak inne rozwiązanie - księgarnie internetowe. Księgarnie, których głównym atutem jest to, że oferują znacznie niższe ceny. Co się z nimi stanie po wprowadzeniu ustawy? Jaki będzie mieć sens prowadzenie księgarni, która będzie musiała oferować książki za cenę okładkową, do której jeszcze trzeba będzie doliczyć koszty wysyłki? Takie księgarnie będą stały na straconej pozycji i prawdopodobnie upadną. Pytanie moje jest takie: w czym stacjonarne księgarnie są lepsze od tych internetowych, że zasługują na ochronę i wsparcie?
Użytkownik: Kaamosaika 20.10.2014 08:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w zupełności.... | Eida
Mam dokładnie takie same odczucia jak Eida.

Nowości kupuję wyłącznie w księgarniach internetowych właśnie ze względu na ceny, które nawet po doliczeniu kosztów przesyłki biją na głowę te proponowane zarówno przez małe księgarnie, jak i przez sieciówki. 10-15 zł różnicy na książce to naprawdę sporo. Z korzyścią nie tylko dla mnie, bo jest więcej niż pewne, że wydam je na kolejne tytuły.
Jeśli padną internetowe tanie księgarnie, będę kupować mniej, częściej korzystać z bibliotek, lub sięgać po o wiele tańsze wydania obcojęzyczne. W jaki sposób ma to pomóc polskim wydawcom czy księgarniom, nie jestem w stanie zrozumieć.
Użytkownik: Szeba 20.10.2014 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w zupełności.... | Eida
Ciekawe, prywatnie w internecie też by pewnie nie można już było taniej sprzedać przeczytanej książki, gdyby od jej wydania nie minął rok? Hm.
Użytkownik: agatatera 19.10.2014 16:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Nie na temat samej propozycji, ale na temat części tej "dyskusji", bo już nie mogę wytrzymać ;) Jest pięknym przykładem polskiego "nie znam się, wręcz kompletnie się nie znam, ale koniecznie napiszę moją specjalistyczną analizę" :D Rozkoszna przypadłość :D
Użytkownik: janmamut 19.10.2014 17:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie na temat samej propoz... | agatatera
A na temat której części tej dyskusji? Bo jeśli, jak sugerowałoby "nie znam się, wręcz kompletnie się nie znam, ale koniecznie napiszę moją specjalistyczną analizę" na temat wypowiedzi Pawła zaczynającej się od "Czegoś tu nie rozumiem", to zarzut zupełnie chybiony. To przecież figura retoryczna, a dalsza część wypowiedzi pokazuje dobrą znajomość mechanizmów rynkowych.
Użytkownik: agatatera 19.10.2014 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A na temat której części ... | janmamut
Przecież nie komentowałam bezpośrednio wypowiedzi Pawła, więc wniosek, że to niego jest nieusprawiedliwiony :)

Padło tu już przynajmniej kilka wypowiedzi tego typu, nie chce się wdawać w dyskusję pod każdą, a zresztą nie widzę celu, bo już dosyć długo siedzę w Internecie, by nauczyć się tego, że najczęściej, gdy ktoś jest przekonany o tym, że się zna i ma rację, to najzacieklej broni swej niewiedzy, a na "walkę z murem" żal mi czasu. Tak tylko sobie "odsapnęłam", terapeutycznie dla siebie samej ;)
Użytkownik: janmamut 20.10.2014 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Przecież nie komentowałam... | agatatera
Teraz to widzę. Ale to nie ja pisałem tak ogólnie, że bez specjalnego daru nie sposób się było zorientować, którą stronę wybierasz. :-) A już myślałem, że odkryłem aluzję literacką. :-)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 21.10.2014 08:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Artykuł trafił na główną stronę onetu:

http://biznes.onet.pl/srodowisko-ksiegarskie-przygotowalo-projekt-ustawy,18490,5661654,1,news-detal

Szczęśliwie przeważają (niemal w 100%) komentarze zdroworozsądkowe ;)
Precz z komuną i drogimi książkami!
Użytkownik: Roy2002 21.10.2014 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Nie podpiszę. Dla mnie jest to manipulacja opinią społeczną w celu obrony interesów jakiejś grupy wydawców i dystrybutorów książek. Co oznacza "Polska książka"? Wydana po polsku? Wydana przez polskie wydawnictwo? Napisana przez polskiego autora? Wyprodukowana w Polsce? Czyje interesy miały by być chronione przez sztuczne regulacje cen? Na pewno nie czytelników, bo ceny będą wyższe. Książka w naszym kraju w relacji do zarobków jest dość droga i nie wydaje się by proponowane zmiany miały temu zaradzić. A propagowanie czytelnictwa? Czy ktoś, kto nie czyta sięgnie po książkę tylko dlatego, że jej cena będzie, dajmy na to, niższa? Nie przypuszczam. Jak skłonić takiego kogoś by zaczął czytać? Nie wiem, propagowanie czytelnictwa poprzez media jakoś nie wychodzi, pozostaje rodzina, przedszkole i szkoła.
W mojej rodzinie książka stanowi element środowiska naturalnego, więc problem nie istnieje. Dzieciom się czyta, bo po pierwsze jest to sposób wspólnego spędzania czasu, a po drugie do pewnego momentu możemy wybierać to co czytamy (a wbrew pozorom jest to ważne). Potem jest już "z górki" - akurat dwa dni temu nasza ośmiolatka zapytała czy mamy książkę o potrawach z mięsa (to chyba w ramach protestu przeciw potrawom wegańskim wprowadzanym do naszego jadłospisu przez jej starszą siostrę - wegankę). Skierowana do odpowiedniej półki wyciągnęła książkę kucharską, lecz zamiast o mięsie zaczęła przeglądać dział z deserami czytając nam na głos co smakowitsze przepisy. A żona i ja pilnie słuchaliśmy :) Tego się nie da załatwić ustawą.
Użytkownik: Malina015 23.10.2014 00:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Powtórzę to co napisałam na facebooku pod artykułem. Ja mogę poczekać rok z przeczytaniem książki, aż w końcu zostanie przeceniona, ale czy autorzy i wydawnictwa mogą czekać rok na swoje pieniądze? Zwłaszcza mało znani autorzy, których największą szansą są właśnie atrakcyjne promocje.
Najlepiej rozwijającym się rynkiem książki jest rynek amerykański, gdzie takich ustaw nie ma. Jestem zdecydowanie na NIE dla tej ustawy i uważam ją za WYSOCE SZKODLIWĄ.
Użytkownik: imogena 23.10.2014 00:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Powtórzę to co napisałam ... | Malina015
Prosto i na temat. Popieram w 100%.

(Ale przyznam też, że jeśli ktoś ze zwolenników pomysłu przedstawi sensowne argumenty - to się do nich przychylę. Problem w tym, że do tej pory jakiekolwiek argumenty słyszałam tylko ze strony przeciwnej).
Użytkownik: Szeba 23.10.2014 07:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Trwa akcja zbierania pod... | Małgorzata_
Oj, ludzie ludzie, teraz to sobie chyba trzeba jakoś otagować ten wątek, bo ciekawiej przebiega na linii Miłoszewski, niż na linii projekt ustawy, no i jeszcze - jak to potem znaleźć? ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: