Dodany: 16.07.2009 23:29|Autor: first-pepe

Kilka wariacji na ten sam temat


Tematem tym jest mitologia Cthulhu. Wymyślona przez H.P.Lovecrafta, kontynuowana i rozwijana w literaturze m.in. przez Briana Lumleya i Grahama Mastertona ("Wyklęty") w muzyce przez Metallicę czy Samael, w kinie przez Stuarta Gordona, w grach RPG itd. Niezwykle bogaty świat Istot z Głębin. Ale czy przerażający?

Z Lovecrafta przeczytałem dawno temu ino jedno opowiadanie o jakimś domu na wzgórzu prowadzącym do innego wymiaru. Niby fajne i pomysłowe ale za dużo tam było onirycznych opisów, a za mało konkretów. Wszystko rozgrywało się jakby we śnie na jawie. Mało to było wciągające, a tym bardziej przerażające.

Podobnie sytuacja przedstawia się ze zbiorem opowiadań "Pod wrzosowiskami". Całość składa się na 9 opowiadań, z których 6 odnosi się mniej lub bardziej do świata Cthulhu. Poniżej małe resume zawartości książki:
1. "Słońce, morze i niemy krzyk" - historia małżeństwa, które wybiera się na bliżej niezidentyfikowaną wyspę grecką w celu odpoczynku na dziewiczej plaży (żona) oraz nurkowania (mąż). W ciągu niespełna 24 godzin przyjdzie im zmierzyć się z przerażającym zagrożeniem z głębin.
Wbrew pozorom nie ma to za wiele wspólnego z Cthulhu. Dlatego czyta się przyjemnie, choć przeraża tylko przez krótką chwilę. W skali dostępnych ocen daję 4,5.
2. "Drugie życzenie" - parweniusz żyjący z bogatych kobiet w średnim wieku oraz bogata kobieta w średnim wieku, której się oświadczył wybierają się na Węgry. Tam podczas zwiedzania okolicznych zabytków napotykają stary kościółek, który, po bliższych oględzinach jego podziemi, wcale nie jest tym, na co wygląda.
Tutaj już jest trochę gorzej. Pojawia się element z mitologii Lovecrafta. Jednakże historyjka średnio wciąga, bohaterowie mało sympatyczni, strachu i oryginalności jak na lekarstwo. Poza tym zaczyna drażnić język przekazu Lumleya. Dużo niedookreślonych i mało plastycznych opisów, mało dialogów i konkretów, nadużywanie przymiotników typu "przerażający, straszny, potworny itp." mających uświadomić czytelnikowi grozę sytuacji. To wszystko bardziej irytuje niż przeraża. Daję 3
3. "Rzecz o samochodach" - oryginalny pomysł, kiepskie wykonanie z wyjątkiem końcówki. O dwóch braciach, z których jeden objawia chorobliwą fascynację czterema kółkami. Opowiadanie nie dotyczy Cthulhu. Ocena - 4.
4. "Wynurzając się z Surtsey" - wbrew tytułowi opowiadanie nie odnosi się bezpośrednio do zdarzenia, które miało miejsce w roku 1963 w okolicach Islandii. Dlatego lepiej przed przeczytaniem poszperać w necie i poczytać historię powstania wyspy Surtsey(odsyłam zainteresowanych do Wikipedii).
Znowu historia dwóch braci, z których jeden zostaje opętany przez czarnoksiężnika mającego pośredniczyć w wynurzeniu się podwodnej cywilizacji Przedwiecznych. Bardzo dużo mitologii Cthulhu.
Zrobiłem sobie niezłego smaka na to opowiadanie, więc byłem nim ogromnie rozczarowany. Nudne jak flaki z olejem, dosłownie nic się nie dzieje, a w ogóle szczytem partactwa jest końcówka. Ale zapoznanie się z historią Surtsey polecam :-) Ocena - 2,5
5. "BigCy" - wbrew tytułowi najlepsze opowiadanie w książce! Zero Cthulhu, za to naprawdę mrożąca krew w żyłach mroczna s-f przechodząca na końcu w horror. Rzecz tyczy tajemniczej skały krążącej po orbicie wokół Ziemi od niepamiętnych czasów. Tajemnicza z tego względu, że w niewytłumaczalny sposób wpływa na zdrowie psychiczne ludzi, głównie w sposób negatywny. Z tego względu ludzkość wysyła na skałę, w celu jej zbadania, człowieka, który nie ma nic do stracenia. Po jego powrocie zaczynają się dziać rzeczy niewyobrażalne...
W tej historii wszystko jest na swoim miejscu, także świetne zakończenie. Ocena - 6
6. "Horror w wesołym miasteczku" - po najlepszym przyszedł czas na najgorsze opowiadanie tomu. Kolejna wariacja na temat Cthulhu, a do tego sprawiająca wrażenie wtórnej i zrobionej na siłę. Znowu dwóch braci (sic) z czego jeden przejawia chorobliwą fascynację pewną figurką. W końcu drugi brat odkrywa przerażającą prawdę... Strasznie się zmęczyłem czytając to opowiadanie i długo przez to odpoczywałem przed kolejnym. Za karę - 2.
7. "Robal Dawida" - króciutkie ale z zaskakująco dobrą końcówką. Duży minus za brak czytelnego wyjaśnienia co doprowadziło do tak błyskawicznej mutacji płazińca. Niemniej trzyma w napięciu Ocena - 4.
8. "Dzwon Dagona" - tym razem nie Cthulhu a Dagon ale niewielka różnica. Lumley zaszalał i mamy nie braci a dwóch kumpli:-)Jeden z kumpli wraz z żoną kupują posiadłość położoną nad klifem przy oceanie. Już niedługo przekonają się, jakie szaleństwa kryją się pod powierzchnią skały...
Nic oryginalnego ale czyta się dobrze i jest nawet trochę napięcia. Daję 4,5
9. "Pod wrzosowiskami" - najdłuższe opowiadanie w tomie. Z mitologii Cthulhu pojawia się tutaj Bokrug i Shoggoth. Jest to kolejna historia człowieka, który zafascynowany relikwiami przedwiecznych bóstw wstępuje stopniowo na drogę szaleństwa, z której nie ma powrotu.
Co do tego opowiadania mam mieszane uczucia, bo z jednej strony są fragmenty strasznie nudne i monotonne a z drugiej takie że wgniatają w fotel napięciem i pomysłami autora. Dlatego 4,5

Reasumując jak na zbiór opowiadań grozy to jednak trochę za mało realnego strachu.
Ponadto uważam, że najlepszą książką grozy w temacie tajemniczych sił żyjących w trzewiach Ziemi (czyli kręgi zbliżone do Cthulhu) jest "Odwieczny wróg" Deana Koontza.
Wyświetleń: 1775
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Astral 15.09.2010 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Tematem tym jest mitologi... | first-pepe
Niestety, nie byłbym aż tak łaskawy w ocenach tych opowiadań. Uważam, że Lumley jest kiepskim pisarzem, wręcz prymitywnym, który uzyskał popularność dzięki okropnym opowiadaniom, w których niewolniczo trzyma się Lovecrafta; psychologia postaci wręcz żadna, umiejętność konstruowania fabuły marna, zero oryginalności pod jakimkolwiek względem. Miejscami nie sposób się zorientować o co chodzi - są tu całe akapity czystego bełkotu, choć te ostatnie zarzuty prawdopodobnie odnoszą się do tłumacza (tłumaczy?) i redaktorzyny (niektóre opowiadania wyglądają lepiej językowo i stylistycznie, a inne z kolei - tragicznie!). Wstyd, wydawco, żeby takie niedoróbki kierować beztrosko do druku! A może wydawca w ogóle nie sprawdza, co robią redaktorzy (tak się często zdarza - osoba w wydawnictwie, która ocenia próbki przekładów i same przekłady i redakcje, często nie zna żadnych języków obcych, tak jak wielu redaktorów), ale czytelnikom jakoś to chyba nie przeszkadza, bo raczej się nie skarżą, jak chociażby first-pepe...
Użytkownik: first-pepe 21.09.2010 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, nie byłbym aż t... | Astral
Zostałem przez Astrala wywołany do tablicy przez zaliczenie mnie do czytelników, którym wszystko jedno co czytają, każdy kał przełkną itp. Stąd też pozwolę sobie na wypowiedź w tym nieco zapomnianym przeze mnie temacie.
Po pierwsze pisząc powyższą quasi-recenzję musiałem mieć wyjątkowo dobry nastrój. Takich wysokich not mało oryginalnym i średnio napisanym opowiadaniom i książkom zazwyczaj nie stawiam. Z powyższego zbiorku kojarzę do dzisiaj jedynie opowiadanie BigCy i Wynurzając się z Surtrey ale to drugie ze względu na ciekawe zakotwiczenie wątku w rzeczywistości. Reszta się w mojej pamięci zlewa, więc pewnie coś jest na rzeczy w tym co pisze Astral.
Po drugie bardzo mi przeszkadza kiedy czytam książkę przetłumaczoną, w której jeden akapit ma się nijak do drugiego, czy zdanie do zdania. Od razu widać że coś nie styka. Gdybym jednak w co drugiej wypowiedzi o książce którą czytam poruszał kwestię kiepskiego tłumaczenia wyszedłbym na dyletanta. Niestety poziom mojego angielskiego nie uprawnia mnie do czytania książek w oryginale, czego bardzo żałuję nie mówiąc o innych językach obcych.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: