Dodany: 01.08.2009 23:36|Autor: rudawiedzma

Marzyciel o marzycielkach


Elegancka starsza pani, która schowała przeszłość w rękawiczce, sfrustrowana żona, która zrzuca męża ze skały, aby z siebie zrzucić ciężar (jego) istnienia, młoda pielęgniarka, której udaje się uleczyć z nieuleczalnego, miłośniczka słabych kryminałów i kobieta, która od kilkunastu lat (z przerwami na sen) oczekuje na dworcu w Zurychu kogoś, kto może nigdy się nie zjawić: pięć historii o miłości z kobietami w rolach głównych spisane przez znanego już dosyć mężczyznę. Éric-EmmanuelSchmitt zręcznie nakreślił opowiadania, których fabuła harmonizuje z dbałością o język, a wątki snują się głównie wokół tematów pamiętania, tęsknienia i pisania. Stara się uciec od banału, choćby dzięki temu, że trudno w nich znaleźć coś, co można by jednoznacznie nazwać happy endem. Mnie osobiście najbardziej przypadła do gustu opowieść pierwsza, tytułowa i najdłuższa – „Marzycielka z Ostendy”. Choć najmniej prawdopodobna, wydaje się jednocześnie najprawdziwsza, bo najsmutniejsza. Jej bohater zostaje oczarowany przez północne wybrzeże i Emmę, do końca życia marzącą o swoim księciu z bajki, który – ciekawostka – już kiedyś się w tym życiu pojawił. I na tym chyba właśnie polega znaczenie tej książki – trzeba dać się oczarować, ale nie zapomnieć.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1166
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: