Dodany: 30.12.2014 12:28|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Książka: Pokuta
McEwan Ian

1 osoba poleca ten tekst.

Przeklęta autosugestia


W czytanym przeze mnie ongi wywiadzie z prof. Magdaleną Środą, filozofka wyłuszczała kulisy wydarzenia, które stało się detonatorem jej decyzji o zostaniu feministką. Otóż w pamiętnym roku 1980 zauważyła na ogrodzeniu stoczni rozwieszony transparent „Kobiety, wracajcie do domu, my tu walczymy o Polskę!” Bardzo ją oburzyło to odesłanie do garów, wykluczenie kobiet z działań opozycyjnych (do tego stopnia, że zapomniała o Annie Walentynowicz czy Henryce Krzywonos) i postanowiła poświęcić się bojom o prawa uciśnionej połowy narodu (niezależnie od uciśnienia zewnętrznego, które bynajmniej seksistowskie nie było). Postawiło to przede mną kwestię, czy aby prof. Środa nie zrozumiała czasem opacznie owego transparentu i nie nabrała w rzeczywistości nieusprawiedliwionych uprzedzeń wobec strajkujących płci brzydkiej? Zdaje mi się bowiem, że można (należałoby?) raczej te słowa rozumieć jako „żony, widzimy, że się o nas martwicie, a wasz widok sprawia, że chcemy powrócić do domu, do rodziny; ale walczymy o sprawię większą, o niepodległość Polski i o prawa wszystkich Polaków, więc nie nagabujcie nas, nawet tylko swą obecnością, na złamanie strajku”. I tak oto postawa życiowa pani profesor stanęła na podstawie zbudowanej z (moim zdaniem) błędnej interpretacji pewnych wydarzeń.

W powieści psychologicznej „Pokuta” Iana McEwana główna bohaterka, trzynastoletnia dziewczynka o imieniu Briony, nie tylko w sposób błędny interpretuje wydarzenia, których jest świadkiem. Ponieważ jest obdarzona dużą wrażliwością, wyobraźnią i jest dość mocno egzaltowana, jej interpretacja prowadzi do wyimaginowania sobie szczegółów późniejszych wydarzeń, a w rezultacie do pohańbienia i uwięzienia niewinnego człowieka oraz złamania życia kilku osób.

„W przyszłości nie mogła się nigdy pocieszać, że poddano ją naciskowi lub źle ją traktowano. Tak nie było. Sama wpadła w pułapkę, weszła do labiryntu, który sama zbudowała, i była zbyt młoda, zbyt przejęta, za bardzo zależało jej, żeby zadowolić innych, by udało jej się znaleźć drogę powrotną. Nie miała wystarczającej siły charakteru – była zbyt niedojrzała, by ją mieć. Wokół jej pierwotnej pewności zgromadzili się wymagający wierni. Którzy czekali teraz przy ołtarzu. Nie mogła ich rozczarować. Swoje wątpliwości mogła rozwiać, jedynie brnąc w to jeszcze głębiej. Trzymając się kurczowo tego, co zdawało jej się, że wie, zawężając pole rozważań, powtarzając swoje zeznanie, mogła odsunąć od siebie myśl o krzywdzie, którą – czuła to niejasno – wyrządzała"[1].

Chociaż Briony w końcu udaje się zrozumieć swój błąd, mleko zostało już wylane. Jej siostra Cecilia, zakochana w skazanym Robbiem, odsuwa się od rodziny, gdyż jej członkowie, jak mówi

„[p]ostanowili uwierzyć zeznaniom głupiej, rozhisteryzowanej dziewczynki. W gruncie rzeczy zachęcili ją, nie dając możliwości wycofania się. Miała tylko trzynaście lat, wiem, lecz mimo to nigdy już nie chcę z nią rozmawiać"[2].

Sam zaś Robbie, aby skrócić wyrok, zgłasza się na ochotnika, by walczyć w II Wojnie Światowej. I mimo tego, że Briony, aby swoiście odpokutować ów błąd młodości i zbliżyć znów do siostry (podobnie jak ona, zostaje pielęgniarką), to nie może liczyć na tak proste okazanie miłosierdzia. Robbie nie ma dla niej wybaczenia, słusznie skądinąd uważa, że:

„Tak, była tylko dzieckiem. Ale nie każde dziecko posyła swoim kłamstwem człowieka do więzienia. Nie każde dziecko jest tak zdeterminowane i złośliwe, tak konsekwentne przez długi czas, pozbawione wahań i wątpliwości"[3].

Powieść „Pokuta” jest świetnej klasy powieścią psychologiczną. Bohaterowie są opisani wnikliwie, niejednostronnie (szczególnie jest to odczuwalne w drugiej połowie książki, gdy interpretacje pewnych faktów mocno się rozjeżdżają), możemy dzięki zgrabnym opisom wczuć się w ich motywacje i ich oczyma spojrzeć na wydarzenia. Dlatego, jakkolwiek można się irytować na Briony, która sprokurowała w sobie oskarżenie Robbiego, nie można zarzucić, iż owa konfabulacja wzięła się znikąd. Akcja niewątpliwie nie pozostawi nikogo obojętnym, dodatkowym motorem przemyśleń dla czytelnika są zmieniające się pod wpływem intrygi plany i oczekiwania życiowe postaci. Jest to sprawnie skonstruowana opowieść o miłości, winie, błędach ludzkich i kruchości nie tylko życia, ale każdego jego aspektu (godne polecenia są poruszające opisy wojennego koszmaru spod Dunkierki czy zabiegów w wojennym lazarecie).

Niestety, dość mocno kuleje forma książki. Jakkolwiek jej objętość to 400 stron, to dokładnie połowę zajmuje opis wydarzeń dwóch czy trzech ledwie dni oczekiwania na wizytę brata Briony - Leona, której kulminacją jest uwięzienie Robbiego. I tak jak tutaj można by trochę treść odchudzić, tak na pewno druga część „Pokuty” jest zbyt krótka. Zdaje się, jakby dla autora późniejsze wydarzenia nie były tak interesujące. Tymczasem moim zdaniem bardzo dobre zawiązanie intrygi prosi się o kolejne nawet 500 stron równie wnikliwej treści. Warto chyba by poznać, jak Briony dojrzewa i dochodzi do zrozumienia swej winy, jakie są przeżycia (psychiczne) Robbiego w więzieniu, jak sobie radzi z uczuciem tęsknoty tak do ukochanego jak i do rodziny Cecilia. Niestety, zabrakło tego u McEwana, a potencjał był, gdyż w epilogu powraca ów ujmujący styl powieści psychologicznej, który na poprzednie 170 stron ustąpił miejsca dość suchej relacji z wydarzeń. A to właśnie tutaj było miejsce dla opisania prawdziwej pokuty Briony.


[1] Ian McEwan, "Pokuta", tłum. Andrzej Szulc, wyd. Albatros, Warszawa 2002, s. 186.
[2] tamże, s. 225.
[3] tamże, s. 247.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1101
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: