Dodany: 15.08.2009 00:21|Autor: Zoana

z okładki


Do namiotu zbliżyły się kroki, zaszeleściła zasłona. To mój pan! Skoczyłam na równe nogi i wybiegłam na jego spotkanie. Nagle spojrzałam bacznie, gdy słoneczne promienie zabłysnęły na trzymanej przez niego w ręku stali. Miecz był wydobyty? Ale po co?
Próbowałam się zatrzymać, ale coś pchało mnie do przodu. Zobaczyłam jak Kerovan podnosi rękę, ostrze błysnęło i zatoczyło łuk pełen mistrzostwa doświadczonego wojownika. Blask stał się jednym wielkim bólem.
Spojrzałam w górę znad przebijającego mnie miecza i przerażona zobaczyłam, że na twarzy Kerovana widnieje uśmiech...
Z mego gardła wydarł się krzyk pełen okropnego bólu i udręki. To mnie obudziło. Ale mimo iż leżałam bezpieczna na posłaniu, echo ciosu czułam dalej na ciele przy każdym poruszeniu.
Ktoś natarł na mnie mieczem, ale nie był to miecz realny. To były czary... A każdy,, kto potrafi przywołać takie czary, był naznaczony śladem Cienia.
Postanowiłam znaleźć wyjaśnienie tego koszmarnego snu. Zajrzałam pod posłanie. Było tam coś wepchniętego głęboko pod matę. Wzięłam to szybko do ręki i zaniosłam do światła wpadającego przez wejście do namiotu. To była jedna z moich lnianych koszul. Ktoś wyciął w niej duży kawałek materiału na wysokości serca.
Gdy obracałam ubiór, coś się z niego wysunęło. Było małe, owalne i czarne - kamień, na którego powierzchni widniały jaśniejsze zadrapania mogące być runami...
To rzeczywiście były czary, a kamień był ich centralnym miejscem...

[Wydawnictwo Amber, 1991]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 615
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: