Dodany: 19.08.2009 15:12|Autor: Bibliomisiek

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: W polu
Rembek Stanisław

3 osoby polecają ten tekst.

Remark, Rembeque...


"Krzyk jeden pomknął wzdłuż granicy
I zanim zmilkł - zagrzmiały działa:
To w bój z szybkością nawałnicy
Armia Czerwona wyruszała."[1]

Przypadek Stanisława Rembeka jest wyjątkowo przygnębiającym świadectwem skuteczności cenzury prewencyjnej PRL. Jego nazwisko przecież mało kto dziś w ogóle kojarzy, nie wspominając już o przyznaniu należnego mu honorowego miejsca w szeregu polskich literatów międzywojnia. A należy mu się ono nawet biorąc pod uwagę fakt, że dramatyczne koleje losu w jakimś stopniu sparaliżowały rozwój jego talentu. Ale może właśnie dlatego trzeba, choćby wiele lat po śmierci, oddać Rembekowi sprawiedliwość.

W odróżnieniu od całego szeregu młodszych kolegów po piórze, na których piętno odcisnęła II wojna światowa, doświadczeniem, które ukształtowało Rembeka jako pisarza, była wojna polsko-bolszewicka. Idący w 1919 roku na wojnę z Sowietami Rembek miał tyle lat, co Baczyński w 1939 roku. Doświadczenia frontowe stały się dla niego tym, czym Powstanie Warszawskie dla "pokolenia Kolumbów". Jednak debiut powieściowy pt. "Nagan" (1928), choć zwrócił na niego uwagę ówczesnej krytyki literackiej, nie wzbudził jednogłośnego entuzjazmu. Dzisiaj wydaje się, że Rembek wyprzedził swoją epokę, sięgając po takie środki literackiego obrazowania, do których literatura – nie tylko polska - dojrzała dopiero po II wojnie światowej. Był bowiem jedynym w Polsce nowoczesnym pisarzem batalistycznym, takim jak na gruncie amerykańskim dwadzieścia lat po nim Norman Mailer ("Nadzy i martwi") i przede wszystkim James Jones ("Cienka czerwona linia"). I, zdaje się, jedynym tej klasy batalistą pozostał do dzisiaj. A "Nagan" miał być tylko przygrywką.

Opublikowana w dziewięć lat po debiucie powieść "W polu" to jego opus magnum. Czesław Miłosz – wiele lat później – określi ją mianem "najlepszej wojennej powieści dwudziestolecia"[2]. Rembeka uhonorowano wieloma nagrodami, a wśród zachwyconych jego dziełem znalazły się tak znakomite nazwiska jak Maria Dąbrowska, Karol Irzykowski, Julian Krzyżanowski i Kazimierz Wyka[3]. O co cały ten szum?

Otóż Rembekowskie "W polu" jest dziełem w literaturze polskiej zupełnie osobnym i bezprecedensowym. Nasza tradycja rozumienia wojny ukształtowana została z jednej strony Trylogią, z drugiej – studwudziestoletnim okresem zaborów. "Czyn zbrojny" Polaków był zawsze rozumiany jako walka wyzwoleńcza: z najeźdźcą, zaborcą, okupantem; jako bój chwalebny i heroiczny. Niewątpliwie jest to jakaś historyczna prawda, natomiast na pewno nie jest to prawda cała. Po pierwsze, postać czy to w maciejówce, czy z orzełkiem na czapce już dawno zastygła w świadomości potomnych w pomnikowej pozie, której patos skutecznie odbiera poczucie autentyzmu i realności. Po drugie, my sami – współcześni – dość kurczowo trzymając się bogoojczyźnianej wizji historii, tracimy z oczu szczegóły i niuanse, na które nie ma miejsca w monolicie narodowej chwały. Pamiętając o bohaterach, zapominamy o ludziach.

A Stanisław Rembek pokazał wojnę z zupełnie innej perspektywy: w maksymalnym zbliżeniu, w detalu, w skali mikro. Pisze właśnie nie o spiżowych bohaterach, ale o żywych (do czasu) osobach. Kontekst polityczny zmagań polsko–sowieckich pojawia się w powieści marginalnie, a szersze spojrzenie na mapę fontu nie występuje w ogóle. Od początku do końca towarzyszymy kilkudziesięcioosobowej gromadzie żołnierzy: jest to jedna z kompanii X Dywizji Piechoty gen. Żeligowskiego. Tej zbieraninie typów ludzkich, pochodzących z rozmaitych warstw społecznych i regionów II Rzeczypospolitej, towarzyszymy w odpieraniu sowieckiej ofensywy w lipcu 1920 roku gdzieś na terenach dzisiejszej północnej Białorusi. Towarzyszymy dosłownie: autor wrzuca nas w sam środek okopu, pokazując wojnę w całej jej grozie i znoju. Rytm wyznaczają tu bezładne odwroty i desperackie kontrataki, nawroty tyfusu i kolejne dezercje. Napady przyprawiającego o obłęd strachu sąsiadują ze zrywami niebywałej odwagi; w błocie, pocie, krwi i łzach padają ludzie i konie, płoną chyba wszystkie napotkane wsie i z rozwojem wypadków ma się coraz silniejsze wrażenie, że wygrywa nie tyle Armia Czerwona, co rozszalały żywioł wojny, niosący iście apokaliptyczną zagładę, punktowaną powracającym jak refren lapidarnym zdaniem: "Po szosie bębnił huraganowy ogień".

Wszystko to opisane jest bez cienia zadęcia i fałszu, i wbrew zawężeniu fabuły do losów jednej tylko kompanii, wprost dyszy epickim oddechem, niczym kadry z prologu "Szeregowca Ryana". Rembek pokazuje się jako fantastyczny narrator-batalista: jego styl jest obrazowy, ale oszczędny w słowach; dramatyczny, ale pozbawiony patosu; wreszcie - naturalistyczny na niespotykaną w polskiej literaturze skalę. Ale nigdy niewpadający w puste efekciarstwo, bo celem Rembeka nie jest epatowanie wojenną makabrą. Jego opowieść czasem przypomina swoją rzeczowością reportaż frontowy, ale o jej sensie stanowi pogłębiona analiza psychologiczna jednostki rzuconej w tryby machiny wojennej. Jest to w zasadzie naczelny temat całego jego pisarstwa, także tego dotyczącego powstania styczniowego i okupacji. Większość wydarzeń oglądamy oczami porucznika Paprosińskiego, zastępcy dowódcy kompanii. Paprosiński zmaga się na naszych oczach z panicznym strachem, od którego jeżą się włosy na głowie. Na naszych oczach dokonuje też bohaterskich kontrataków, dowodząc, że strach i odwaga to często dwie strony tego samego medalu. Do niego też należą najgłębsze refleksje – te o wojnie i te o ludziach w nią zaplątanych.

Gdyby szukać porównań dla dzieła Rembeka, to najbliższym punktem odniesienia byłoby "Na zachodzie bez zmian" Remarque’a, do którego zbliża go antywojenne przesłanie i bardzo (bardzo!) pesymistyczna wymowa, ale którego przewyższa dramatyzmem narracji. Maria Dąbrowska stawiała "W polu" wyżej niż dzieło niemieckiego pisarza[4], a i inni krytycy byli zgodni, że powieść jest wybitna. Przed Rembekiem przyszłość stała otworem, ale w rok po jego wielkim sukcesie nadeszła wojna, a po niej sowiecka okupacja – i Rembek ze swoją wojną stał się pisarzem skreślonym. Dziś, czytając o jego powojennym losie, ma się wrażenie, jakby został pogrzebany za życia: wydał co prawda "Balladę o wzgardliwym wisielcu i dwie gawędy styczniowe" poświęcone powstaniu styczniowemu oraz okupacyjny "Wyrok na Franciszka Kłosa", jednak przeszły one bez echa. Być może zabrakło mu siły przebicia, być może nastąpił splot kolejnych nieszczęśliwych okoliczności, ale przede wszystkim z racji "trefnego" dorobku został z premedytacją wymazany z krajobrazu literackiego PRL przez oficjalne czynniki. Reedycje nie wchodziły oczywiście w grę, a podejmowane przez kilku filmowców próby ekranizacji jego prozy spełzły na niczym. Nigdy też nie był pisarzem dyspozycyjnym wobec władzy. Koniec końców zmarł w 1985 roku jako człowiek, którego "ciężkiej ciszy przytrzasnęły drzwi": w nędzy, przygnieciony zniechęceniem, schorowany, uzależniony od alkoholu i morfiny i kompletnie zapomniany przez wszystkich poza rodziną. I poza Juliuszem Machulskim, który po 10 latach usiłowań, w 1992 roku nakręcił według jego prozy swój najlepszy film – "Szwadron". Przypomniany dopiero przez Joannę Siedlecką w "Wypominkach", został tą drogą odkryty przez Grzegorza Łatuszyńskiego. Ten założył wydawnictwo "Agawa" specjalnie po to, by opublikować całą spuściznę Rembeka, ratując go przed całkowitym zapomnieniem[5]. W ten sposób ujrzały światło dzienne niepublikowane wcześniej dzienniki, nieznana powieść oraz teksty niedokończone, odnalezione w rodzinnym archiwum i Bibliotece Narodowej. Prezentują one różny poziom, ale najjaśniejszym wśród nich światłem błyszczy "W polu" – największe arcydzieło polskiej prozy batalistycznej.



---
[1] J. Kaczmarski, „Ballada wrześniowa”, [w:] tegoż: „Ale źródło wciąż bije...”, wyd. Marabut, 2002, s. 473.
[2] C. Miłosz, „Historia literatury polskiej do roku 1939”, wyd. Znak, 1993, s. 484.
[3] T. Burek, „Posłowie”, [w:] Stanisław Rembek, „Nagan”, wyd. Agawa, 2006, s. 204.
[4] W. Chmielewski, „Posłowie”, [W:] Stanisław Rembek, „W polu”, wyd. Agawa, 2006, s. 356.
[5] Por. wypowiedź G. Łatuszyńskiego: tamże, s. 361-362.


[Recenzję opublikowałem wcześniej na stronie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5959
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: kalais 20.08.2009 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: "Krzyk jeden pomknął wzdł... | Bibliomisiek
Fantastyczna recenzja!
O Rembeku dowiedziałam się ze wspomnianych przez Ciebie "Wypominek" Siedleckiej i już jakiś czas temu wrzuciłam książkę do schowka, ale po Twojej recenzji mój apetyt na lekturę znacznie wzrósł.
Dziękuję :o)
Użytkownik: RobertP 20.08.2009 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Fantastyczna recenzja! O... | kalais
Fakt , recenzja na prawdę dobra . Cóż z tego jednak, skoro jego książek nigdzie nie można zdobyć.
Sam zwróciłem uwagę na tego, wcześniej dla mnie zupełnie nie znanego autora kupując książkę wydaną w serii Paszporty Polityki-"Ballada o wzgardzonym wisielcu".
Przyznam że książka zrobiła na mnie duże wrażenie i od razu znalazła miejsce na poczytnym miejscu w mojej biblioteczce . Niestety jednak jak wcześniej już wspominałem ,w obecnym czasie innych jego tytułów zdobyć niepodobna.
Użytkownik: Monika.W 20.08.2009 22:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Fakt , recenzja na prawdę... | RobertP
Kolejny skazany przez komunistów na śmierć przez przemilczenie/zapomnienie - po Bobkowskim i Ossendowskim. Dziękuję za trop. Do schowka.
Użytkownik: Bibliomisiek 21.08.2009 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Fakt , recenzja na prawdę... | RobertP
> Cóż z tego jednak, skoro jego książek nigdzie nie można zdobyć.

Zarówno "Nagan" jak i "W polu" bywają na allegro, nawet w przystępnych cenach. Sam jestem szczęśliwym posiadaczem przedwojennego wydania tej ostatniej - również z Allegro, kupionej za całe 20 zł.
Użytkownik: Thomas Percy 26.08.2009 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Fantastyczna recenzja! O... | kalais
Dołączam się do gratulacji dla autora recenzji.

Co do dostępności "W polu" - ja kupiłem książkę na Allegro, przed wakacjami, bez problemu.

IMHO nie jest to powieść najwybitniejsza na świecie, ale na pewno dobra. Minusem jest zbyt duża ilość bohaterów - kilkudziesięciu. Nie da rady ich spamiętać.
W książce jest absolutna perła - opis "przemyśleń" psa, którego zostawiono na łańcuchu w zajętym przez wojsko gospodarstwie.

Bardziej podobają mi się opowiadania Rembeka o powstaniu styczniowym.

Czytając Rembeka, mam zawsze wrażenie, że wywarł on ogromny wpływ na język i warsztat literacki Sapkowskiego. Pewne sceny czy obrazy z "W polu" są wykorzystane w pięcioksięgu o Wiedźminie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.08.2009 09:45 napisał(a):
Odpowiedź na: "Krzyk jeden pomknął wzdł... | Bibliomisiek
Świetna recenzja! Dziękuję Ci za zwrócenie mojej uwagi na tę powieść, tym bardziej, że samoistne natrafienie na nią byłoby zapewne bardzo mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę jej małą dostępność.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: