„Rachela, moja udręka”[1]
Femme fatale – kobieta zagadka, wieszcząca niechybną zgubę. Czy jest nią tytułowa Rachela, wkraczająca niespodziewanie w życie Filipa? Wszakże „są kobiety (...) które nie z własnej winy przynoszą nieszczęście. Do czego się nie dotkną, wszystko zamienia się w tragedię”[2].
Daphne du Maurier stworzyła powieść psychologiczną w stylu gotyckim. Tym razem jednak, w odróżnieniu od wcześniejszej „Rebeki”, tajemnicy nie skrywa wiekowa posiadłość, a tytułowa bohaterka. Kim jest Rachela? Czy to ona odpowiada za niespodziewaną śmierć Ambrożego, jak uważa Filip? Czy może jest czarującą wdową pogrążoną w żałobie? Akcja – pomijając krótką podróż do Włoch – toczy się w deszczowej Kornwalii.
W „Mojej kuzynce Racheli” Daphne du Maurier po mistrzowsku posługuje się psychizacją przyrody. Pogoda w jej powieściach zawsze idealnie współgra z akcją, dlatego również wizyta Filipa we Włoszech obfituje w duszne, gorące dni, gdy doznaje on szoku, który utwierdza go w zamiarze zemsty. Natomiast w przełomowej dla niego chwili, kiedy stawia na szali całe swoje przyszłe życie – nawet żonkile zastygają w bezruchu, nieporuszane wiatrem, jakby w oczekiwaniu na decyzję. Gdy akcja zagęszcza się i atmosfera staje się coraz bardziej duszna – lato przechodzi w spiekotę. Burza i deszcz zwiastują nagłe i nieprzewidziane zdarzenia.
Pisarka z rozmachem kreśli sylwetki głównych bohaterów. Szczegółowo analizuje psychikę młodego Filipa, na niego przerzucając ciężar narracji. Nie powoduje to jednak zachwiania proporcji – wciąż Rachela jest duchem sprawczym tej historii. Autorka stroni od jednoznacznych sądów, sprawnie lawirując między skrajnościami. Stawia pytania, na które nie udziela prostych odpowiedzi, a nawet nie próbuje ich szukać, przedstawiając rzeczywistość taką, jaka jest – ze wszystkimi szarościami i dylematami. Niestety jednak nie udaje się jej utrzymać tej grozy i tajemnicy, która przepełniała „Rebekę”. Zamiast budzącej strach spiskującej ochmistrzyni, w „Mojej kuzynce Racheli” czytelnik otrzymuje duszną atmosferę i akcję, która wciąż oscyluje wokół tych samych zdarzeń. Mimo że nie trzyma w niepewności, powieść broni się chociażby obrazem przemian charakteru Filipa, którego wiedza o kuzynce opiera się na kilku informacjach, a jego stosunek do Racheli zmienia się diametralnie w trakcie trwania ich znajomości.
Daphne du Maurier operuje intrygującym stylem – kilkoma słowami tworząc klimat zagadki. Umiejętnie stosuje również powtórzenia i zapętlenia akcji, wprowadzając elementy psychologiczne i spinając powieść klamrą. „Moja kuzynka Rachela” napisana jest prostym, przystępnym i pięknym językiem, który sprawia, iż książkę czyta się szybko i płynnie.
Przede wszystkim jednak opowieść o Racheli to zamknięty na kartach papieru skrawek historii – koniec epoki, która minęła, kiedy czas płynął inaczej, odmierzany wizytami i rewizytami towarzyskimi. I tylko femme fatale łączy nas wciąż z minionymi czasami – w końcu pewne zjawiska są ponadczasowe.
---
[1] Daphne du Maurier, „Moja kuzynka Rachela”, przeł. Zofia Uhrynowska-Hanasz, wyd. Iskry, 1992, s. 32.
[2] Tamże, s. 216.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.