Dodany: 27.01.2015 22:14|Autor: Pani_Wu

Nie dam się oszukać Agacie


"Nie dam się znowu oszukać Agacie Christie. Ależ tak - z pewnością dasz". Taki slogan reklamowy widniał na tylnej stronie okładek jej powieści - od tych najwcześniej wydanych w serii Crime Club po ostatnie[1].

Omawiany tomik zawiera tytułowe opowiadanie oparte na sztuce teatralnej oraz siedem innych.

"Pułapka na myszy" jest to klasyka w stu procentach - dziecięcy wierszyk jako motyw przewodni, pensjonat odcięty od świata z powodu śnieżycy i ...rzecz jasna, morderstwo. Kto zabił? Mógł to zrobić każdy. Christie umiejętnie podsuwa nam kolejne tropy, aby obalić przekonanie, że zbrodni dokonała właśnie ta osoba, którą wytypowaliśmy.

Ciekawa jest też rzeczywistość, w której dzieje się akcja. Skończyła się druga wojna światowa, żywność i opał są racjonowane, ludzie powoli wracają do normalnego życia.

Główni bohaterowie, Daviesowie, to młode małżeństwo. Wzięli ślub dwa tygodnie po tym, jak się poznali, niewiele o sobie wiedząc, co w czasach powojennych jest ponoć typowe. Molly odziedziczyła wielki, stary dom Monkswell Manor i oboje z mężem postanowili urządzić w nim pensjonat. "Doprawdy, Giles był bardzo zdolny. Tyle rzeczy potrafił zrobić. Wciąż odkrywała w nim nowe talenty. Mówił o sobie niewiele, więc dopiero stopniowo dowiadywała się, ile rozmaitych umiejętności posiadał. Mężczyzna, który służył w marynarce, zawsze jest »złotą rączką« - mówili ludzie"[2].

W pensjonacie pojawiają się pierwsi goście, a z prologu czytelnik wie, że Monkswell Manor jest kolejnym adresem na liście, którą znaleziono w Londynie w notesie mordercy. Mordercy, który nuci pod nosem piosenkę o trzech ślepych myszkach.

Tymczasem Molly zachwyca się faktem, że ma własny, na dodatek wspaniale wyposażony dom, co po wojennej biedzie nie powinno dziwić: "Jakże przyjemne są kuchnie! A tę uwielbiam. (...) Lubię kredens i talerze, i po prostu kocham to poczucie obfitości, które budzi przeogromna kuchnia węglowa - chociaż, oczywiście, jestem bardzo zadowolona, że nie muszę na niej gotować. (...) Epoka wiktoriańska - co to były za urocze i przyjemne czasy! Spójrz tylko na meble. Duże, solidne i trochę przeładowane ozdobami... ale, och, niebiańsko wygodne i pojemne, a każda szuflada wsuwa się i wysuwa z taką łatwością"[3].

Goście, którzy przybyli do Monkswell Manor to prawdziwa plejada ciekawych typów, od despotycznej pani Boyle zaczynając, przez noszącego ślady makijażu majora Metcalfa i przybyłego bez zapowiedzi Paravicciniego, na neurotycznym Christopherze Wrenie kończąc. Ale uf, możemy odetchnąć. Oto do zasypanego śniegiem domu przybywa na nartach na odsiecz detektyw sierżant Trotter.

I wtedy ginie kolejna osoba.

Powolutku wychodzi na jaw sprawa sprzed lat, w którą, jak się okazuje, uwikłanych jest wiele osób.

Ponoć widzowie, którzy oglądali sztukę na scenie, proszeni byli o niezdradzanie zakończenia innym osobom; autorka chciała też, aby "drukowanej »Pułapki na myszy« nie publikować w Wielkiej Brytanii tak długo, jak długo wystawiana będzie ona w teatrze"[4]. Ponoć spadkobiercy Agathy Christie wytoczyli proces właścicielom Wikipedii za to, że ujawnili zakończenie utworu, co jest niestety smutnym zwyczajem tej internetowej encyklopedii.

Zatem i ja będę na ten temat milczeć.

"Pułapka na myszy" to najdłużej bez przerwy wystawiana sztuka na świecie. Mimo że od czasu premiery, na londyńskim West Endzie w 1952 roku, dano ponad 20 tys. przedstawień, nadal trudno dostać na nią bilety[5].

Utwór, powstały w 1947 roku "początkowo jako napisane na zlecenie dworu dla uczczenia osiemdziesiątych urodzin królowej Marii słuchowisko radiowe »Trzy ślepe myszki«, w październiku pokazane także w formie spektaklu telewizyjnego"[6], "Christie przerobiła najpierw na opowiadanie, a później na sztukę teatralną"[7].

Przyznam, że z przyjemnością zobaczyłabym tę sztukę na scenie; na razie pozostaje mi tylko lektura i własna wyobraźnia.

Następne opowiadania to bardzo krótkie dziełka. Bohaterką czterech z nich jest panna Marple, a w trzech występuje Hercules Poirot. Te niewielkie, sympatyczne teksty pokazują, jak mistrzowsko posługiwała się piórem Agatha Christie. Wystarczyło jej dosłownie kilkanaście stron, aby naszkicować tło obyczajowe, pełnokrwistych bohaterów i zagadkę kryminalną, której nie da się samemu rozwikłać - czyli to, na co obecnie autorzy kryminałów potrzebują sześciuset i więcej stron.

Warto powrócić do klasyki i zafundować sobie przyjemność spotkania z prawdziwą mistrzynią!


---
[1] John Curran, "ABC zbrodni Agathy Christie. Sekrety z archiwum pisarki", Wydawnictwo Dolnośląskie, 2012, s. 26-27.
[2] Agatha Christie, "Pułapka na myszy", przeł. Adela Drakowska, wyd. Prószyński i S-ka, 1998, s. 8.
[3] Tamże, s. 12.
[4] Wikipedia, hasło "Pułapka na myszy (opowiadanie)".
[5] Podaję za: "62 lata temu odbyła się premiera sztuki Agathy Christie «Pułapka na myszy«", notka opublikowana 25.11.2014 na stronie tadata.pl
[6] John Curran, dz. cyt., s. 178.
[7] Tamże, s. 241.


[Opinię opublikowałam także na swoim blogu oraz w serwisie Lubimy Czytać]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3335
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: misiak297 05.02.2015 23:54 napisał(a):
Odpowiedź na: "Nie dam się znowu oszuka... | Pani_Wu
Miałem przyjemność oglądać "Pułapkę na myszy" na deskach teatru. To było niezapomniane doświadczenie. Christie w wersji bardzo komediowej, ale nie straciła przez to ducha!
Użytkownik: Pani_Wu 07.02.2015 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem przyjemność ogląda... | misiak297
Ależ Ci zazdroszczę!
Użytkownik: Pingwinek 18.10.2015 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem przyjemność ogląda... | misiak297
Nie jestem fanką widowisk teatralnych, ale na "Pułapkę na myszy" wybrałabym się z przyjemnością :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: