Dodany: 02.09.2009 19:33|Autor: moja06

Książka: Zaplecze
Syrwid Marta

Głód zrozumienia


Sięgnęłam po tę książkę po przeczytaniu fragmentu w lipcowo-sierpniowej "Lampie", bo już z tego małego kawałka zapowiadającego debiut książkowy Marty Syrwid można było wywnioskować, że będzie to dobry, mocny kawał literatury.

"Zaplecze" nie jest książką o anoreksji samej w sobie, jak by się mogło zdawać, nie jest książką, jakich było już wiele, o dziewczynach, które nie jedzą i uważają się za piękne, o prześcigających się w niejedzeniu nastolatkach, nie są to też zwierzenia umierającej i żałująco-przestrzagającej, dorosłej anorektyczki. "Zaplecze" to obraz zapalników do anoreksji.

Tło tworzy typowa polska rodzina rodem z alternatywnego blokowiska, wiecznie krzyczący tata (zwany Ojcem, bezimienny dla Klary), w ciągłych pretensjach do córki, że nie rozumie ona jego problemów, że przeszkadza, że źle wygląda i postępuje, czy w końcu, że żyje i histeryczna mamusia, starająca się załagodzić awantury i krzywą minę męża udawanym spokojem, przemilczeniem i niedostrzeganiem problemu. Klara to dziewczyna, która rozmawia ze swoim alter ego, Klarą manekinką, to Klarę manekinkę Klara dziewczyna chce naśladować, to Klara manekinka każe jej nie jeść.

Klara to 18-letnia dziewczyna ważąca 40 kilogramów przy wzroście 170 cm, Klara jest gruba, Klara nie je, wymiotuje, Klara, aby ukryć głód, zjada siebie, zjada skórki wychodząc z założenia, że oderwane skórki po zjedzeniu wracają, więc zjada tyle samo, ile wygryzła z siebie – Klara jest dla siebie i jednocześnie Klara nie wie, kim jest, jest zagubionym, wystraszonym człowiekiem.

Przez książkę Marty Syrwid przelewa się całe życie Klary, przywołuje ona obrazy, które w jakiś sposób utkwiły jej w pamięci. Przywołuje obraz matki, która niby jej nie obwiniając, przypomina, jak będąc z Klarą w ciąży nie wyjechała do Ameryki, widzi talerz znienawidzonego krupniku, w którym ląduje jej twarz wepchnięta tam przez Ojca, wzdryga się na obraz grubego dziadka, któremu Klara wygryzła marmoladę z pączka, czuje ciasnotę zagraconego pokoju w malutkim mieszkanku dzielonym z babcią, która wiecznie gubi długie włosy, znienawidzonego, wiecznie płaczącego brata Olka i dominującą koleżankę Ewę, przez którą wszystko się stało.

Choć już dużo wcześniej mała Klara wykazuje symptomy jadłowstrętu czy też niejedzenia na złość, to drastycznie zaczyna odchudzać się po małym wypadku na schodach, kiedy to łamie sobie nogę, a unieruchomiona na kilka miesięcy w gipsie staje się pośmiewiskiem dla Ojca. To zdarzenie uruchamia w niej jeszcze większą siłę samozaparcia, destrukcyjną walkę z samą sobą, chęć zdeformowania własnego ciała w celu bycia zauważoną. Pozbawia ją poczucia szczęścia, ale dostarcza powodów do dumy z własnego chorego ciała.

„Jestem głodna, jestem tak głodna, że poodgryzałabym tym dziewczynom mięso z przedramion. Tam gdzie skóra jest delikatniejsza. Wylizałabym pępki maślane. Złapałabym jakąś grubaskę. (…) Potem bym ją zjadła, na surowo. (…) Masz rację, Klara. Nikogo nie będę jeść. Nic nie będę jeść. Będę lepsza. Chudsza. (…) Niech tyją. Im więcej przytyją tym ja, ja będę szczuplejsza. Przynajmniej porównywalnie. Niech mają gorzej”[1].

Klara jest całe swoje życie kłębkiem nerwów, podobnym do tego, który mieszka w jej głowie. To z NIM prowadzi dyskusje, to w swojej głowie szuka poparcia, bo tam ukryła swoje alter ego i pozostałe manekinki. Sama opracowuje swoje systemy odżywiania tak, aby coraz szybciej gubić kilogramy, ale też tak, aby skupiając się na diecie zapomnieć o otaczającym ją świecie i ciągłym, bolesnym głodzie.

„Tyję kilogram, upokarzające. Płaczę. (…) Zmieniam dietę. Kapusta pekińska i pomidory. Tanie. (…) Zmieniam dietę latem. Dwa miesiące temu zaczęłam pić zimną kawę ze słodzikiem i jeść dwie puszki pomidorów dziennie. Schudłam do 40 kilogramów”[2].

Najgorsza jest postawa matki, która zdaje się nie zauważać problemu i wstając wcześnie rano obiera dla Klary marchewki, gotuje warzywka czy ryż, kierowana podobno miłością do córki. Lecz czy ta sama miłość kieruje nią, kiedy udaje, że nie widzi, gdy ojciec bije Klarę, gdy znęca się nad nią psychicznie?

To strasznie przykre, że nikt z dorosłych nie jest w stanie pomóc dziewczynie, dla której zjedzenie suchej kromki starego chleba może stać się przyczyną samobójstwa!?

„Anoreksja to strach i zadowolenie, że się boisz. Ten strach czuć na kilometr. Oddychasz jej rozprężonym powietrzem. (…) Jest kalejdoskopem własnych myśli, kręci się wciąż w jedną stronę. To wzorki, nudne do wyrzygania. Kolorowe, powtarzalne. Figury. Koścista geometria w rurce za szkłem. Jak ty, Klara. Kochamy tę regułę, prawda? Prawda? Mieszkamy na zaczarowanym kole odchudzania”[3].

„Anoreksja chorobą duszy”[4].



---
[1] Marta Syrwid, "Zaplecze", wyd. WAB, 2009, s. 216.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 210.
[4] Tamże.


[tekst umieściłam na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1259
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: