Dodany: 18.03.2015 14:56|Autor: zuzankawes

Nietuzinkowa powieść


Jeśli mieliście już okazję zetknąć się z twórczością Davida Mitchella, zdajecie sobie sprawę, że ten pisarz jest niczym mistrz kulinarny, wyczarowujący i dopieszczający potrawy o niepowtarzalnym smaku, aromacie i wyglądzie. Jego utwory mają niebywały urok, wdzięk i lekkość, które sprawiają, że lektura jest niczym smakowanie najwspanialszego posiłku dla ciała i duszy.

O tym, że Mitchell jest twórcą nieprzeciętnym, świadczą nominacje do Nagrody Bookera za "Atlas chmur" oraz "sen_numer_9".

Choć "Widmopis" nie otrzymał podobnej nominacji, to i tak powieść, którą przeczytać należy koniecznie, bo jest nietypowa.

Mówiąc w pewnym uproszczeniu, na "Widmopis" składa się 10 historii, z których każda opowiada o osobach i bytach niejednokrotnie znajdujących się na różnych kontynentach, wyznających skrajnie różne religie, zasady, mających zupełnie inną życiową filozofię, jednak w jakiś sposób ze sobą powiązanych. Często ich obecność zaznacza jedynie nikły ślad, asystowanie głównemu bohaterowi, lecz później okazuje się, że są postaciami odgrywającymi ważną, wręcz kluczową rolę.

Łączy je coś słabo uchwytnego, bardzo kruchego i delikatnego, o czym rozmyśla się czytając tę nietypową powieść. Wyłapuje się drobiazgi, które będą pomagały związać losy bohaterów ludzkich i nieludzkich w logiczną całość. Pytanie, jakie często pojawia się podczas lektury, brzmi jednak: czy losy bohaterów są odgórnie wyznaczone, czy zostali oni postawieni w danym miejscu i w danym czasie nieprzypadkowo, czy rzeczywiście wszystkich coś łączy i czym jest owo „coś”.

Bo jak wyjaśnić powiązania między sprawami dziejącymi się na kontynencie azjatyckim i wydarzeniami w Moskwie czy Europie Zachodniej? Jaki wspólny mianownik można znaleźć dla życiorysu staruszki rozmawiającej z drzewem, doskonałego fałszerza sztuki, genialnej pani fizyk, nieszczęśliwej żony, transmigrującego umysłu, zamachowca i wielu innych bohaterów pojawiających się na kartach "Widmopisu" ?

Ta powieść udowadnia, że wszystkich nas więcej łączy ze sobą niż dzieli i choć nasze losy mogą być skrajnie różne, paradoksalnie wszyscy dzielimy podobną dolę (i niedolę). Jest piękna pod każdym względem. Napisana ze smakiem, lekko, umiejętnie. To utwór z rodzaju tych, które fascynują i chce się je jak najszybciej poznać w całości, jednak czyta się powoli, by delektować się ich tajemniczością i wyjątkowością słowo po słowie. I chyba najlepiej podsumowuje jego czar sam autor, wyjaśniając, czym są widmopis i widmopisanie: "Akt wspominania jest aktem widmopisania"*


---
* David Mitchell, "Widmopis", przeł. Janusz Margański, wyd. MAG, 2014 r., str. 286.


[Recenzja pochodzi z mojego blogu]



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 590
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: