Dodany: 10.04.2015 18:53|Autor: DariuszCichockiOpiekun BiblioNETki

Dola niewolnika ciężka jest


Oto kolejny świat: wielki, pustynny i zimny, skąpy w roślinność, w barwach żółto-brązowych, gdzieniegdzie trawy i rajska, choć niewielka kraina lasów. Oto pałac dziwnego księcia, okrutnego i aroganckiego, opisanego bardzo plastycznie. I wreszcie - bohater, niewolnik od szesnastu lat. Silna sztuka, skoro wytrzymuje taką porcję batów i udręk podczas całej akcji powieści (a co musiał znieść wcześniej!).

Autorka wykorzystała stary motyw wstępowania demona w człowieka. Zręcznie uplotła intrygę polityczną, a bohater-niewolnik, aczkolwiek stracił już wszystkie swoje przymioty czarodziejskie (a miał je kiedyś, pochodzi bowiem z obdarzonego nimi plemienia), zaczyna walczyć z demonem. Walka ta jednak nie jest łatwa. Dużo tu więc pomysłów i rozwiązań może nie niezwykle wymyślnych, niemniej dobrze wkomponowanych w akcję. Wątek prowadzony jest zręcznie, może dlatego, że narrator-bohater przez cały czas trzyma go mocno w garści.

W pierwszej chwili wydawało mi się, że to powieść z gatunku roboczo przeze mnie nazywanego "fantasy antropologiczną". Carol Berg zręcznie konstruuje obraz państwa, ale nie od strony jego struktury, lecz obyczajów, w które dobrze wpisują się zachowania postaci. W pewnej chwili doszedłem nawet do przekonania, że znowu spotkałem się z naśladowaniem twórczości Ericsona (ten to dopiero ma rozmach w opisywaniu tradycji i zwyczajów!). Przebija też i myśl polityczna: oto imperium, w którym zgodnie żyje wiele podbitych narodów.

Czyta się gładko, a więc można zakwalifikować pierwszy tom trylogii (już się boję, co będzie dalej) do kategorii niezłych czytadeł. Jeżeli dodam, że niby wszystko dobrze się kończy, ale jest jeszcze trochę do opowiedzenia, zapewne zadowolę tych, którzy lubią "niekończące się opowieści".

Demony są niezbyt straszne, walka z nimi okrutna, bohater raczej słaby, choć odporny. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie imiona. Amerykanie są jednak niefrasobliwi. Trudno nie uśmiechnąć się w Europie Wschodniej, kiedy cesarz ma na imię Ivan, a jego brat - Dimitri. Pozostali bohaterowie dostali imiona bardziej oryginalne, a ze mieszkają na pustyni, autorka sięgnęła do rdzeni arabskich i być może tuareskich. Czasem warto poczytać o imionach i historii ich nosicieli.

Gratulacje dla Anny Studniarek, tłumaczki. Bardzo dobra robota. Trochę, niestety, nawala korekta (wyd. ISA, 2005), ale dzisiaj chyba już niczego się z tym nie da zrobić. Pozostaje apelować.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 386
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: