Dodany: 10.10.2009 13:53|Autor: cesio{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!

Pod słońcem Kampanii


Większość ludzi spędza życie po prostu żyjąc. Z dnia na dzień. Wstają rano, jedzą śniadanie, idą do pracy, szkoły, na uczelnię. Wychowują dzieci, oglądają telewizję, robią zakupy. Konsumują, a następnie wydalają. Żyją bezrefleksyjnie. Nie widzą, a może wolą nie widzieć. Nie zastanawiają się, a może wolą się nie zastanawiać. Nie zadają zbędnych pytań. Skąd bierze się chleb który jedzą na co dzień? Kto i gdzie uszył buty, które kupili dzień wcześniej w hipermarkecie? Dlaczego kosztowały tak mało? Skąd bierze się woda w kranach ich domów? Co staje się z wodą zużytą, gdzie lądują wyprodukowane ścieki? Co dzieje się ze śmieciami, które wytworzyli? Gdzie trafiają wyrzucony do kosza komputer czy toner z drukarki?

Na szczęście są też ludzie tacy jak Robert Saviano – autor „Gomorry”. Ludzie uczuleni na obojętność. Wrażliwi na rzeczywistość. Świadomi świata, w którym wszyscy żyjemy i gotowi do jego zmiany. Wyczuwający krew, którą przesiąknięte są mury włoskich miast. „Gomorra” to autentyczna opowieść o neapolitańskiej mafii, która jest czymś więcej niż tylko organizacją przestępczą skupiającą grupę gangsterów. Kamorra – bo o niej mowa – to cały system ekonomiczny, społeczny, w którym przenika się świat biznesu, polityki, życie zwykłych ludzi, mieszkańców rejonów rządzonych przez mafię. To właśnie oni cierpią przez mafię najbardziej. Zapomniani przez rząd, zepchnięci ze świadomości zbiorowej, skazani na życie w drugim obiegu, ludzie, od których świat odwrócił wzrok. Pracujący za pół darmo przy produkcji markowej odzieży (Versace, Valentino, Armani) albo przy wywozie toksycznych odpadów, które składowane są pod ich domami na nielegalnych wysypiskach, które mafia „utworzyła” na „wykupionych” od miejscowych chłopów dawnych polach uprawnych, nieczynnych stacjach benzynowych, kamieniołomach, a nawet unikalnych na skalę całego Morza Śródziemnego kompleksach leśnych. Opowieść o ludziach pracujących i żyjących na skażonej ziemi. Ludziach, którzy tracą wzrok, zdrowie, umierają na raka. Ludziach zastraszanych, zabijanych za nieposłuszeństwo, ginących od zabłąkanych kul. Opowieść o całym społeczeństwie, które pozbawione jest alternatywy.

„Gomorra” jest jak krzyk wydobywający się głęboko z trzewi. Krzyk osoby, która widzi, wie i rozumie. Krzyk rozpaczy, bezsilności i nadziei na przebudzenie tych, którzy nie widzą lub widzieć nie chcą. Ojciec Roberta Saviano mawiał do niego, gdy był jeszcze dzieckiem, że są na świecie ludzie, którzy mają władzę nad słowami i ludzie, którzy mają władzę nad faktami. Uczył syna, że prawdziwą władzę mają tylko ci, którzy władają faktami i że dlatego nie warto być pisarzem czy filozofem. Pewnie dlatego Roberto Saviano studiował filozofię. I pewnie dlatego napisał książkę, która choć składa się ze słów zmienia fakty.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5615
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: wlolas 28.10.2009 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Większość ludzi spędza ży... | cesio{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Drogi Cesio, popadłeś niestety w patetyzm i nadęcie, zresztą podobnie jak autor książki. "Ludzie nic nie wiedzą, gapią się tylko w pudło telewizora i bezrefkekcyjnie kupują nowe buty, a tam na przedmieściach Neapolu, dzieci zostają pracownikami mafii, z chiń płyną kolejne kontenery ludzkich robotów, a na przedmieściach zakopuje się tony śmieci..." Książka niczego nie odkrywa, niegodziwości na tym świecie wciąż pod dostatkiem, ogólna bieda, wyzysk, brak wolności, handel żywym towarem, bezrobocie, konflikty zbrojne itp. R. Savino pisze o swoim podwórku. Nie można mu odmówić zaangażowania i z pewnością ma dużo racji, ale jego opis zjawiska jest mdły i ciężko strawny. Patetyczny ton zbitego psa jest nieznośny. Opis dzielnego pokrzywdzonego księdza (nawet jesli w 100% zgodny z prawdą) jest jak z ... przypowieści biblijnej. Dla kogoś, kto nie jest niedorozwinięty, i ma jako takie pojęcie o świecie, książka tylko może zirytować swoją ministrancką formą. W swojej recenzji chyba dogoniłeś pod tym względem autora, brawo. ;)
Użytkownik: gandalf 29.10.2009 01:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Cesio, popadłeś nie... | wlolas
"Książka niczego nie odkrywa"

Gratuluję znajomości działań włoskiej mafii tak doskonałej, że nic Cię w tej książce nie zaskoczyło. A co do patosu, to obawiam się, że bez jego pewnej dozy (tylko dozy, bo na pewno nie było go aż tak dużo, jak twierdzisz) o niektórych sprawach po prostu nie da się pisać.
Użytkownik: wlolas 29.10.2009 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: "Książka niczego nie odkr... | gandalf
Na niczym nie znam się doskonale. Zgoda, być może autor opisał pewne mniej znane dotąd metody działania włoskich mafii. Chodzi o to, że to nie zmienia powszechnie znanej opinii o "instytucji" jaką są zorganizowane grupy przestęprze. W szczegółach zapewne inaczej działa "mafia" włoska, chińska, albańska czy brazylijska. Ot chociażby dlatego, że działają w innej sferze gospodarczo politycznej. Wydaje się być całkiem pewne, że grupy tego typu działają znacznie brutalniej i mają większe wpływy w krajach mniej cywilizowanych niż Włochy, które jednak są krajem europejskim i np. mają całkiem przyzwoity PKB per capita (w okolicach średniej europejskiej). Dlatego właśnie płaczliwy ton od pierwszego do ostatniego zdania może tylko irytować. Kojarzy mi się to nawet z włoskimi drużynami futbolowymi i ich zawodnikami, którzy wywracają się na murawę i wiją z bólu nawet przy najmniejszym kontakcie fizycznym z przeciwnikiem. I generalnie wydaje mi sie, że właśnie gdyby autor uniknął całego tego zadęcia, to efekt byłby o wiele lepszy, bardziej dosadny. Bo sprawa oczywiście jest poważna. A zasługą Saviano jest nagłośnienie sprawy w postaci ckliwego przydługiego reportarzu.
Użytkownik: gandalf 30.10.2009 01:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Na niczym nie znam się do... | wlolas
"Wydaje się być całkiem pewne, że grupy tego typu działają znacznie brutalniej i mają większe wpływy w krajach mniej cywilizowanych niż Włochy, które jednak są krajem europejskim i np. mają całkiem przyzwoity PKB per capita (w okolicach średniej europejskiej). Dlatego właśnie płaczliwy ton od pierwszego do ostatniego zdania może tylko irytować"

Czyli co? Autor miał zacisnąć zęby i powiedzieć sobie, że w innych państwach sytuacja jest gorsza, więc właściwie to nie ma co się przejmować, skoro jemu i jego rodakom żyje się nieźle, i napisać suchy raport o mafii nie starając się oddziaływać na uczucia czytelnika albo w ogóle niczego nie zrobić? A czy przypadkiem to, że taka sytuacja panuje we Włoszech, czyli właśnie kraju rozwiniętym i cywilizowanym (czy właściwie: uchodzącym za cywilizowany) nie czyni jej jeszcze bardziej dramatyczną? Poza tym, nie mogę się zgodzić, że próbujesz nieco zbagatelizować włoską mafię poprzez porównanie ją z podobnymi organizacjami. Owszem, w wielu krajach mafia działa zapewne brutalniej i ma być może większy wpływ na często niestabilne tam władze państwowe, ale czy to jedyny miernik tego jak bardzo jest groźna? Camorra jest bowiem straszna głownie ze względu na to, że jest właściwie w dużej mierze powszechnie zaakceptowana i uważa się ją wręcz za nieodzowny element włoskiego krajobrazu, często niemalże zapominając, że jest organizacją przestępczą. Raczej wątpię, czy coś takiego może mieć miejsce np. we wspomnianej przez Ciebie Albanii, właśnie ze względu na brutalność tamtejszej mafii, która przez to odstrasza od siebie ludzi. I dlatego sytuacja we Włoszech jest wysoce patologiczna.
A co do "zadęcia" i "płaczliwości", to chyba trudno mieć pretensje do autora za zaangażowanie emocjonalne (które i tak nie jest jakoś wielce odrzucające i przesadne), skoro opisuje rzeczy, które go bezpośrednio dotyczą i zdarzenia w których sam brał udział?

A tak już odnosząc się do spraw nieco mniej poważnych: Twoje wyobrażenie włoskiej piłki schematyczne jest niestety straszliwie i baaardzo odległe od rzeczywistości ;)
Użytkownik: wlolas 31.10.2009 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wydaje się być całkiem p... | gandalf
"Czyli co? Autor miał zacisnąć zęby i powiedzieć sobie, że w innych państwach sytuacja jest gorsza, więc właściwie to nie ma co się przejmować, skoro jemu i jego rodakom żyje się nieźle, i napisać suchy raport o mafii nie starając się oddziaływać na uczucia czytelnika albo w ogóle niczego nie zrobić?"

Tego nie napisałem, wręcz przeciwne mnie również wydaje się zaskakujący fakt działania grupy przestępczej na taką skalę w środku Europy, w demokratycznym i wolnym kraju jakim są Włochy. Nie uważam tego jednak za sytuację "bardziej dramatyczną". Nie potrafię się jakoś specjalnie wzruszyć sytuacją jaka panuje we Włoszech, gdzie jednak (mimo tak powszechnie działającej mafii) sytuacja gospodarczo-polityczna jest w porównaniu z "resztą świata" bardzo dobra.

"Camorra jest bowiem straszna głownie ze względu na to, że jest właściwie w dużej mierze powszechnie zaakceptowana i uważa się ją wręcz za nieodzowny element włoskiego krajobrazu, często niemalże zapominając, że jest organizacją przestępczą."

No właśnie, to w zasadzie najciekawsze pytanie jakie nasuwa się po przeczytaniu książki - dlaczego tak się dzieje we Włoszech? To jest najbardziej zdumiewające. Podkreślam w demokratycznym, średnio zamożnym europejskim kraju. Saviano w zasadzie nie znajduje na nie odpowiedzi lub robi to w sposób nieprzekonujący. Nikt rozsądny nie da sobie wmówić, że to tylko i wyłącznie powód dziedziczenia biedy i otaczającej beznadziei popycha młodych ludzi w ramiona mafii. Powtarzam jesteśmy we Włoszech. Spekuluję, ale być może w przaśnej mentalności dużej części Włochów, mafia to nie "samo zło". Część interesów "bossów mafijnych" jak pisze sam Saviano działa legalnie. Dają zatrudnienie, czasem "wymierzą sprawiedliwość" jakiemuś ogólnie nieakceptowanemu obywatelowi. Może to jakiś chory rodzaj dumy narodowej, "mafia" jest w końcu Włoską marką. Może kondycja moralna części Włochów jest niska, albo bardzo liberalna, skoro akceptują i sami wybierają na premiera (po raz kolejny) kogoś takiego jak Silvio Berlusconi. Nie wiem czemu tak jest. Autor też nie wie i w zasadzie nie zadaje sobie takiego pytania a właśnie to jest najważniejsze. Skupia się na detalach a przez swoje załzawione oczęta nie dostrzega meritum.

Wracając do piłki nożnej. Myślę, że to nie przypadek, że właśnie o reprezentacji Włoch i ich treningu piłkarskim traktuje popularna swego czasu reklama:

http://www.youtube.com/watch?v=kdSpV6qegXc



Użytkownik: gandalf 07.11.2009 03:15 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czyli co? Autor miał zac... | wlolas
Odnoszę wrażenie, że czegoś innego oczekiwaliśmy od tej książki i tym są spowodowane nasze różnice w jej ocenie. Ty chyba chciałeś przeczytać niemalże studium socjologiczne odpowiadające na pytanie: "dlaczego?" (coś chyba na kształt "Archipelagu GUŁ-ag"). Ja chciałem tylko poznać odpowiedź na pytanie "jak to działa?" i taki też zamiar przyświecał chyba Saviano, który chciał po prostu uświadomić czytelników o działaniach włoskiej mafii i ich zasięgu, i z tego zadania, moim zdaniem, wywiązał się bardzo dobrze (chociaż rozumiem, że styl może Ci nie odpowiadać - cóż, każdy ma inny stopień tolerancji patosu).

"Nie potrafię się jakoś specjalnie wzruszyć sytuacją jaka panuje we Włoszech, gdzie jednak (mimo tak powszechnie działającej mafii) sytuacja gospodarczo-polityczna jest w porównaniu z "resztą świata" bardzo dobra."

Jeśli chodzi o gospodarkę, to zgoda, ale polityka? W sytuacji, gdy większość Włochów jest niezadowolona z obecnej ekipy rządzącej (czemu się zupełnie nie dziwię), premiera czeka kilka rozpraw w sądzie, a, last but not least, stopień powiązania świata politycznego z mafią jest prawdopodobnie szokująco duży? Tak, wiem, że w porównaniu z np. sytuacją w Somalii, te problemy są niczym, ale używając takiego argumentu możemy przecież zbagatelizować praktycznie wszystko.

A co do piłki nożnej, to faktycznie, symulowanie jest obok catenaccio, głównym skojarzeniem z włoskim futbolem. Ale to zwykły stereotyp, taki sam, jak ten, że wszyscy Szkoci są skąpi. Może nawet kiedyś coś było na rzeczy, ale dziś, w czasach postępującej globalizacji i błyskawicznego przyswajania nowinek taktycznych, nie wierzę, żeby wiele z niego pozostało.
Użytkownik: andrea14-10 23.11.2009 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czyli co? Autor miał zac... | wlolas
Masz rację. Mafia (camorra, ndranghetta itd.)dla większości Włochów nie jest złem. W ogóle nie ocenia się tych "organizacji" w kategoriach dobra i zła. Tak samo jak nie ocenia się w tych kategoriach zjawisk atmosferycznych. One po prostu są. Dobre lub złe mogą być skutki ich działań ale nie one same. Deszcz w porze wzrostu roślin jest błogosławieństwem, w okresie zbiorów staje się przekleństwem. Podobnie jest z mafią. Dzięki niej można kupić tanio towary. na które nie byłoby dość pieniedzy, gdyby były dostępne jedynie w oficjalnym obrocie, można dostać lepszą pracę, znaleźć zbyt na własne produkty itp., itd. I to są dobre strony jej istnienia. Złe to niesprawiedliwość i korupcja w urzędach, powszechny dostęp do narkotyków, konieczność płacania haraczu, jeśli się ma własną firmę, góry śmieci wokół Neapolu i Caserty. Ze wszystkim tym należy się godzić. Nie walczy się z mafią, tak jak nie walczy się z morzem albo z wiatrem. Kaligula był szalony bo kazał chłostać batami morze, gdy przeszkodziło mu w realizacji planów. Tak samo szalony jest ktoś, kto próbuje walczyć z mafią. Ona była, jest i będzie, należy się do tego przystosować, w jednym miejscu ustąpić całkowicie, w innym stawić lekki opór, by coś uzyskać. Nigdy jednak nie przesadzić w tym oporze, znać swoje miejsce.
Tak myśli większość Włochów. Piszę to nie na podstawie lektur, to nie jest wiedza książkowa. Znam to z autopsji. Mieszkam we Włoszech od pięciu lat, z tego dwa przebywałem na terenie prowincji Caserta, opisywanej przez Saviano. Mój dom był w odległości ok. dwu kilometrów od "mafijnej" Madonny, ufundowanej przez klan Lugubro w miasteczku Pignataro Maggiore. Prawie każdego dnie przejeżdżałem obok tego posągu. Poznałem setki Włochów, kilkunastu jest moimi dobrymi znajomymi, kilku mógłbym nawet nazwać przyjaciółmi. Wszyscy oni traktują mafię z takim samym fatalizmem jak to opisałem powyżej. Roberto Saviano jest dla nich kimś w rodzaju Don Kichota, walczącego z wiatrakami. Niektórzy go nawet podziwiają, walczy tak pięknie, jednocześnie jednak dyskretnie pukają się w głowę bo przecież jest szaleńcem, walczy z wiatrakami. I jeśli zdarzy się kiedyś, że zabójcy z Camorry dopadną Roberto, to Włosi powiedzą jak Grek Zorba - "to była piękna katastrofa". Być może zorganizują jakąś demonstrację, jakiś marsz protestacyjny. Później rozejdą się do domów i powrócą do swego zwykłego życia, które w wielu miejscach jest, w ten czy inny sposób powiązane z istnieniem mafii, koegzystuje z nią. I nie ma na to, niestety, żadnej rady.
Użytkownik: ma-ruda 31.12.2009 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację. Mafia (camor... | andrea14-10
A mnie po lekturze nieustannie gryzła niezbyt optymistyczna refleksja natury ogólnej: autor przedstawia pesymistyczną konstatację determinizmu, brak alternatywy dla kamorry. Możne jedynie poddać się i współpracować albo uciec. Czy ten pesymizm nie jest charakterystyczny dla ubogich regionów? Dziedziczy się biedę i beznadzieję, a jedyną szansę upatruje w ucieczce. Zupełnie jak w Polsce, na terenach byłych PGRów - albo płyniesz z prądem, albo uciekasz. Trudno znaleźć inną drogę.
Użytkownik: Groszuuua 04.09.2010 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację. Mafia (camor... | andrea14-10
chciałam zaznaczyć swie sprawy - po pierwsze Roberto jest być może takim Donkiszotem, ale gdyby nie tacy ludzie jak on, wielu ludzi nie miałoby zielonego pojęcia jakim sprawnym systemem, jak bardzo wplecionym w legalny obieg jest mafia. A świadomość jest potrzebna, gdyż należy doceniać każdą najmniejszą próbę zmiany tego cholernego świata. Dlatego zatrzęsłam aż się z irytacji jak przeczytałam wypowiedzi Wolasa, który twierdzi, że książka ta nie jest niczym odkrywczym. Tak , może powiedzieć tylko prawdziwy pyszałek, brr!
Po drugie - to, że nie ma na to rady, to, że sami Włosi mniej lub bardziej akceptują taki stan rzeczy nie oznacza, że wartość książki zmniejsza się. Wręcz przeciwnie - dla mnie urasta do rangi symbolu, gdyż autor chce jedynie czystej Prawdy. Prawdy, która nie potrzebuje żadnych dodatkowych warunków żeby istnieć. To stanowi o sile przekazu tej książki. I nie widzę w niej nigdzie nadmiernego patosu - wręcz przeciwnie - oszczędność stylistyczna dodaje jej jeszcze większej mocy.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: