Dodany: 27.10.2009 22:48|Autor: lapsus

Kocia muzyka


Po ostatniej, w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa, książce Bohumila Hrabala nie spodziewałem się niczego więcej niż po tomach "Dobranocki dla Casyusa" i "Aurora na mieliźnie". Niczego więcej i niczego mniej. I nie zawiodłem się.

Od jakiegoś czasu stwarzam sobie przestrzeń dla lektury Jego prozy, dlatego zawsze czytanie trwa długo. Najlepsze są "powszednie święta", gdy jest tyle rzeczy na głowie, ale ja wybieram alternatywę hrabalowską, czyli pośledni bar przed południem. Najlepiej, jeśli miejsce ma swą przeszłość, a nie jest to łatwe, bowiem peerelowski design łączy się z ryzykiem dekoncentracji. Miejscowych bywalców trzeba jakoś oswoić, aby nie ingerowali zanadto w czasoprzestrzeń szklanki i stolika - najlepiej przykrytego ceratą w czerwoną kratkę i przyozdobionego wazonikiem z plastikową lilijką.

Łyki złocistego napoju rozpuszczają zdania - wszak "kto chce żyć w Europie Środkowej, nie może wytrzeźwieć". Wszystko zaczyna łagodnie falować i tworzą się mętne obrazy. Październik tegoroczny był doskonałą scenerią dla depresyjnej aury z kart książki. Paździerz za oknem, paździerz w duszy. Hrabalowi coraz ciężej z ludźmi, coraz ciężej z samym sobą. Ciało odmawia posłuszeństwa z każdym dniem bardziej, a dokoła rozciąga się pusta przestrzeń. Ludzie przesuwają się w barwnym korowodzie, ale tak jakby byli statystami w jakimś filmie. To już nie jego historia, to już nie jego świat. Bez Pipsi, bez Pepina, bez Vladimira. I choć w korowodzie tym pojawiają się takie tuzy jak Bill Clinton, Francois Mitterrand czy Vaclav Havel, to Pan Hrabal jest już gdzie indziej.

Ale dobrze, że istnieją koty. To dla nich trzeba jeszcze trochę się postarać. Spróbować jeszcze raz zwlec się z łóżka, pojechać po porcje pieczonego kurczaka, a potem wrócić do Kerska, by jak zawsze wyszły na spotkanie. Koty jeszcze coś rozumieją, można posłuchać ich muzyki i nie trzeba z nimi rozmawiać. Bo rozmawiać Bohumil Hrabal może już tylko sam ze sobą. Resztką sił uderzając w przyciski maszyny do pisania, raz po raz cytuje sam siebie i znowu powiada, że: "Rano samobójstwo, po południu jedno piwo za drugim, a wieczorem Wigilia...". I przytacza zdanie z Laoziego, że: "Wyjść to narodzić się, wejść to umrzeć".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 923
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: