Dodany: 30.10.2009 10:10|Autor: analaw
i tak się trudno rozstać
"Młode lwy" przeczytałam całkiem niedawno. Tak dużo wrażeń, tyle myśli i emocji towarzyszyło mi podczas lektury i zaraz po niej, że nie umiałam ich ogarnąć i ubrać w słowa, dlatego wstrzymałam się z recenzją do ochłonięcia. Ale, jak każda dobra książka, i ta siedzi we mnie mocno i nie daje o sobie tak po prostu zapomnieć. Nie potrafię rozstać się z bohaterami zamykając okładkę, nie potrafię jej nawet odłożyć na półkę - jeszcze przez jakiś czas poleży obok, tak na wyciągnięcie ręki, tak na wszelki wypadek.
Wszystko dzieje się na przestrzeni kilku lat, między zimą 1938 r. a wiosną 1945 r. w wielu miejscach na świecie. Poznajemy trzech młodych mężczyzn pochodzących z rożnych kultur i środowisk: Austriaka Christiana, amerykańskiego Żyda Noego i przedstawiciela amerykańskiego świata filmu Michaela. Rozdział po rozdziale prawie zaprzyjaźniamy się z każdym z nich, poznajemy motywy ich wyborów, zgadzamy się z nimi, rozumiemy i trzymamy kciuki albo wręcz przeciwnie denerwują nas jak ludzie, którzy nie wiedzą, że się pogubili i twardo brną w ślepą uliczkę. Bohaterowie stają się bliscy, bo dobrze ich znamy. Pozwalają na to świetne portrety psychologiczne każdego z nich.
Równolegle przedstawione losy bohaterów walczących po przeciwnych stronach sugerują, że kiedyś te losy się zetkną. I tak oczywiście się dzieje. Dwóch amerykańskich żołnierzy staje się przyjaciółmi z frontu, ale na spotkanie z nazistą Christianem musimy czekać do ostatnich kartek powieści. Zakończenie jest bardzo dramatyczne, może ten dramatyzm nawet trochę przesadzony, taki rodem z amerykańskiego filmu, ale bez wielkiego bólu do przyjęcia przez czytelnika.
Jak pewnie większość wojennych pozycji, ta również jest wielkim protestem przeciwko wojnie, przeciwko nieludzkiemu traktowaniu człowieka przez człowieka i przez całą wojskową bezduszną machinę, przeciwko bezsensownej śmierci i bezsensownemu cierpieniu. Chciałoby się krzyczeć tak jak dzieci-kwiaty dawno minionej epoki: make peace, not war. Ale tu słychać jeszcze jeden krzyk, taki dodatkowy a bardzo głośny i wyraźny, krzyk przeciwko wszelkiej nietolerancji. Nie da rady go nie słyszeć. Bardzo ważny i przekonujący głos.
Poruszający obraz wojny, która ujawnia te najlepsze i te najgorsze cechy ludzkie, dokonywanie wyborów przez młodych ludzi biorących w niej udział z różnych przyczyn - można śmiało powiedzieć, że to już przecież było. Ale idąc tym torem, właściwie wszystko już było. A jednak ... mimo, że nie nowe, porusza, i w tym tkwi siła tej książki. Nie pozostawia obojętnym. Jest w niej wszystko co ważne, miłość i nienawiść, życie i śmierć, przypadkowe spotkania, które determinują dalsze losy, przyjaźń, dramatyczne wybory, honor i tchórzostwo, strach i odwaga.
Oczywiście do paru rzeczy mogłabym się przyczepić. To przedramatyzowane zakończenie, o którym już pisałam, pewna przewidywalność losów (ale trochę usprawiedliwiona znaną w końcu dobrze historią II wojny światowej), a czym bliżej finału coraz bardziej czarno-białe charaktery głównych bohaterów. I dlatego tylko piątka, ale i tak mocno polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.