Dodany: 19.07.2015 20:43|Autor: Alos

King w pigułce


Stephen King jest znany przede wszystkim ze swoich powieści, w tym ekstremalnie długich, jednak często można spotkać opinie, że to właśnie krótkie formy są jego najlepszymi dziełami. Nigdy przedtem nie miałem do czynienia z żadnym opowiadaniem tego pisarza. Omawiana książka zawiera wybrane przez niego historie, których ekranizacje filmowe z różnych względów przypadły mu do gustu.

Na zbiór składa się pięć opowiadań. Obok tak znanych, jak "1408", "Skazani na Shawshank" czy "Dzieci kukurydzy" znalazły się również "Maglownica" i część "Serc Atlantydów", czyli "Mali ludzie w żółtych płaszczach". Każda pozycja opatrzona jest krótkim komentarzem Kinga dotyczącym jej historii czy ekranizacji, a wydanie zamyka lista dziesięciu najlepszych ekranizacji zestawiona przez autora.

Opowiadania nie są ze sobą niczym powiązane ani ich ekranizacje, zdaniem Kinga, nie należą do najlepszych. Część z nich ma elementy, które uważa on za ciekawe, ale na miejsce w czołowej dziesiątce się nie załapały.

Tematycznie – duże rozciągnięcie. Jest tu nawiedzony pokój z "1408", a zaraz obok pojawia się opętana "Maglownica". "Mali ludzie w żółtych płaszczach" to historia, którą trudno nazwać horrorem, natomiast nawiązuje do cyklu "Mroczna Wieża", a "Skazani na Shawshank" to już na pewno nie horror, tylko dramat o więźniach. Zbiór kończy się powrotem w okolice grozy – poruszającymi tematykę kultu "Dziećmi kukurydzy".

"Stephen King na wielkim ekranie" trafił do mnie głównie za sprawą trzech najbardziej znanych opowiadań. Trudno ocenić ich literacką wersję, jeśli zna się bardzo dobrze filmowy odpowiednik. Zwłaszcza chociażby "Skazanych na Shawshank" – książka jest, moim zdaniem, słabsza niż ekranizacja.

Największym zaskoczeniem okazała się "Maglownica". Opowiada o nawiedzonej przez coś maglownicy stojącej w pralni. Sam pomysł jest absurdalny i nie zwiastuje niczego dobrego, jednak wyszło bardzo fajnie. Jest to oczywiście klasa B w najczystszej postaci, ale to żaden zarzut. Nie podobała mi się natomiast najdłuższa z historii, "Mali ludzie w żółtych płaszczach". Do miasteczka sprowadza się tajemniczy pan, którego ścigają równie tajemniczy ludzie. W tle Karmazynowy Król. Taki typowy gorszy King. Wątek nadnaturalny słaby, obyczajowy też niespecjalny, a długości nic nie rekompensuje. Reszta historii bardzo dobra.

Poza jednym nietrafionym opowiadaniem przyczepić się można głównie do wstępów napisanych przez autora. Powinny być dłuższe i bardziej szczegółowo wyjaśniać, dlaczego wybrana została akurat ta ekranizacja, a nie inna. Zostawiają pewien niedosyt. Za mało w nich prywatnego Stephena Kinga.

"Stephen King na wielkim ekranie" to całkiem dobry tom opowiadań. Nie zawiera co prawda żadnych premierowych tekstów, ale ich wybór idealnie nadaje się dla kogoś, kto nigdy nie miał styczności ani z tym autorem, ani z jego krótkimi formami. Trzy kultowe opowiadania, które w literackiej lub filmowej wersji zna praktycznie każdy, fragment "Mrocznej Wieży" i jedna malutka niespodzianka sprawiają, że z czystym sumieniem mogę polecić tę pozycję – to taki Stephen King w pigułce.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 411
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: