Dodany: 05.11.2015 16:19|Autor: anna-sakowicz

Książka: Szum
Tulli Magdalena

„Szum”


Moje drugie spotkanie z Magdaleną Tulli wygląda dużo lepiej, niż pierwsze zetknięcie z jej książkami kilka lat temu. „Szum” kusił mnie, uwodził zachwytem krytyków literackich, więc nie było innego wyjścia, jak tylko przeczytać tę powieść. Muszę przyznać, że na początku mnie zachwyciła, spodobał mi się styl – taki leniwie płynący. Jednak w trakcie czytania kilka razy mnie uśpił. Autorka ma na pewno nieprzeciętny talent i bardzo dobry warsztat, jednak jest coś w jej książkach, co mnie porywa tylko na początku lektury.

„Szum” to podróż w głąb siebie, bardzo intymna spowiedź i wędrówka przez życie narratorki. Tulli mówi o wyobcowaniu, o braku zrozumienia, o odrzuceniu, ale też o przemijaniu i śmierci. Zmusza do refleksji nad wieloma problemami dotyczącymi ludzkiej egzystencji. Zresztą również tytuł został w utworze wyjaśniony jako oznaczający życie. W trakcie rozmowy ze zmarłą Inką bohaterka słyszy:

„Mam mnóstwo pracy. Pracuje mi się wspaniale. Właściwie wszystko tu jest takie samo jak tam, tylko bez tego szumu. Bez niego łatwiej rozumiem.
– Co rozumiesz?
– Wszystko – odpowiedziała miękko.
Życie nazwała szumem!”[1].

W takim razie w tym momencie wypada zapytać, tak jak narratorka w następnym zdaniu: „Czym miało być wszystko?”. Tyle szumu o nic? A może to najlepsze właśnie zawsze pozostaje po oddzieleniu szumu? Istota życia? Ale bez życia?

Bohaterka rozmawia nie tylko ze zmarłymi. Ma też wymyślonego przyjaciela – lisa. To z nim mówi o najważniejszych sprawach. Jednak lis nie stanowi uosobienia dobra i mądrości. Mieszka w lesie, a jego życie nie jest proste. Dusi przecież kury.

„Wierz mi, dusić kury to żadna przyjemność. Tyra się przez pół nocy, żeby zrobić podkop, a potem wrzaski i krew, pierze fruwa w powietrzu, pies ujada i rzuca się na łańcuchu, a leśniczy włącza reflektor i w gaciach wyskakuje na ganek z dwururką w garści. Bywa nawet gorzej, kiedy tak wszystkie naraz się w tym kurniku rzucą na ciebie, że mało ci oczu nie wydziobią, dziękuję pięknie”[2].

„Szum” z pewnością nie jest książką do przeczytania w jeden wieczór. Styl autorki zachwyca, lecz tylko w małych dawkach (przynajmniej mnie).


---
[1] Magdalena Tulli, „Szum”, wyd. Znak, 2014, s. 160.
[2] Tamże, s. 97.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 556
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: