Anton Gorodecki wyrusza do Szkocji, aby rozwiązać sprawę dziwnego morderstwa na człowieku. Na miejscu okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta. Pojawiają się duchy przeszłości, które Anton wolałby pogrzebać, tajemniczy artefakt Merlina (tak, tego Merlina) oraz dziwna poszlaka, która ostatecznie zaprowadzi Jasnego Maga na stepoy Środkowej Azji, gdzie stoczy bój z dewem, albo nawet i dwoma. Ostatecznie znowu będzie musiał ratować świat. Jest to lekkie czytadło, wciągające, ale rozwiązanie intrygi trochę... załamuje. Tak jakby pisarz tworzy ją na szybko, wedle zasady "rzućmy lekkim zaskoczeniem, a potem namnożmy dziwnych wydarzeń, może nikt nie zauważy, że już mi się trochę nie chciało". Kilka akcji też jakieś takie na siłę wymyślone, aby trochę zaszokować, by pokazać, że nie jesteśmy w tyle i nie boimy się polać odrobiny krwi czy też flaków. Książkę broni dość wartka akcja oraz w miarę przystępny główny bohater. Mogło być lepiej.

4/6